Muszę przyznać, że odrobinkę się stresowałem, bo przecież jest się czym stresować. A co, jeżeli pan szef ordynator Mikleo zada mi pytanie, na które nie będę znał odpowiedzi? Albo jak mnie spyta, czy potrafię leczyć rany? Na pewno mnie spyta, czy potrafię leczyć rany, w końcu po co mu kolejny normalny człowiek. Mikleo trochę mnie poduczył podczas drogi tutaj, ale chyba już to wszystko, co mi powiedział, zapomniałem z tego stresu. Wczoraj kompletnie o tym zapomniałem i nie miałem okazji jakoś tego przeżyć i przygotować się do tego, miałem trochę inne rzeczy na głowie, jak chociażby to, by nie zamarznąć. Dobrze, że już lepiej się czułem i że byłem w stanie tutaj dotrzeć. Najwidoczniej samo przytulanie do Mikleo działa cuda. Nie mogę jednak o tym nikomu powiedzieć, bo jeszcze wszyscy zaczną się do niego przytulać, ponieważ to mogę robić tylko ja. Jak ja w tym momencie chciałem wrócić do domu, do łóżka, gdzie znów mógłby się do niego przytulić. Niby przytulałem się do niego przez całą noc, no ale dla mnie to za mało było. Jestem za bardzo zachłanny, no ale jak ja mam zachować zdrowy umiar, kiedy mój Miki jest taki piękny. No nie da się.
Wszedłem do gabinetu, powiedziałem kulturalnie „dzień dobry”, a kiedy mężczyzna dał mi znać, usiadłem na krześle, odrobinkę zestresowany. Oby tylko mi się udało dostać tę pracę... wtedy będę znacznie spokojniejszy o Mikleo. I będę mógł zareagować, jeżeli ktoś powie, że czyjaś śmierć jest przez Mikleo. Mogę dać sobie rękę uciąć, że gdyby nie on, śmiertelność w tym szpitalu byłaby wyższa.
- Mikleo mówił mi, że chce pan zacząć u nas pracę. Mógłby pan powiedzieć, dlaczego? – zapytał, patrząc na mnie uważnie.
Bo chcę mieć oko na mojego męża, gdyż niektórzy z ludzi mają wobec niego za duże oczekiwania i jest regularnie wykorzystywane przez pewne dwie głupie kobiety. I w sumie, pieniądze też by się przydały. I teraz wiem, dlaczego Mikleo przed każdą odpowiedzią na pytanie kazał mi ją najpierw przemyśleć w głowie. Gdybym to powiedział na głos, mógłbym się pożegnać z pracą seksowanego pielęgniarza. Chociaż, nie wiem, czy jestem aż taki przystojny, Miki jest nieco bardziej seksowny one ode mnie.
- Pomaganie ludziom leży w mojej naturze – powiedziałem po króciutkiej chwili zastanowienia. – No i też chciałbym spędzić więcej czasu z mężem, nawet jeżeli nasz zakres obowiązków będzie zgoła inny – dodałem po jeszcze krótszej chwili wahania. Czułem, że muszę mu to powiedzieć, bo w przeciwnym razie będę czuł się źle sam ze sobą.
- Więc chciałby pan pracować w tym samym czasie, co mąż? – dopytał, na co kiwnąłem głową.
- Tylko jeśli to byłoby możliwe – dodałem, przypominając sobie kolejną radę Mikleo. Zawsze odpowiadaj na pytania, nawet jeśli to miałoby być krótkie tak.
- Myślę, że to dałoby się zorganizować. Ludzie czuliby się pewniej na duchu, gdyby w szpitalu były dwa anioły. I ostatnie pytanie z mojej strony, słyszałem, że anioły mają moce uzdrawiania. To się tyczy też ciebie?
- Tak, ale niestety nie mam tak rozwiniętych umiejętności jak mój mąż. Mogę leczyć drobne, powierzchowne rany, a jeżeli trochę bardziej się skupię, to mogę w stanie uleczyć złamaną kość – tutaj akurat powiedziałem prawie że słowo w słowo to, co Mikleo mi mówił. Sam jeszcze w życiu niczego nie uleczyłem i mam nadzieję, że nie trafi mi się żaden pacjent ze złamaną nogą. Albo że do tej pory nauczę się jakoś korzystać z tej mistycznej mocy.
- To dobrze, będzie pan mógł zajmować się spokojniejszymi przypadkami, lekarze będą trochę odciążeni... jedyne, co teraz mogę powiedzieć, to to, że witamy na pokładzie – na jego słowa uśmiechnąłem się szeroko.
- Mogę pracować już od teraz? – zapytałem, naprawdę gotów do pracy.
- Zapraszam dopiero od przyszłego tygodnia. Najpierw muszę ułożyć grafik – wyjaśni, co mi się tak nie do końca spodobało. Chciałbym pracować już teraz, no ale nie mam innego wyjścia...
Podziękowałem panu i się z nim pożegnałem, a następnie wyszedłem z gabinetu i ruszyłem na poszukiwania Mikleo. Opowiedziałem mu, jak przebiegła rozmowa, i kiedy mogę zacząć pracę z nim. Nie mogłem jednak z nim za długo rozmawiać, bo przeszkadzałem mu w pracy, dlatego mimo mojej niechęci byłem zmuszony się z nim pożegnać. I jeszcze teraz czekać, aż Miki do mnie wróci... co ja przez ten czas porobię? Może dokończę rąbanie drewna? Wczoraj niezbyt dobrze się to dla mnie skończyło, no ale dzisiaj chyba już powinno być lepiej. A jak nie i się zranię, to będę mógł pouczyć się leczenia ran. No same plusy z tego rąbania drewna...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz