Byłem trochę zdziwiony, że Sorey tu przyszedł, jeszcze całkiem nie dano. Sądził, że jestem w stanie go zdradzać, na prawo lewo a teraz tu do mnie przychodzi? I co ja z nim mam? I co ja mam teraz zrobić? Nadal się złościć a może dać mu już spokój i wybaczyć za to głupie nieporozumienie? Sam już nie wiem.
Westchnąłem cicho, delikatnie przytulając się do jego ciała, nie mając już ochoty, się na niego złościć chcąc już wrócić z nim do domu.
- Nie jestem już zły. Proszę, tylko żebyś już tak do mnie nie mówił - Poprosiłem, odsuwając się od niego, aby spojrzeć w jego oczy, przyglądając mu się uważnie, dostrzegając bardzo słabo zabandażowana dłoń, czyżby coś sobie zrobił? Mój panie on po prostu nie może robić niczego sam, wygląda na to, że każde pozostawienie go samego kończy się dla niego wypadkiem.
- Co zrobiłeś? - Zapytałem, zdejmując bandaż z jego dłoni, przyglądając mu się uważnie ranie. - Wygląda to naprawdę źle - Dodałem, zmartwiony tym, co zobaczyłem, używając swoich mocy, aby uleczyć jego ranę, na ręce wykorzystując do tego trochę więcej mocy, aby jego ręka znów była cała i zdrowa.
- Ciąłem drewno i chyba utraciłem panowanie nad dłońmi i skrzywdziłem się siekierą - Przyznał, a ja westchnąłem cicho, tak niewiele brakowało, aby stracił palce, on to naprawdę jest niemożliwy, no i jak ja mam się o niego nie martwić, przecież to istota szkodząca samemu sobie.
- Na twoje szczęście udało mi się to wyleczyć, niestety zostanie blizna - Wyznałem, gdy jego dłoń była już cała i zdrowa.
- Dziękuje, jesteś kochany - Wyznał, znów wtulając się w moje ciało, wkładając dłonie pod moją koszulę, aby się ogrzać, problem był tylko taki, że ja go nie ogrzeję, moje ciało nie jest ciepłe i chyba dobrze już o tym wiem.
- Sorey wracamy do domu proszę - Wyszeptałem, wstając z ławki, chwytając jego dłoń, uśmiechając się do niego delikatnie. Chcąc, aby wrócił już do domu, musi od razu zażyć gorącej kąpieli, położyć się w łóżku, nakryć szczelnie kołdrą i wygrzał się przy kominku.
- Dobrze - Zgodził się, niepewnie trzymając moją dłoń, grzecznie wracając do domu, gdzie od razu zaciągnąłem go do łazienki, przygotowując gorącą kąpiel, pomagając mu się rozebrać, prosząc o wejście do gorącej wody, co uczynił tylko pod warunkiem, że będę przy nim. Tak też się stało, byłem przy nim przez całą kąpiel, pomagając mu się przy okazji wykąpać, nim wyszedł z balii, a ja pomogłem mu wysuszyć się i przebrać w ciepłe ubrania prowadząc do sypialni.
- I jak się teraz czujesz? - Podpytałem, gdy położył się do łóżka, a ja przygotowałem mu kominek, do którego wrzuciłem drewno.
- Trochę lepiej, ale wciąż i zimno - Wyznał, a ja podszedłem do niego, wchodząc pod kołdrę, zdejmując przedtem ubrania, pozostając tylko w bieliźnie, nie chcąc umrzeć z gorąca które już tu panowało.
- Miki co robisz? - Podpytał, mimo wszystko wtulając się w moje nagie ciało, najwidoczniej grzejąc się od przytulanie do niego.
- Najlepsze na zimno jest albo sex, albo leżenie nago obok siebie grzejąc się własny ciałem - Wyznałem, uśmiechając się łagodnie. - Jest mi ciepło dlatego wole leżeć bez ubrań - Powiedziałem już poważnie, mimo że te wcześniejsze zdanie wcale kłamstwo nie było, naprawdę te dwie rzeczy rozgrzewają, a mu przydałoby się porządne rozgrzanie, bo jak na razie bardzo słabo to widzę.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz