Patrzyłem na jedzenie, które wyglądało bardzo smacznie, ale nie pasowało mi to, że będę jadł sam, zawsze to ja jadałem z mężem, aby mu towarzyszyć, a teraz mam jeść sam? Nie do końca mi się to podobało, ale skoro już tak muszę, zrobię to dla naszych maleństw.
Nie zjadłem za dużo, wręcz tylko troszeczkę nie mając już ochoty na jedzenie, niby byłem głodny, ale chyba nie aż tak głodny, jak myślał mój mąż.
- Już nie chce - Przyznałem, zgodnie z prawdą odstawiając miskę z jedzenie na bok.
- Zjadłeś tylko trochę, nie smakuje ci? - Zapytał, a ja pokręciłem przecząco delikatnie głową, czując dziwne uczucie w brzuchu, tak jakby wszystkie flaki mi się przewracały, a gardło zaczęło nieprzyjemnie piec.
Nie myśląc ani sekundy dłużej wstałem z łóżka, idąc do toalety, trafiając tam w ostatnim momencie nim znów wszystko, co zjadłem zwymiotowałem, zmęczony jeszcze bardziej niż rano.
- Co się dzieje owieczko? Może jednak coś źle zrobiłem - Odezwał się, pomagając mi wrócić do łóżka po umyciu twarzy i zębów pomagając mi położyć się do cieplutkiego i wygodnego łózka.
- Nie przejmuj się skarbie, w ciąży cokolwiek bym nie zjadł i tak jest duże prawdopodobieństwo, że zwymiotuję - Przyznałem, pamiętając doskonale, jak czułem się podczas pierwszej, jak i drugiej ciąży dlatego i ta nie jest dla mnie wielki zaskoczenie.
- W takim razie co ci pomagało? Na pewno musiało coś takiego być - Pytał dalej, chcąc wiedzieć, co mogłem jeść, aby nie wymiotować.
- Najczęściej pomagała mi owsianka - Przyznałem zmęczony, czując jak oczy, powoli zaczynały mi się kleić, niedawno wstałem, a już chce mi się spać, wygląda na to, że teraz będę spał zdecydowanie więcej niż na co dzień, ale czy to źle? Sam nie wiem, jedzenie, spanie i tycie jak miło.
- W takim razie od razu przygotuję ci owsiankę - Stwierdził hardo, już chcąc wstać z łóżka i pójść czego nie zrobił z powodu mojego uścisku na jego dłoni.
- Nie Sorey, nie chce jeść, chce mi się spać - Wyznałem, przecierając zmęczone oczy, sugerując mu, że nie ma sensu nic gotować, bo i tak nic z tego nie będzie.
- Rozumiem, w taki razie śpij sobie owieczko, a gdy się obudzisz, przygotuję ci owsiankę - Obiecał, zaczynając głaskać mnie po głowie, uśmiechając się do mnie ciepło.
- A nie położysz się ze mną? - Zapytałem, troszeczkę ty faktem niepocieszony, potrzebowałem go i chciałem przytulić do niego, teraz potrzebując go przy sobie jak jeszcze nigdy dotąd.
Sorey patrzył na nie przez chwile, analizują swoją odpowiedz, którą chciał skierować w moją stronę.
- No nie wiem, mam co robić, w kuchni trzeba posprzątać, po twoim obiedzie, a i z tym makaron trzeba coś zrobić, nie może tu tak leżeć - Powiedział, a ja westchnąłem cicho, właśnie tego się spodziewając, Sorey teraz będzie chciał robić wszystko za dwoje, abym to ja się nie przemęczał, a i po co? Nie mam pojęcia, jestem zdrowy i mogę robić wszystko tylko nie teraz, bo jestem zmęczony.
- Sorey, praca nie ucieknie, a ja chce, abyś chociaż na chwile ze mną poleżał, potrzebuję się teraz przytulić - Przyznałem, patrzą na niego prosząco, aby chociaż spróbować przekonać go do położenia się obok mnie, to przecież ssak niewiele a mi naprawdę pomoże w odpoczynku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz