Nie chciałem, by mój Miki gdziekolwiek szedł. Nie za bardzo przejmowałem się tym, że brzydko pachniał, właściwie to nic nie czułem, jedyne, czego chciałem, to po prostu się do niego przytulić. Miałem wrażenie, że nie widziałem go całe wieki, a to było raptem tylko kilka godzin. I jeszcze nie odprowadziłem do pracy, z tego powodu to już w ogóle czułem się okropnie, w końcu jak to tak, że normalnie zawsze go odprowadzam, a dzisiaj już nie... może jutro poczuję się lepiej? Chociaż, chyba nie, pani Lailah... znaczy się, Lailah mówiła, że jeżeli będę regularnie pił te zioła, to wkrótce poczuję się lepiej. Ale te zioła były okropnie gorzkie. I niedobre. I w ogóle fuj. Jak można pić takie coś? To ja już chyba wolę przechorować. Lailah przymusiła mnie do wypicia tego kubka, no ale ledwo dałem radę. Pod koniec już zbierało mi się a mdłości, no ale kobieta nie chciała o niczym takim słyszeć... ja już nie chcę się z nią zostawać. Miki jest dla mnie milszy. I bardziej kochany.
Nim jednak jakkolwiek zdążyłem cokolwiek powiedzieć i jakkolwiek zareagować, mój mąż już zniknął w łazience, a mi zrobiło bardzo smutno. Jedyne, czego chciałem, to mojego męża przy mnie. Czy to dużo? No, nie wydaje mi się. Wróciłem tutaj dla niego, by być z nim, a nie po to, by być z dala od niego. Mimo zmęczenia uparcie starałem się utrzymać przytomność, chcąc koniecznie przytulić się do mojego Mikleo przed zaśnięciem. Bardzo chciałem poczekać na jego powrót z pracy, i też nawet chciałem iść po niego do pracy, ale Lailah nie pozwoliła. Powiedziała mi, że mam iść spać. A bez Mikiego nie chciałem spać. Nie wiem, jak ja wcześniej zasnąłem, skoro Miki dopiero teraz do mnie przyszedł.
- No w końcu – bąknąłem, kiedy Miki wyszedł z łazienki, ubrany jedynie w lekką koszulkę i niesamowicie krótkie spodnie. A jemu to nie jest zimno? Bo mi jest bardzo zimno. I to bardzo zimno. I jak na niego takiego patrzę, to też mi się zimno robi.
- Już, bardzo się spieszyłem – powiedział uspokajająco, kładąc się obok mnie, ale nie wchodząc pod moje dziesięć koców, którymi byłem okręcony.
- Smutno mi – wyburczałem, wyciągając ręce spod materiałów, by móc przytulić się do jego ciała, które znów było cieplejsze niż moje. Do jego ciała znacznie milej mi się przytulało niż do Lailah. Znaczy, nie, żebym się do niej przytulał, nie miałem odwagi tego zrobić, ale nawet się do niej nie chciałem przytulać, bo to mój Miki najlepszy jest. I nigdy zdania po d tym względem nie zmienię.
- A czemu ci smutno? – zapytałem, chociaż miałem wrażenie, że spytał to tak bardziej na odwal się, niż faktycznie się tym interesował.
- Bo cię dzisiaj długo nie widziałem. I to bardzo długo. Stęskniłem się strasznie za tobą. Chciałem cię odprowadzić do pracy, ale Lailah mi nie pozwoliła. A potem chciałem po ciebie pójść do pracy, ale też mi nie pozwoliła. I kazała mi pic te niedobre zioła. One są naprawdę niedobre, wiesz? Ale to tak bardzo, bardzo. Miałem wrażenie, że je zwymiotuję. Nie będę już musiał tego więcej pić, prawda? Bo ja naprawdę nie dam rady – poskarżyłem mu się na cały dzień, czy już raczej noc, koniecznie musząc to zrobić. To był zdecydowanie jeden z gorszych dni, jakie przeżyłem od czasu powrotu na ziemię.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz