Chłopiec i dziewczynka... przez chwilę zacząłem analizować te informacje i doszedłem do wniosku, że mimo wszystko wolałbym dwie dziewczynki. No ale pierwotnie wolałem właśnie dziewczynkę, no i dziewczynka była, tak więc uznałem to za sukces. I też w sumie sypianie będą się zgadzać, chłopiec pójdzie do sypialni po Yukim i Merlinie, a dziewczynka będzie w pokoju po Misaki. A jak chodzi o remont, to może tylko odświeżę kolory? Meble są w całkiem dobrym stanie, no ale i tak trzeba będzie skądś skombinować drugie łóżeczko. Albo je kupię, albo spróbuję coś tam zrobić i jak mi nie wyjdzie, to wtedy coś kupię. Dzisiaj był mój ostatni dzień w pracy i mogę już całkowicie skupić się na Mikleo i na tym, by mu pomagać na każdym kroku. Chociaż muszę przyznać, nie za bardzo wiem, jak ja będę go nosić po rękach w późniejsze ciąży, bo już teraz moja Owieczka z tymi maleństwami sporo ważyła i miałem mały problem, by go nosić po tych schodach... no ale cały czas będę się starał. Póki mi się plecy nie złamią wpół.
- Jesteś pewna? – dopytałem tak dla świętego spokoju. W końcu, każdy się może pomylić, czy to anioł czy człowiek.
- Jestem pewna. I nie dostrzegam też żadnych nieprawidłowości, ale i tak ponowimy badanie za kilka tygodni – powiedziała, wstając z krzesła.
- Zostaniesz może na obiad? – zaproponowałem, chcąc się jej odwdzięczyć za to, że sprawuje opiekę nad moim mężem podczas ciąży. I za to badanie. Poza tym, mojemu mężowi przyda się trochę inne towarzystwo, niż ja. Mnie czasem może mieć dosyć, i ja doskonale to rozumiałem. Poza tym, po dzisiejszym dniu w pracy byłem trochę zmęczony i małomówny, więc Miki będzie sobie rozmawiał Lailah, a ja trochę nabiorę energii by znów się móc zajmować w pełni moim aniołkiem kochanym.
- A co takiego dobrego przygotowujesz? – odpowiedziała pytaniem i już po tej odpowiedzi zorientowałem się, że Lailah przystała na moją propozycję.
- Jeszcze nie mam pojęcia. Owieczko, na co takiego masz ochotę? – zapytałem Mikleo, zdecydowanie będąc gotowy na wszystko. Przez jakie ja smaki nie przeszedłem, odkąd on jest w ciąży... raz chciał słodkie, raz chciał kwaśne, innym razem była ryba, a jeszcze innego dnia chciał jakieś przedziwne sałatki. Dzięki niemu przeszedłem przyspieszony kurs gotowania, albo może raczej nadal przechodzę, bo cały czas się uczę.
- Coś ostrego – zaproponował, co mnie zaskoczyło. No o to jeszcze nie prosił... codziennie coś nowego.
- Ale mocno ostre, średnio ostre, czy żeby tak troszkę ostre było? – dopytałem, chcąc wiedząc, jak mam skomponować przyprawy. Miałem pewien pomysł, chciałem przygotować potrawkę z ryżem i kurczakiem, no i do tego wszystkiego oczywiście warzywa. To była taka moja pierwsza myśl, mam nadzieję, że z tego coś wyjdzie.
- Nie chcę, żeby było to bardzo ostre, ale chcę czuć tę ostrość – wyjaśnił, na co pokiwałem głową. Czyli będę musiał mu podawać do próbowania, by z ostrością nie przesadzić... jakoś to ogramy.
- Pójdę więc na szybkie zakupy i już zabieram się za obiad. Chcecie coś do picia, zanim wyjdę? Wody, herbaty, kakao, soku? Tobie Lailah mogę jeszcze zaproponować wino – wymieniłem, chcąc oczywiście jak najlepiej ugościć panią jeziora i zapewnić Mikeo wszystko, czego chce. Albo prawie wszystkiego, bo alkoholu mu zapewnić nie mogę.
Lailah poprosiła o wino, a Miki o gorącą czekoladę, a ja zaraz im wszystko przygotowałem i przyniosłem, prosząc kobietę, by zajęła się moim Mikim, kiedy mnie nie będzie. Najchętniej to nie szedłbym na te zakupy, no ale nie mam żadnych ostrych przypraw w domu, bo do tej pory nigdy nie były potrzebne. Może też po drodze pomyślę nad imionami dla naszych pociech...? Dla dziewczynki miałem pewną propozycję, nazwałbym ją Yumiko, ale dla chłopca...? W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Ale jak tak teraz myślę nad tą Yumiko, to chyba też nie jest takie jakieś najlepsze. Pewnie Miki jest mądrzejszy i ma na pewno lepsze propozycje ode mnie...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz