Szczerze mówiąc, z początku nie dowierzałem w to, co słyszę. Jakie bliźniaki? Jakim cudem? Nie wiem, czy ja chciałem bliźniaki, a już na pewno nie byłem na nie gotowy. Nie do końca wiem, jak zająć się jednym dzieckiem, a co dopiero dwoma na raz. Nie zmienia to jednak faktu, że jakoś i tak będę mu pomagał, i tak. Nie wiem jeszcze do końca, jak ja zrobię to, by Miki się nie musiał robić nic poza karmieniem, ale jakoś to zrobię. To tylko o jedno dziecko więcej będzie, więc aż tak źle chyba nie będzie.
- Ale jesteś pewna? To nie jest żadna pomyłka? – dopytywałem, dalej nie mogąc uwierzyć w to, że z jednej kruszynki zrobiły się dwie.
- Jestem pewna, Mikleo nosi w sobie dwa życia – potwierdziła, ale ja jakoś dalej nie potrafiłem uwierzyć. Bliźniaki... jak wielka jest na to szansa? Albo raczej, jak niewielka, bo wielka to ona nie była, skoro Miki wcześniej był dwa razy w ciąży i dwa razy było to tylko jedno dziecko, z czego jedno z nich to półanioł, a drugie w stu procentach człowiek. Teraz właśnie wypadałoby, by nasze dziecko, znaczy się dzieci, były aniołami. Znaczy się, to chyba była jedyna możliwość. Chyba. A może nie?
- A one będą aniołami? – pytałem dalej, chcąc wypytać Lailah o wszelkie wątpliwości, jakie mnie aktualnie nachodziły.
- Sorey... ty jesteś aniołem. I Miki też jest aniołem. Jakiej rasy więc będą wasze dzieci? – odpowiedziała pytaniem, przyglądając mi się z lekkim zrezygnowaniem. Faktycznie, pytanie było strasznie głupie, ale lepiej zadać głupie pytanie i mieć pewność, niż nie skorzystać z takiej możliwości i żyć przez dłuższy czas w niewiedzy, jak nie całe życie. Mam nadzieję, że nasze dzieci będą mądre jak mama, a nie jak ja. Ja mądry nie jestem.
- Uznajmy, że tego pytania nie było... a wiesz już coś o płci? – zadałem jej już chyba ostatnie pytanie, jakie mnie aktualnie nurtowało. Pewnie jak jakoś przetrawię informację o tym, że będziemy mieć dwójkę dzieci, a nie jedno, będę miał pewnie ich więcej.
- Na to jeszcze za wcześnie. Odwiedzę was za jakiś czas i wtedy już będę mogła to stwierdzić. A jak na razie pilnuj, by Mikleo się nie przemęczał i by jadł. Teraz musi jeść za dwóch – powiedziała, wstając z materaca.
Odprowadziłem Lailah do drzwi, a następnie zaraz wróciłem do mojego aniołka, który chyba dalej był w szoku. Nie dziwiłem się mu, w końcu nikt się tego nie spodziewał. Nie było ku temu żadnych przesłanek, a tu bum. Chociaż... on chciał dziecko. I ja chciałem dziecko. W sumie to są dwa dziecka. Chyba oboje za bardzo chcieliśmy dziecka, no i się podwoiło to marzenie. I wychodzi na to, że my wszystko będziemy też musieli podwoić. Trzeba będzie zrobić dwa razy większe zakupy. Podwójne łóżeczka, podwójne zabawki, podwójne ubranka... chyba będziemy mimo wszystko skorzystać z rzeczy po naszych dzieciach. No i też będę musiał pójść do pracy, przynajmniej na początku ciąży, gdy mój Miki nie będzie się czuł aż tak źle, bo później oczywiście będę musiał przy nim być i opiekować. No i będę to robił. Miki nie będzie musiał chodzić, bo wszędzie będę go nosił, nawet jakby mi miały plecy pęknąć.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz