wtorek, 20 czerwca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Leżenie w łóżku nie brzmiało jakoś bardzo źle, zwłaszcza, że ostatnio nawet na to nie mieliśmy czasu. Pewnie też przez ten calutki tydzień nie będziemy tu tylko leżeć, ale na pewno będziemy głównie leżeć... czy ja chciałem głównie leżeć? W sumie, to później nie będę robił nic innego jak tylko latać, albo iść, albo leżeć na niewygodnej ziemi... nie, ja tam wcale iść nie chcę, będzie to okropnie być tam bez Mikleo. Ja tam umrę z tęsknoty do niego. Na pewno nie może tam z nami iść? Skoro na tydzień sobie wolne wziął, to co mu przeszkodzi, by wziąć jeszcze tak trzy tygodnie więcej? Pracuje za trzech, więc i dłuższe wolne mu się należy. 
- Nie chcę tam lecieć – powiedziałem nagle całkowicie poważnie, pusząc swoje poliki. 
- Ja wiem, skarbie. Ale musisz. Zaliczysz ten egzamin i wtedy nie będziesz musiał się niczym przejmować – odpowiedział uspokajająco, przytulając się do mojego ciała, co nawet mnie zaskoczyło. Przecież Mikleo nie lubił ciepła, a ja już wróciłem do zdrowia i znów jestem gorący. Raczej nie powinien się do mnie przytulać. 
- Po co jest w ogóle ten egzamin? Przecież doskonale panuje nad swoimi mocami – bąknąłem, dalej nie będąc z tego faktu taki zadowolony. 
- Lailah wie, co robi. Gdyby nie było to konieczne, to pewnie nie musielibyście tam lecieć – a on dalej mówił do mnie tak spokojnie, jakby nic się nie stało. Mam wrażenie, że tylko ja się strasznie przejmuję tą rozłąką, a Miki w ogóle. Jest cały czas spokojny, uśmiechnięty... też chcę być taki spokojny i uśmiechnięty. Ale nie potrafię. Sama myśl o tym, że będę tak daleko od niego powodowała, że czułem wręcz paraliżującą tęsknotę. 
- A nie możesz lecieć z nami? – zaproponowałem, mając nadzieję, że się zgodzi. 
- Nie mogę, kochanie. Muszę chodzić do pracy, pamiętasz? Nie mogę pójść na miesięczny urlop, to niewykonalne. No i też ktoś musi zająć się naszymi zwierzakami, pamiętasz? Nie możemy ich zostawić samych bez towarzystwa i jedzonka, prawda? – no właśnie, zwierzaki... troszkę o nich zapomniałem, bo przez te upały zwierzaki chowały się w cieniu i zimniejszych miejscach, przychodząc jedynie na jedzonko. W przeciwieństwie do mnie. Ja tam mogłem w słoneczku się wygrzewać, a im bardziej gorąco, tym lepiej dla mnie. Tylko Miki przy tym cierpiał, więc tylko z tego powodu nie chciałem, by było jeszcze cieplej. 
- No tak... ale może gdybyśmy poprosili kogoś o przypilnowanie zwierzaków... – mówiłem dalej, cały czas mając nadzieję, że może mi się coś uda ugrać. 
- Nie uda mi się wziąć wolnego w pracy, kochanie – przypomniał mi, trochę ostudzając mój zapał. 
- le teraz ci się udało... 
- Ale to tylko tydzień. I szef i tak nie był zadowolony – wyjaśnił, już całkowicie mi odbierając wszelką nadzieję. – Nie smuć się tak, przecież dasz radę – dodał, zauważając smutek na mojej twarzy. 
- Nie dam. Już teraz wystarczy, że sobie o tym pomyślę, to od razu mi się smutno robi. Będę strasznie tęsknił za moją Owieczką. Nie będę się miał do kogo przytulać. I kogo całować. Co ja bez ciebie tam zrobię? – spytałem, strasznie przerażony tym faktem. Nie po to wracałem na ziemię, by teraz być bez niego. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz