wtorek, 20 czerwca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem zaskoczony jego prośbą. Byłem pewien, że wiedział doskonale o tym, jak perfekcyjny jest. I perfekcyjny, i piękny, i niesamowity, i w ogóle najlepszy na świecie. Przecież dosyć często mu o tym mówię. A może jednak nie? Może tylko mówiłem to w myślach? A tu bym się akurat nie zdziwił. Często robiłem tak, że wydawało mi się, że coś powiedziałem, a w rzeczywistości to nic takiego miejsca nie miało. Ciekawe, czy w poprzednim życiu także miałem taki trochę pogmatwany umysł. Trudno mi stwierdzić, ponieważ nie miałem pełnego obrazu tego, jaki byłem kiedyś, ale raczej nie odczuwam takiej presji, by koniecznie poznać ją cala. Jak Miki wspomina mi o jakiejś sytuacji, której nie pamiętałem, oczywiście prosiłem go o wytłumaczenie tej sytuacji, no ale już nie męczyłem mu tyłka tak bardzo jak w pierwszych tygodniach mojego życia tutaj. I tak cały czas miałem wrażenie, że specjalnie ukrywa kilka faktów z mojego życia, ale nie byłem w stanie mu udowodnić. Może jednak kiedyś cos mi się przypomni...? Kiedyś. I może. 
- No nie wiem, Owieczko, czy znajdę odpowiednie słowa, które by mogły opisać twoje piękno i wspaniałość. No i też wydawało mi się, że doskonale już wiesz, jak wspaniale wyglądasz – powiedziałem, szybko szukając w głowie jakichś komplementów, których jeszcze nie usłyszał, bo nie wiedziałem, co słyszał, a czego nie słyszał, bo nie wiem, co mówiłem, a czego nie mówiłem. 
- Coś tak nie za bardzo się starasz – powiedział, czym tak trochę na ambicję mi wjechał. Ja się nie staram? Od kiedy ja się  nie staram? Ja się zawsze staram. Mam najlepszego męża na świecie, to oczywiste, że muszę się starać, by go nie stracić. 
- Gdybym się nie starał, to by ciebie tu nie było ze mną – zauważyłem, delikatnie pusząc swoje poliki. No to było chamstwo, że coś takiego mi tutaj sugeruje. 
- Trochę się to zgadza, no ale jakbyś postarał się bardziej, to sprawiłbyś, że po twoich słowach zmiękłyby mi nogi – mówił dalej, uśmiechając się zadziornie. 
- Cały czas mogę użyć swoich ust, by ci nogi zmiękły, bez żadnego mówienia – zaproponowałem, z tym akurat nie mając żadnego problemu. 
- Oj, wiem to doskonale. Ale w tym momencie bardzo chcę, byś powiedział mi coś miłego – a on cały czas swoje... myślałem, że już mu przecież powiedziałem coś miłego. Strasznie zachłanny ten mój aniołek ostatnio się zrobił. 
- Ale co ja mam ci Owieczko mówić? Że twoje oczy mają najpiękniejszy ocień ametystu, jaki może istnieć? A może to, że sukienka, którą na sobie masz, doskonale podkreśla perfekcyjność i smukłość twojego ciała? A może mam coś powiedzieć o twoich włosach? One to są dopiero perfekcyjne. Mają niezwykły odcień, bo niby są białe, ale mają takie piękny, błękitny odcień. I jeszcze są takie mięciutkie, i puchate, i pachnące... a może mam powiedzieć coś o twoim uśmiechu? Uwielbiam twój uśmiech. Ciepło mi się zawsze robi na sercu, kiedy widzę twój uśmiech. Każdy z nich, i ten malutki, ledwo widoczny, i ten najszerszy, na jaki tylko cię stać. A jak już jesteśmy przy uśmiechu, to może mam powiedzieć coś o twoich ustach? O tym, jak miękkie i słodkie są twoje wargi i jak kocham je całować? – zacząłem wymieniać każdą pojedynczą rzecz, jaka tylko przyszła mi do głowy, no a to nawet nie była połowa. Nie powiedziałem jeszcze nic o jego nogach, za mało skupiłem się na sylwetce, nie powiedziałem nic o jego gładziutkiej i miękkiej skórze... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz