Westchnąłem cicho, słysząc jego słowa, mój Sorey jak zawsze zwraca uwagę na szczegóły, na które ja uwagi nie zwrócę, przecież ja sam sobie świetnie radę sam daje, czy to pracując za dwóch, czy zatrzeć, tak fakt, Sorey ma rację, wykonuje pracę za dwie, a nawet trzy osoby ale nie narzekam najważniejsze, że ludzie są szczęśliwi i tylko to ma dla mnie znaczenie, a praca to praca po prostu przychodzę i robię to, co mam robić, a reszta po prostu mnie nie interesuje, wykonuję swoją pracę i tylko to się dla mnie liczy bez względu na to, czy pracuje za dwóch, a nawet i trzech. Tak wiem, wiem, nie powinien się tak dawać ale czy mi to przeszkadzać? Nie specjalnie, to znaczy nie czuje się wykorzystywany, nawet jeśli każdy uważa inaczej. Z drugiej jednak strony Sorey ma rację, wypłata nie jest adekwatna do tego, co robię w tej pracy, powinienem przestać pracować za dwóch, a nawet trzech ale chyba nie umiem, jeśli ktoś potrzebuje pomocy, zawsze pomogę, nawet jeśli jest to praca, w której powinienem pracować za siebie, a nie za każdego.
- Oj Sorey, Sorey - Westchnąłem cicho, w sumie nie wiedząc co powiedzieć, Sorey miał rację ale ja i tak nie przyznam mu racji, to znaczy mógłbym bo ma rację ale w pracy chce robić wszystko, aby uszczęśliwić ludzi zapominając w tym wszystkim o sobie i tu Sorey ma rację.
- No co nie mam racji? - Zapytał, z powodu czego nie mogłem kłamać, miał rację i nie raz mi to powtarzał, a ja mimo to nigdy nie zwracałem na to zbyt wielkiej uwagi, robię co mam zrobić i wracam do domu, do męża, z którym staram się spędzić każdą minutę poza pracą chociaż nie zawsze jest to możliwe.
- Masz - Powiedziałem cicho tak, żeby nie było słychać zbyt dobrze.
- Nie słyszę - Powiedział, z powodu czego przewróciłem oczami, głośno wzdychając.
- Masz rację - Powiedziałem głośniej tak, aby słyszał bo przecież tego właśnie chciał, chciał usłyszeć odpowiedź potwierdzająca jego słowa.
- No i widzisz, nie bolało aż tak, tylko przyznawanie mi racji nie zmieni tego, że wciąż robisz to samo w pracy - Dodał, najwidoczniej bardzo chcąc mnie w tym fakcie uświadomić, mając nadzieję, że teraz to coś zmieni, chociaż ja osobiście sam w to wątpię, nie umiem tak sobie nagle przestać pomagać ludziom, gdy pomocy potrzebują.
- Dlatego, chyba tym bardziej przyda mi się przerwa od pracy i siedzenie czasu z moim ukochanym mężem - Odezwałem się, kładąc dłonie na jego ramionach, stając na palcach aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
- To nie będzie w sumie taki zły pomysł, przynajmniej spędzimy razem czas - Zgodził się ze mną, kładąc dłonie na moich biodrach, przytulając się do mnie.
- Kocham cię - Wyszeptałem, wtulony w jego ciało.
- I ja ciebie kocham moja owieczko - Wyznał, co wywołało szybsze bicie mojego serca, jak niewiele mi trzeba, abym był szczęśliwy, tylko on i nic więcej nie ma już znaczenia.
- W takim razie decyzja podjęta, wezmę sobie wolne na przyszły tydzień abyśmy spędzili raze czas - Wyznałem, zapewniając go we własnych planach.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz