Czemu musiałem mieć karę teraz, jak jestem wychłodzony i chory? Teraz właśnie potrzebuję go najbardziej, a on mi mówi „nie”. I jak ja miałem wydobrzeć, skoro on nie chce przy mnie być? No nie da się. Noc ma za mało godzin, by choć troszkę się lepiej poczuć. Słysząc jego odmowę zrobiłem jeszcze bardziej smutną minę, opatulając się mocniej tymi kocami, trzęsąc się po nimi jak osika. Było mi strasznie przykro przez to, że Miki się nie chce obok mnie położyć. I było mi też jeszcze bardziej zimno, ale kolejne koce czy następna z rzędu gorąca czekolada w żaden sposób mi nie pomoże. To może zrobić tylko Mikleo, ale on nie chce, bo przecież muszę odpokutować to, że chciałem go uszczęśliwić. Intencje miałem dobre, tylko źle zrozumiałem jego zachowanie. Gdyby on zachowywał się inaczej, to żadnej takiej sytuacji by nie doszło.
- Kara musi być – przypomniał mi, jakbym tego nie wiedział. A wiedziałem o tym aż za dobrze i najchętniej bym o tym zapomniał, bo to jest paskudna kara, która mnie krzywdzi.
- Chciałem tylko, byś był szczęśliwy – bąknąłem cichutko chcąc, by wiedział, że tę głupotę zrobiłem właśnie dla niego.
- Odchodząc ode mnie? – spytałem z niedowierzaniem. Chyba mu tłumaczyłem, dlaczego się na to zdecydowałem. A może jednak nie? Trudno było mi to stwierdzić, kiedy byłem taki bez życia, ponieważ wspomnienia troszkę mi się mieszały i nie byłem pewien, czy coś zrobiłem, czy jednak nie, czy może jednak coś sobie wymyśliłem...
- Bo myślałem, że mnie nie chcesz. I że jesteś ze mną nieszczęśliwy. A skoro mnie nie chcesz i jesteś nieszczęśliwy ze mną, to najlogiczniejszym dla mnie było to, by odejść. Nawet jeśli to miałoby mnie zabić. A teraz marznę na śmierć, bo jesteś daleko ode mnie – bąknąłem cichutko, pociągając nosem.
- Już tak nie dramatyzuj, jesteś w cieple, nic ci nie będzie – stwierdził lekko pobłażliwie, podchodząc do mnie, by położyć mi dłoń na czole, by sprawdzić temperaturę mojego ciała, która do najwyższych nie należała. – Mogę ci zaproponować gorącą kąpiel, jeżeli chcesz.
- Nie potrzebuję gorącej kąpieli, ona mi pomoże tylko na chwilkę. Potrzebuję ciebie – wymamrotałem, przez moment to cudownie ciepło, kiedy położył mi dłoń na czole. Czemu tak się nie może przytulić? On był ciepły, ja chłodny, oboje byśmy na tym skorzystali.
- Trzeba było myśleć – a Miki dalej był nieustępliwy.
- A czy jakoś nie dawno mi nie mówiłeś, że mam nie myśleć, bo to mi nie służy? – zapytałem, tak leciutko zdezorientowany. To mam myśleć, czy mam nie myśleć? Bo sam już nie wiem. Raz mówi mi jedno, raz drugie i się gubię, a ja nie jestem tak mądry jak Miki, by się czegoś domyśleć, wręcz przeciwnie, jestem tak... niemądry, że mi to trzeba tłumaczyć wszystko bardzo łopatologicznie, by coś do mnie dotarło.
- Idź spać i się nie mądruj – powiedział na koniec, zabierając swoją dłoń i wyszedł z sypialni, zostawiając nie samego. Mam spać? Bez niego? Ale to jest dla mnie niemożliwe. Bez niego spać nie mogę. Myślałem, że on o tym już doskonale wie. Niezadowolony ukryłem się całkowicie pod kołdrą mając nadzieję, że będzie mi choć odrobinkę cieplej, co pewnie i tak się nie wydarzy...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz