Byłem naprawdę dumny ze swojego pomysłu. W końcu on nie potrafi powiedzieć nie, więc od tego będzie miał mnie. I będziemy razem spędzać więcej czasu. Tak, wiem, będziemy pracować, Miki będzie wspaniałomyślnie leczyć, ja będę się nimi opiekować, no ale będziemy w tym samym pomieszczeniu. Będę mógł mieć na jego oko, i to mi w zupełności wystarczy, przynajmniej na czas pracy. Bo po pracy będę znów chciał ego pełną atencję, jak każdego dnia. I by w ogóle nie zwracał uwagi na tego całego Yutę. Ja jestem jego mężem i to mnie powinien poświęcać całą swoją uwagę oraz prosić o pomoc.
Kiedy w końcu dostrzegłem na jego twarzy uśmiech poczułem, że spełniłem swoje zadanie. Miki wyglądał lepiej, chyba też czuł się lepiej, więc teraz mogę skupić się na sobie. I to chyba nie był do końca dobry pomysł, bo dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak strasznie było mi zimno. Jak wcześniej byłem skupiony na Mikleo i na tym, by jakoś wywołać uśmiech na jego twarzy, to nie czułem tego zimna. Czułem, że Miki jest cieplejszy ode mnie, no ale to było wszystko. To już mi się tak nie do końca podobało. Na pewno Miki nie ma jeszcze żadnych problemów, na których mógłbym się skupić, by nie czuć zimna? Chociaż nie, lepiej nie, to już wolę jednak czuć to zimno już na zawsze i by Miki nie miał już żadnych problemów. Szkoda, że tak to nie działało.
- Nie musiałeś mi kupować żadnych ubrań, wiesz? Te, które ja mam, w zupełności mi wystarczają – powiedziałem, biorąc w dłoń kubek z gorącą czekoladą, która już taka gorąca nie była. A szkoda, bo mi było coraz zimniej.
- Chcesz pracować z ludźmi, to musisz się jakoś prezentować. Ludzie od razu zauważą, że cały czas chodzisz w tym samym sweterku i będą gadać – powiedział, zabierając się za rozpakowywanie pakunków.
- No i dobrze, bo może w końcu bardziej skupią się na mnie niż na tobie – powiedziałem trochę drżącym głosem, bo tak zimno mi było, że już tak niezbyt nad tym panowałem. Za dużo czasu dzisiaj spędziłem na dworze i dopiero teraz to odczuwam.
- I może będą cieplejsze niż ten twój. Może przymierzysz je jutro, jak już poczujesz się lepiej – zaproponował, chyba się o mnie martwiąc. Niepotrzebnie, ja tam jakoś to przeżyję i dam sobie radę.
Mimo tego kiwnąłem głową, faktycznie będąc odrobinkę zmęczonym i mając ochotę na po otulenie się kocem i wtulenie się w cudownie ciepłe ciałko mojego męża. No i może też fajnie byłoby rozpalić ogień w kominku. Taki cieplutki, tańczący i trzaskający ogień to było coś, czego mi brakowało w życiu... no i Mikiego. Mikiego też mi brakowało. Może wkrótce i ten problem zostanie rozwiązany...
Poszliśmy więc na górę i podczas kiedy ja przebierałem się w prowizoryczną piżamkę, Miki wkładał do kominka drzewo głośno komentując, że nie rozumie, dlaczego nie rozpaliłem ognia w ciągu dnia. Skomentowałbym to i oczywiście wytłumaczył, że zrobiłem to dla jego samopoczucia, by nie było mu tu za gorąco, ale im bliżej łóżka byłem, tym mniej siły miałem, a w mojej głowie była tylko myśl, by pójść spać.
- Jutro jednak nie pójdziemy do ordynatora – powiedział Miki, kiedy rozpaliłem ogień w kominku.
- Co? Czemu? – spytałem, na moment się ożywiając. – Myślałem, że już wszystko ustaliliśmy.
- Tak, ale właśnie mi się przypomniało, że mam jutro wolne. Pójdziemy pojutrze, dobrze? – spytał, na co pokiwałem głową.
- To dobrze. Jutro możemy spędzić cały dzień w łóżku. Strasznie dzisiaj zmarzłem – bąknąłem, opatulając się kołdrą i wyciągając ręce w jego stronę chcąc, by się do mnie przytulił.
- Czuję. Dzisiaj ile czasu spędziłeś na dworze? I co tam w ogóle robiłeś? – spytał, oczywiście wtulając się w moje ciało. Czekaj, czekaj... nie widział, co zrobiłem? Ja wiem, że liście jeszcze cały czas spadają, no ale znaczna ich ilość jest na jednej wielkiej kupce, a nasze podwórko wygląda znacznie lepiej. Trochę mi się przykro zrobiło.
- Zauważyłbyś, co zrobiłem na podwórku, gdybyś tak nie zwracał uwagi na tego Yutę całego – burknąłem, już teraz tak odrobinkę obrażony. Starałem się coś dobrego zrobić i jedyne, czego chciałem, to tego, by te starania docenił.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz