Zmęczony wróciłem z pracy z pieniędzmi, które należały mi się po comiesięcznej pracy w szpitalu jeszcze trochę i uzbiera nam się duża suma, którą będziemy mogli podzielić między dziećmi, które teraz może i nie proszą, ale z tego, co zdążyliśmy zauważyć, chętnie pomoc by przyjęli.
- Wróciłem - Zawołałem, wchodząc do domu, zdejmując z nóg buty, wchodząc do kuchni, gdzie siedział mój mąż myślący nad czymś bardzo intensywnie. - Coś się stało? - Zapytałem zdziwiony jego zachowaniem, coś zrobiłem nie tak? Ostatnio między nami było dobrze wiec, dlaczego milczy?
- Musimy porozmawiać - A jego ton lekko mnie zaskoczył, coś się stało, aż boję się zapytać co takiego.
- O czym coś się stało? - Dopytałem, siadając na krześle obok mojego męża, patrząc na jego twarz z lekiem przerażeniem w oczach, nie mając pojęcia, tak naprawdę co teraz nastąpi.
- Musisze z Lailah udać się na wyprawę, która ma zweryfikować czy zdałem egzamin - Gdy to powiedział, odetchnąłem z ulgą, a ja już myślałem, że coś poważnego się stało, a to tylko wyprawa po tych słowach jakoś tak od razu lepiej się poczułem, przynajmniej wiem, że nic się nie stało, a przecież to przerażało mnie najbardziej.
- Uf, ja myślałem, że coś się poważnego stało, miałeś taką grobową minę, jakbyś chciał mi powiedzieć, że odchodzisz już na zawsze - Wyznałem, z ulgą uśmiechając się do niego, mój kochany szaleniec on to mnie kiedyś do zawału doprowadzi.
- Dlaczego miałbym cię zostawić? Przepustkę jesteś moim aniołkiem, nigdy bym tego nie uczynił, ale nie chce wyruszać na wyprawę beż ciebie - Wyjaśnił, a ja kiwnąłem, że zrozumieniem głową. Ja go rozumiem, też nie chce zostać sam no ale co zrobić mam? Jeśli Lailah uważa, że trzeba to uczynić, to nie stanę jej na drodze, aby go zatrzymać, przecież do mnie wróci.
- Po prostu twoja mina mnie zmyliła, ile będzie trwała ta wędrówka? - Podpytałem, chcąc wiedzieć, na co mam się przygotować, oby tylko nie przesadzili, bo zwariuję.
- Lailah mówiła, że wędrówka może potrwać nawet do trzech tygodni - Na te słowa zmartwiłem się delikatnie, nie chcąc tyle czasu spędzać bez męża, przecież ja tu zwariuję, nie to jest niesprawiedliwe, dlaczego Lailah chcesz zabrać go na aż taką długą wyprawę.
- Tak długo? - Zapytałem zmartwiony, nie chcąc się na to zgadzać, jednocześnie wiedząc, że nie mogę mi tego zabronić, bo jeśli to zrobię, wyjdę na samoluba, który myśli tylko o sobie chcąc mieć męża na własność, a przecież nie o to by mi chodziło. - Też mi się to nie podoba - Przyznał, a ja mimo wszystko uśmiechnąłem się do niego ciepło, czując się tak jak on, oboje chcieliśmy być blisko siebie nawet jeśli się nie dało.
- A kiedy wyruszacie? - Pytałem, dalej chcąc wiedzieć, na co mam się przygotować przede wszystkim psychicznie, bo z tym możemy być najtrudniej.
- Lailah powiedziała, że za kilka dni, nie wiem konkretnie kiedy - Wyjaśnił mi, a ja kiwnąłem na to głową.
- W takim razie musimy spędzić ze sobą tyle czasu, ile się tylko da, aby wytrzymać ten czas bez siebie - Odezwałem się, chwytając jego dłoń, uśmiechając się przy tym ciepło.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz