sobota, 29 lipca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Muszę przyznać, odrobinkę się o Mikleo martwiłem mimo, że nie powinienem. W końcu będzie sobie chodził tylko po ogrodzie, gdzie dodatkowo znajduje się nasz piesek, który na pewno będzie go pilnował, no ale i tak się odrobinkę o niego bałem. W końcu, tu się teraz rozchodzi nie tylko o niego, ale i o te dwie fasolki, które tam w jego brzuchu się znajdują. Może przesadzałem tak się o niego zamartwiając, no ale jak ja mam się o niego nie zamartwiać, kiedy on jest taki delikatny i jeszcze teraz taki troszkę chorowity... znaczy, może nie chorowity, no bo chory nie był, ale się tak trochę zachowywał. A to wymiotował po moim beznadziejnym makaronie, a to się otulał kocykiem, a to jest tak strasznie zmęczony... i z czasem objawów ciąży przybędzie i będzie jeszcze gorzej. Postaram się oczywiście jak najbardziej mu pomóc, by nie czuł się tak źle, no ale i tak Mikleo będzie cierpiał najbardziej. A ja to będę przeżywać razem z nim, bo tylko tyle mogłem zrobić dla niego zrobić.
Tak więc pozmywałem po jego kolacji, od czasu do czasu zerkając przez okno, by upewnić się, że z moim mężem było wszystko w porządku. Tak dla własnego spokoju. Ja zawsze się tak stresowałem, jak Mikleo był w ciąży? Jeśli tak, to ja się nie dziwię, że miałem słabe serce. Dobrze, że teraz moje serce jest silne i że chyba nie jest w stanie nic mu zaszkodzić. Chyba, bo takiej stu procentowej pewności to ja nie miałem. Znajomość anielskiego świata troszkę u mnie leżała, co mogło się wydawać zaskakujące, bo przecież byłem aniołem, ale w ten świat nikt mnie nie wprowadzał. Po prostu się tu pojawiłem z myślą, że muszę odnaleźć Mikleo. To później on uświadomił mi, że jestem aniołem. I kilka innych faktów, no ale dalej miałem małe braki w tej wiedzy. To chyba nie przystoi aniołowi. Powinienem się doedukować w tym temacie, ale to później. Teraz są znacznie ważniejsze rzeczy do nauki, a mianowicie dzieci i opieka nad nimi. 
Kiedy już posprzątałem, wyszedłem na taras, z którego miałem znacznie lepszy widok na mojego aniołka. Nie będę go nigdzie pospieszał, tylko po prostu go pilnował dla swojego spokoju. Teraz niech sobie spaceruje i się rusza, bo później będzie miał z tym problem. I wtedy ja go będę nosił, więc może nie będzie się czuć aż tak źle. 
- Miki, wszystko w porządku? – spytałem spanikowany, zrywając się z krzesła, ponieważ Mikleo źle się poczuł i oparł się o drzewo. 
- Tak, nic mi nie jest – przyznał, ale mimo tego znalazłem się w przy nim w przeciągu dwóch sekund, by go podtrzymać. 
- Chyba na dzisiaj już ci wystarczy tego spacerowania, wracamy do łóżka – powiedziałem stanowczo, już go prowadząc do domu, a Miki w ogóle nie oponował, chyba faktycznie zmęczony. No i dobrze, im mniej mi się opiera, tym więcej mogę zrobić. – Jak rano będę wstawał do pracy, to przygotować ci śniadanie? – zapytałem, poprawiając jego poduszkę, by była bardziej puchata, podczas kiedy mój Miki siedział obok. 
- Jak to wstawał do pracy? Idziesz jutro do pracy? – spytał, chyba lekko nieprzytomnie. 
- Muszę, Owieczko. Przynajmniej na jakiś czas, bo jak rozpoczną się najgorsze miesiące, to będę ci poświęcał pełną uwagę. Byliśmy przygotowani na jedno dziecko, nie dwa, więc troszkę gotówki dodatkowej się nam przyda – wyjaśniłem, zabierając się za jego włosy, które do snu chciałem zapleść w warkocz. 
- A musisz iść koniecznie jutro? Potrzebuję cię – poprosił, a mi się zrobiło go strasznie szkoda. I jak on sobie beze mnie poradzi...? Może poproszę Lailah, by do niego czasem zajrzała? To nie będzie chyba taki zły pomysł. 
- Myślę, że ten jeden dzień mogę to odroczyć. Ale jeden dzień. Pojutrze już idę – powiedziałem, całując go w ucho. – A teraz powiedz mi Owieczko, potrzebujesz jeszcze czegoś? Coś do jedzenia, picia? Może ci kąpiel przygotuję? Albo coś poczytam? A może chcesz jeszcze coś, czego chcesz? – zalałem go trochę lawiną pytań, ponieważ chciałem się dowiedzieć, czy czegoś mu w tej chwili nie brak i jeżeli jakiekolwiek braki wystąpią, to oczywiście zaraz je wypełnię. A przynamniej postaram się to uczynić. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz