Nie miałem pojęcia, dlaczego tak źle się nadal czuje, mimo że znów spałem tyle godzin, mój organizm chyba ma już mnie dość, może faktycznie przesadziłem z tym nadmiernym leczeniem ludzi, co odbiło się na moim zdrowiu.
- Jak się czujesz? - Usłyszałem głos męża, odruchowo odwracając głowę w stronę męża, łagodnie się do niego uśmiechając.
- Lepiej - Przyznałem, naprawdę czując się lepiej, no może nie najlepiej, ale zawsze lepiej, nie mam siły wstać z łóżka, a wszystko to przez moje ciało, które odmawia mi posłuszeństwa.
- Lepiej? - Podpytał, unosząc jedną brew ku górze, nie specjalnie mi wierząc w moje słowa, a przecież nie kłamie, ja naprawdę czuje się lepiej, a to, że nie mogę wstać to już coś innego. - Pójdę po Lailah - Powiedział, nawet nie dając mi szans na zaprzeczenie.
Wzdychając cicho, leżałem w łóżku, nie mając siły wstać, czując zmęczenie, które znów przejmowało nade mną kontrolę, a przecież wciąż śpię i nic więcej nie robię.
Zmęczony zamknąłem oczy, nakrywając się kołdrą. Czując, jak strasznie zimno mi się właśnie robiło, jestem gorący, ale tak naprawdę mi jest zimne, to dopiero jest zaskakujące.
Nim jednak zdążyłem zasnąć, usłyszałem dźwięk otwieranych się drzwi, zdziwiony otworzyłem oczy, dostrzegając męża i Lailah nawet nie mając pojęcia, kiedy oni tak właściwie przyszli znów tracąc film.
- Dzień dobry Mikleo - Przywitała się ze mną, podchodząc do mojego łóżka, kładąc mi dłoń na czole. - Czy coś się ostatnio wydarzyło? - Podpytał, przyglądając mi się uważnie.
- Dzień dobry, nie raczej nie, nie pamiętam - Przyznałem, zgodnie z prawdą nie specjalnie wiedząc, z powodu czego mógłbym czuć się aż tak źle.
- Nie używałeś ostatnio, aby zbyt dużej ilości mocy? - Gdy o to zapytała, zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad jej pytaniem, czy ja używałem jej więcej niż na co dzień? W sumie może trochę tak, ostatnio miałem trochę więcej takich bardziej wycieńczających sytuacji niż zazwyczaj.
- Tak, chyba tak - Odpowiedziałem pozytywnie, mówiąc szczerze to, co myślałem, a przynajmniej to, co mi się wydawało, że tak było.
- W takim razie już wszystko jest jasne, Mikleo nadużył swoich mocy, z powodu czego jego ciało musi się zregenerować - Gdy to powiedziała, od razu mój mąż westchnął cicho, kręcąc swoją głową.
- Tego można było się spodziewać - Odetchnął, kręcąc swoją głową. - Od teraz będę bardziej się tobie przyglądał - Zagroził, a ja westchnąłem cicho, no to teraz będę miał kłopoty.
- No pięknie - Mruknąłem, mimo wszystko dziękując Lailah za odwiedziny. Wiedząc, że gdy tylko mój mąż tu do mnie wróci, dostanę ochrzan za swoje zachowanie.
No i tak właśnie się stało, Sorey odprowadził panią jeziora do drzwi i gdy tylko mógł, wrócił do mnie, mówiąc mi, jak głupi jestem i nieodpowiedzialny samemu robiąc sobie krzywdę.
- Daj spokój, nic mi nie będzie, może trochę przesadziłem..
- Może? Miki ty drugi dzień leżysz w łóżku bez siły do życia - Gdy to mówił, nie miałem powodu, aby się z nim nie zgadzać, jestem głupi, ale jeśli już muszę pomagać, pomagam ponad swoje władne możliwości.
- Przejdzie mi - Wydukałem, wtulając się w poduszkę, dzielnie znosząc besztanie męża, nie mając powodu, aby się z nim kłócić, miał rację a ja i tak byłem już na przegranej pozycji.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz