środa, 12 lipca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Na jego odpowiedź prychnąłem cicho, niezadowolony z jego odpowiedzi. To absolutnie nie było śmieszne. Co więcej, nawet przez chwilę pomyślałem, że Mikleo powiedział mi prawdę, tylko ujął to w taki ton sarkastyczny, bym się nie pokapował. W końcu, anioły kłamać nie mogą. Trochę mnie ta myśl zlękła, nie powiem, dlatego zacząłem się mu przyglądać z kuchni w poszukiwaniu faktycznych oznak zdrady. Włosy jednak były całkiem normalne zaczesane, ubrania do końca zapięte, a dzięki temu, że założył on dosyć krótkie, odsłaniające jego ciało rzeczy mogłem też się upewnić się, że na jego skórze nie ma żadnych śladów po seksie, jak zadrapań, malinek czy też siniaków, o które niezwykle łatwo, jeżeli chodzi o jego delikatną skórę. Więc nie było żadnych oznak zdrady... albo były one ukryte pod jego ubraniami. Albo ja trochę przesadzam. Jednak jak mam nie przesadzać, kiedy Miki jest dużo atrakcyjniejszy ode mnie? Więcej go nie widzę niż widzę i skąd ja mam wiedzieć, co się tam z nim dzieje? Kiedyś z nim na miasto wyszedłem i już jakiś stary typ zwrócił na niego uwagę jakimś nieprzyjemnym komentarzem. 
- To nie było śmieszne – burknąłem, odstawiając kubek po gorącej herbacie do zlewu i zaczynając go myć. Czułem się dzisiaj paskudnie i to znacznie gorzej niż wczoraj czy przedwczoraj. 
Nieważne, czy wypiłem coś gorącego, czy wziąłem gorącą kąpiel, nie poprawiało mi się ani odrobinkę, a zazwyczaj zawsze czułem się choć troszkę lepiej. W pewnym momencie tak zirytowany przez to zimno włożyłem dłoń do ognia mając nadzieję, że choć odrobinkę ogrzeje moją lodowatą skórę, ale nic z tego. Moje dłonie przez cały czas były tak samo zimne i miałem problem ze zginaniem palców, a dzisiejszego dnia mogło to być dla mnie naprawdę problematyczne. Chciałem dzisiaj zająć się drewnem, które wczoraj przerzuciłem do szopy i dobrze by było, gdybym miał obie ręce sprawne podczas używania siekiery. Źle by było, gdybym ją nagle wypuścił... może jak trochę popracuję, to będzie z nimi lepiej? Musi być, bo sobie tego drewna dzisiaj nie odpuszczę. Odpuściłbym sobie, gdybym spędzał czas z Mikim, ale on ewidentnie ze mną czasu spędzać nie chciał, a ja mu się narzucać nie będę. Niech sobie spędza czas z Yutą, skoro już dzisiaj mnie z nim zdradzał. 
Mikleo nic nie odpowiedział na moje słowa, a ja poszedłem na górę, by się przebrać w coś cieplejszego. Dopiero kiedy wszedłem do sypialni zdałem sobie sprawę, że to było takie trochę bez sensu. Skoro cały czas było mi zimno, to po co mam zakładać te pewnie ładne sweterki, które kupił mi Miki? Jeszcze je przypadkiem zniszczę, czy coś. Kiedy już zdałem sobie sprawę, że ogień też mi nie pomaga, zgasiłem go nie chcąc, by drewno się zmarnowało. No i by było chłodniej dla Mikleo. Ja ciepła nie wyczuwam za bardzo, on wyczuwa, więc ogień w kominku nie był konieczny. 
Idąc tą logiką, zamiast swetra założyłem koszulę, z lekką trudnością zapinając wszystkie jej guziki. Głupie palce. Czemu one tak strasznie są lodowate? I czemu tak źle się czułem? Oczywiście mnie to w żaden sposób nie powstrzyma, no ale to drętwienie w dłoniach strasznie mnie irytowało. Oby mi to do jutra przeszło ponieważ miałem jutro zacząć pracę i przed tym też mnie nic nie powstrzyma. Mimo swojego osłabienia i nie do końca dobrego samopoczucia, zszedłem na dół, by założyć jakieś buty i udać się do szopy. Zdrowie zdrowiem, pogoda pogodą, ale obowiązki same się nie zrobią, a Miki ma dzień wolny i musi odpoczywać. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz