No i co ja teraz miałem zrobić? Nie mogłem przecież tu tak zostawić resztki tego makaronu tutaj, tak samo jak nie mogłem zostawić Mikleo samego. Na pewno jednak uda mi się zawrzeć jaki kompromis. Tylko jak to by zrobić...? Nie chciałbym sprawić Mikiemu przykrości, on mnie potrzebuje i doskonale to wiem, ale jednak troszkę posprzątać też trzeba. Może najpierw przypilnuję moją Owieczkę, by zasnęło, a kiedy już zaśnie, to wtedy pójdę posprzątać. Tak, to jest dobry pomysł, w końcu ja zmęczony nie byłem, wręcz przeciwnie, byłem strasznie podekscytowany tą informacją i energii miałem aż za dużo, tak więc tylko przy nim poleżę.
- Zaniosę tylko talerz na dół i do ciebie wrócę, dobrze? – zaproponowałem, uśmiechając się delikatnie.
- No dobrze, ale zaraz wracaj i nie sprzątaj – polecił mi, na co pokiwałem gorliwie głową i chwyciłem talerz z resztką makaronu. Później to zjem, i może jak zwierzaki będą chętne, to się z nimi podzielę.
Zostawiłem więc talerz na blacie, zabezpieczając je przed ciekawskimi kotkami i zaraz wróciłem do mojego Mikleo. Teraz będę miał mnóstwo pracy, i przy Mikim, i przy domu, i przy dzieciach, nawet, jeżeli ich jeszcze nie ma na świecie... Obym tylko ich nie zawiódł. Będę się strasznie starał, by tego nie zrobić, no ale ja taki trochę nieprzewidywalny jestem. I im bardziej się staram, tym gorzej mi to wychodzi. No a jak się nie staram, to też mi nie wychodzi. Jak więc powinienem się starać, by mi wychodziło, nie mam pojęcia. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nikogo nie zawiodę., co może być ciężkie.
Od razu położyłem się obok Mikleo, przytulając go do siebie i gładząc go po głowie. Troszkę martwiłem się, że był przykryty kocem, bo przecież on zawsze wolał chłód, no ale temperatura jego ciała była w normie. Może jak ma w ciąży, ma się inne preferencje? Nie wiem, nie znam się za bardzo, nie pamiętam, jak to było, kiedy Miki był w ciąży, chociaż to też mogło nie być dobre odniesienie. Wcześniej nosił w sobie półanioła i człowieka, teraz dwa małe aniołki, więc jego ciało też może reagować inaczej. Mam nadzieję, że w razie jakichś zmian będzie mnie informował, bym mógł mu pomóc i zareagować.
Po niecałych piętnastu minutach oddech Mikleo stał się taki spokojny i głęboki, więc uświadczyło mnie to w przekonaniu, że mój Miki już zasnął. Zostawiłem go więc samego, opatulając go kocykiem i całując go w czółko. Teraz mogłem zająć się domem i kuchnią, którą trochę zostawiłem brudną, no ale zaraz to się zmieni. Najpierw zjadłem makaron z sosem, który nie smakował źle, a Miki mimo wszystko go zwymiotował. Może jednak coś było na rzeczy...? Tylko co? Za dużo przypraw? Sera? Sam nie wiem, następnym razem może trochę mniej tego dam? No zobaczymy, na razie dostanie owsiankę z owocami, jak wstanie. I wieczorem może jakieś kanapeczki z herbatą. Troszkę mało tych posiłków, no ale dzieciaczki też są jeszcze małe, to może tego jedzenia jeszcze tyle nie potrzebuje...?
Tak więc zjadłem, pomyłem wszystko, zająłem się zwierzakami i miałem w końcu czas da siebie. I nie wiedziałem, co robić. Jutro zamierzałem wrócić do pracy, więc jutro będę miał strasznie dużo roboty, i idąc tym tokiem rozumowania, powinienem dzisiaj odpocząć, ale nie chciałem. Miałem tyle energii, że nie mogłem odpoczywać. Może zacznę pokój da dzieci...? Nie no, na to zdecydowanie za wcześnie. Ale może posprzątałbym stare pokoje dzieciaków, bo tam praktycznie nie zaglądamy. Trochę poprzesuwam meble... albo lepiej nie, bo obudzę Mikleo. Ale posprzątać zawsze mogę. Koniecznie musiałem zająć czymś ręce, a że Miki spał, no to musiałem sobie znaleźć zajęcie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz