Misaki dzisiaj pracowała? Czemu nikt mi nic nie mówił? Znaczy, Miki mi powiedział dopiero teraz, no ale w tym samym momencie, co mi powiedział, to ja ją ujrzałem, więc równie dobrze mógł mi nie mówić. Mam nadzieję, że nasza córka potrafi lepiej zadbać o siebie niż Miki, bo nie wiem, czy uda mi się pilnować ich obu. Chociaż, Misaki wydaje się być bardziej zaradna od Mikleo, oczywiście nie umniejszając mojej Owieczce, no ale Miki nie mówi nie, kiedy powinien mówić nie. I później chodził taki wymęczony, bo za dużo razy w krótkim czasie używał swoich mocy, kiedy to pewnie nie było konieczne, już nie mówiąc o tym, że przyjmował za dużo pacjentów. Teraz znów przypilnuję go, albo nawet przypilnujemy, bo byłe tak na dziewięćdziesiąt procent pewien, że Misaki także mi w ty pomoże. Co jak co, ale prosiłem ją dawno temu, by miała na niego oko, kiedy tylko to możliwe.
Najpierw oczywiście skierowaliśmy się do szatni, by przebrać się w nasze uniformy. Szczerze mówiąc, to nie podobały mi się one jakoś szczególnie bardzo, i też za wygodne nie były, no ale jak mus to mus. Poza tym, te fartuchy lekarskie były znacznie ładniejsze niż te stroje dla pielęgniarzy. A może to mój Miki jest taki piękny, że wszystko na nim wygląda wspaniale. To też jest bardzo dobra teoria. W końcu nie przypominam sobie, by kiedyś wyglądał niekorzystnie, no ale jak jest się takim pięknym, no to trudno o to, by wyglądać źle.
- Pamiętaj, by nie brać do siebie wszystkich pacjentów. I by mówić „nie”, jeżeli poczujesz się słabo. I pamiętaj o swojej przerwie – poinstruowałem go, najpierw decydując się go odprowadzić do jego gabinetu. Musiałem zerknąć na to, ile pacjentów się do niego ustawia, i oczywiście ilu z nich faktycznie musi iść do niego, a nie na przykład do gabinetu obok. Po wczorajszym incydencie dzisiaj wszyscy raczej będą grzeczni, albo się będą lepiej ukrywać.
- Ale i tak mnie będziesz pilnował – skwitował, na co kiwnąłem energicznie głową.
- Przecież jak cię nie przypilnuję, to kompletnie o tym zapomnisz – powiedziałem poważnie. Jeszcze przez kilka dni będę go musiał tak intensywnie pilnować, aż sobie może w końcu pewne rzeczy przyswoi i zacznie walczyć o swoje prawo.
- Żeby tylko nikt cię nie zaskarżył – powiedział może lekko zmartwiony, czego nie rozumiałem. O mnie się martwić nie musi, ja sobie radę dam z takimi problemami. Gorzej może być, jak chodzi o uzdrawianie, bo nadal beznadziejnie i to wychodzi. Znaczy się, tak mi się wydaje, bo trochę tego nie ćwiczyłem
- Do moich obowiązków należy pomaganie medykom. Jako, że ty masz najwięcej pracy i najmniej asertywności, to tobie pomagam najwięcej. Wykonuję więc swoją pracę. No dobrze, widzę, że dzisiaj ludzi do ciebie jest taka optymalna ilość, więc zostawię cię z nimi. Postaram się do ciebie zajrzeć za godzinę lub dwie – odparłem, po czym chwyciłem jego dłoń i ucałowałem jej wierzch na pożegnanie. Teraz muszę dołączyć do medyka, który ma obchód i mu ewentualnie pomóc, albo dołączyć do pielęgniarek w pokoju wspólnym i nic nie robić. To chyba jasne, co wybiorę. A jak później będę odwiedzał Mikleo, to chyba mu jakiegoś owocka z kuchni wezmę. Miki w końcu owoce lubi, a skoro już są w zasięgu ręki, to trzeba z takowych benefitów korzystać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz