piątek, 7 lipca 2023

Od Mikleo CD Soreya

Podejrzewałem, że może być mu zimno, dlatego najchętniej wstałbym z łóżka i rozpalił w kominku, co chyba nie byłoby wcale takim głupim pomysłem. Właśnie kominek to jest genialny pomysł, bez gadania wstałem z łóżka, nie tłumacząc mężowi, dlaczego wychodzę, po prostu wyszedłem z naszej sypialni, idąc do szopy, gdzie znajdowało się drewno na opał, które przyniosłem do sypialni, wkładając go do kominka, zwracając się w stronę męża.
- Rozpal kominek - Poprosiłem, chcąc, aby użył swoich mocy do rozpalenia kominka, aby mu było ciepło, przecież narzeka, że jest mu zimno, a to chyba doskonały pomysł, aby mu pomóc.
- Słucham? Nie, to nie jest dobry pomysł, przecież tobie będzie gorąco, a ja nie chce, abyś ty się przegrzał - Gdy to powiedział, westchnąłem cicho, biorąc do rąk świeczkę, którą wrzuciłem do kominka, mając nadzieje, że ona podpali drewno w kominku. I na szczęście tak się stało, chociaż nie było to takie proste, trochę musiałem się namęczyć, aby rozpalić ten kominek bez pomocy męża.
- No i już teraz będzie ci ciepło - Powiedziałem, wracając do łóżka, tym razem się jednak nie przykryłem, aby nie rozgrzać się bardziej niż i tak będzie to konieczne przez kominek.
- Mi będzie ciepło, ale tobie będzie gorąco, to nie jest dobry pomysł - Powiedział, na co wzruszyłem tylko ramionami, no cóż, może i będzie mi gorąco, ale on będzie się dobrze czół, a to jest najważniejsze, ja przecież żyje na tym świecie wiele lat i potrafię sobie radzić lepiej od niego z ciepłem, które już aż tak mi nie przeszkadzało, jak kiedyś, gdy byłem dużo, dużo młodszy, z czasem na wszystko da się uodpornić.
- Już nic nie mów, po prostu idź spać - Poprosiłem, wtulony w jego ciało zamykając swoje oczy, aby spróbować zasnąć co było w sumie lekko męczące, na szczęście w końcu zasnąłem, mimo że było mi ciepło.
Noc nie była prosta, z powodu ciepła na szczęście nie była moja pierwsze ciepła noc, dlatego świetnie sobie poradziłem, wstając wcześnie rano trochę niewyspany i rozgrzany, ale gotowy do pracy. 
- Miki? Już nie śpisz? - Podpytał, podnosząc się z poduszki, zerkając na mnie, przecierając dłonią zaspane oczy.
- Nie, kochanie, ale ty śpij, ja idę do pracy, a ty odpoczywaj, masz tu ciepło i chyba niczego nie powinno ci brakować - Odpowiedziałem, wyciągając z szafy ubrania, aby móc się przebrać do pracy.
- Jesteś pewien, że chcesz tam już wracać? Na pewno czujesz się dobrze? - Podpytał, zerkając na mnie, wstając z łóżka, aby podejść bliżej, chwytając moje dłonie.
- Tak, chce wracać do pracy, chce znów mieć kontakt z ludźmi i pomagać tym chorym, którzy potrzebują pomocy, no i trzeba zarobić pieniądze, aby pomóc naszym dzieciom, pamiętasz? Już i tak za długo leżałem w łóżku, marnując czas, a pieniądze z nieba nie lecą prawda? - Na te słowa mój mąż kiwnął delikatnie głową, a mimo to nie wyglądał na zadowolonego, no cóż, niestety mu się z tym pogodzić.
- Dobrze, skoro już wszystko mamy jasne, ja przygotuje się do pracy, a ty wróć do łóżka, korzystając ze snu, ostatnio mało śpisz, a więc to dobry czas, abyś to nadrobił - Poprosiłem, całując go w usta, nim wyszedłem z sypialni, wchodzą do łazienki, gdzie przebrałem się, spinając wysoko włosy, aby mi nie przeszkadzały.
Gotowy do pracy wyszedłem z łazienki, schodząc na dół, gdzie zastałem Soreya, ten to już musiał coś robić, nie mogąc usiedzieć na tyłku.
- A ty nie miałeś przypadkiem spać? - Podpytałem, zerkając na niego, nim skierowałem się do przedpokoju, wkładając buty na swoje nogi gotowy do opuszczenia domu i pójścia do pracy.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz