piątek, 14 lipca 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Po jego słowach uśmiech sam pojawił się na moich ustach, niby nic wielkiego, ale wystarczyło, aby mój nastrój całkowicie się zmieniał, odwróciłem się w jego stronę, kładąc dłonie o jego ramionach, uśmiechając się do niego ciepło, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- I ja ciebie kocham - Wyszeptałem, ciesząc się jego bliskością, której naprawdę mi brakowało. - Brakowało mi ciebie - Wyszeptałem, wtulając się w jego ciało, zamykając na chwilę swoje oczy.
- I mi ciebie aniołku brakowało, cieszę się, cieszę, że już przy mnie jesteś - Wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach, ciesząc się czasem spędzony ze mną, tak jak i ja cieszyłem się z czasu spędzonym z nim.
Wspólna kąpiel była naprawdę przyjemna, do niczego nie doszło, bo niczego nie inicjowaliśmy, grzecznie wychodząc z balii, gdzie woda stała się już zimna, jak dla mnie mógłbym jeszcze siedzieć w zimnej wodzie, gdyby nie to, że wolę spędzać czas z mężem.
Po wyjściu z wody ubraliśmy ubrania na ciało, idąc do sypialni, gdzie rozpaliłem ogień w kominku, idąc do męża, który już leżał w łóżku, czekając na mnie.
- Cieplej ci? - Podpytałem, wślizgując się pod kołdrę, uśmiechając ciepło do męża.
- Przy tobie zawsze - Wymruczał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który zachęcił mnie do bardziej zachłannego pocałunku, mając ochotę na coś więcej, ja to jednak potrafię być zbyt zachłanny.
- To może masz ochotę na drobne przyjemności? - Podpytałem, patrząc w jego cudowne rubinowe oczy.
- Sam nie wiem - Czułem, że Sorey nie do końca ma ochotę, najwidoczniej to zimno naprawdę źle na niego wpływa. No nic, jeśli nie chce, nie musimy, najważniejsze, aby czuł się dobrze, nic więcej nie ma dla mnie znaczenia.
Uśmiechnąłem się do niego łagodnie, całując w czoło.
- No dobrze chodźmy już spać - Powiedziałem, kładąc się grzecznie obok niego, zamykając oczy, aby pójść spać.
- Miki jesteś pewien? - Podpytał, najwidoczniej martwiąc się, tym jak odbiorę jego niechęć do naszego stosunku.
- Tak, po prostu już śpi - Wyszeptałem, wtulony w jego ciało nie chcąc już rozmawiać, chcąc tylko spać. Odpływając do krainy snów, tak szybko, jak tylko szybko mój organizm był w stanie to zrobić.

Kolejne dni mijały nam dość normalnie, wstawałem rano do pracy, rozpalając na nowo kominek, aby Sorey jeszcze śpiąc, miał ciepło, karmiłem zwierzaki przed wyjściem do pracy. W pracy jak to w pracy robiłem to, co do mnie należało, a po powrocie do domu zażywałem kąpieli z mężem, idąc spać, czując zmęczenie po pracy, która zawsze potrafiła dać mi w kość..
- I jak się czujesz z myślą, że jutro już idziesz do pracy? - Zapytałem, w niedzielę, którą dzięki Bogu miałem wolną, mogąc całkowicie poświęcić się mojemu mężowi, z którym ostatnio spędzam tak mało czasu. Wspólną kąpieli i sen to trochę jak dla mnie za mało, zdecydowanie chciałbym czegoś więcej, może to właśnie dziś uda nam się spędzić cały dzień razem bez kłótni, które nie są potrzebne ani jemu, ani tym bardziej mi.
- Trochę się stresuje - Wyznał, a ja doskonale to rozumiałem, w końcu to praca z ludźmi a taka najprostsza nie jest i nigdy nie będzie.
- Nie martw się, będę przy tobie, pomogę ci, jeśli będzie trzeba - Obiecałem, całując go w usta, wciąż leżąc z nim w łóżku, nie mając jeszcze ochoty wstać, korzystając w pełni z wolnego dnia.

<Pasterzyku? C;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz