Otworzyłem oczy, gdy na dworze było już nieco ciemniej, a to mogło oznaczać, że przespałem prawie cały dzień, co troszeczkę mnie zaskoczyło, jeszcze dziwniejsze jednak było to, że wciąż byłem strasznie zmęczony, tak jakbym nie spał wcale.
Biorąc głęboki wdech i wydech wstałem z łóżka, powoli wychodząc z sypialni, poszukując Soreya, który robił... No właśnie co on robił?.
- Sorey co ty robisz? - Zapytałem zaskoczony, znajdując go w dawnych pokojach naszych dzieci.
- O Miki już wstałeś. Ja? Sprzątam, dawno nie było tu sprzątane - Wyznał, z powodu czego westchnąłem cicho, mając nadzieję, że nie przygotowuje pokoi na przyjście naszych dzieci, bo to zdecydowanie byłoby za wcześnie.
- Powiedz tylko, że nie robisz tego dlatego, że chcesz już zacząć przygotować pokoje dla dzieci? - Zapytałem, patrząc na niego ze zmartwieniem w swoich oczach.
- Nie, wiem przecież, że to za wcześnie chce tylko posprzątać pokoje, aby się nie nudzić, póki śpisz, a że teraz nie śpisz, to przygotuję ci od razu owsiankę z pysznymi owocami - Stwierdził, chwytając moją dłoń, prowadząc do kuchni, gdzie posadził na krześle, całując w czoło.
- Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - Zapytał, martwiąc się o mnie chociaż nie wiem dlaczego, przecież nic mi nie było, czułem się bardzo dobrze, a on o nic nie musisz się martwić.
- Czuje się dobrze, jestem trochę zmeczony ale poza tym jest ze mną bardzo dobrze - Przyznałem zgodnie z prawdą, delikatnie się do niego uśmiechając.
- Jeśli jesteś zmęczony po jedzeniu, pójdziesz się położyć - Stwierdził, wywołując u mnie ciche ale za to pewne niechęci westchnięcie, które pokazywał moją niechęć, do tego, co mówił, nie chciałem się znów kłaść, ta opcja nie wchodziła w grę, byłem zmęczony to prawda ale nie chciałem leżeć, trochę mając już tego dość, zdecydowanie bardziej wolałbym sobie trochę pochodzić, a nie całymi dniami gnić w łóżku.
- Nie chce leżeć, przejdę się - Powiedziałem, czym bardzo zaskoczyłem mojego męża a dlaczego? Tego jeszcze nie wiem chociaż zaraz pewnie się dowiem.
- Chcesz wyjść na dwór o tej godzinie? - Zapytał, czego w ogóle nie zrozumiałem, a co złego jest w wieczornym spacerze? Nie rozumiem.
- A co jest złego w spacerze wieczorem tym bardziej po ogrodzie? - Zapytałem, unosząc jedną brew.
- Po ogrodzie to w sumie nic złego, po ogrodzie możesz sobie pochodzić ale nie wychodzi poza ogród - Powiedział, w tym samym czasie stawiając owsiankę na stole, podając mi łyżeczkę. - Smacznego owieczko - Powiedział, całując mnie w czoło.
- Dziękuję - Powiedziałem ładnie, zabierając się do jedzenia pysznej owsianki, która bardzo mi smakowała, pyszne jedzenie aż miło mi było zjeść całą owsiankę, chcąc zjeść jeszcze więcej, dlatego poprosiłem o dokładkę, co uszczęśliwiło mojego męża, który od razu zabrał się do pracy, robiąc mi jeszcze jedną owsiankę, którą znów bardzo chętnie zjadłem.
- Chcesz jeszcze? - Zapytał, zabierając ode mnie pustą miskę.
- Nie, już nie dziękuję, najadłem się- Wyznałem, wstając od stołu, podchodząc do męża, całując go w usta, wychodząc na dwór, tak jak wcześniej mówiłem, chcąc sobie pochodzić po naszym ogródku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz