poniedziałek, 31 lipca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Yukio i Yumiko... muszę przyznać, to miało ręce i nogi, łączyło się ze sobą jakoś, a skoro to są bliźniaki, to pewnie będą podobne, i imiona muszą być podobne. A może skoro właśnie będą do siebie podobne, to trzeba troszkę takie bardziej różnorodne imiona? No i jak bardziej się nad tym zastanawiam, to Yukio to taki Yuki, tylko z „o” na końcu. Yumiko też ma w sobie „Yuki”, wystarczy tylko usnąć kilka literek, no i dwie poprzemieniać. Chyba oboje się tak niezbyt popisaliśmy kreatywnością... ale możemy zwalić to na zmęczenie. Miki musi chodzić po całym domu z gigantycznym brzuchem i pewnie strasznie go plecy rozbolały. Ja dzisiaj odrobinkę pochodziłem w jedną i drugą stronę, no i w szpitalu też miałem mały wycisk, ale to był już ostatni taki dzień. Może nie wypocznę, bo będę musiał zająć się Mikleo, ale może chociaż odrobinkę się wyśpię. A już na pewno nie będę tyle razy chodzić do miasta, bo tak to chodziłem do pracy i na zakupy, a teraz tylko na zakupy. Może jeszcze czasem po Lailah. 
- Chyba sobie jutro pomyślimy nad imionami – stwierdziłem, gładząc go po włosach.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł – stwierdził już na wpół śpiący. Miałem mu jeszcze zaproponować jakąś kąpiel, może coś do jedzenia, bo dzisiaj tak strasznie mało jadł, no ale to chyba faktycznie nie miało sensu. Jutro przypilnuję, by zjadł odpowiednią ilość. W końcu i on musi się najeść, i nasze dwa maleństwa. 
- Dobranoc, Owieczko – powiedziałem cichutko, całując go w skroń. Mikleo już zasnął i nie zdążył mi odpowiedzieć... moje biedne maleństwo. Gdyby tylko jakoś mógł od niego zabrać część tego, co on musiał przeżywać w związku z tą ciążą, natychmiast bym się na to zdecydował. Czysto teoretycznie, ja też mógłbym być w ciąży. Wystarczyłoby tylko, że zmieniłbym płeć. Ale to byłoby dziwne, tak zostać zdominowanym przez Mikleo. Nie wiem, czy bym to potrafił zrobić. Zawsze to ja dominowałem. I nie chciałem tego zmieniać. To jednak nie mógłbym być w ciąży. I właśnie z tą myślą zasnąłem. 

Tej nocy miałem bardzo dziwny sen, w którym to ja byłem w ciąży. I to było straszne, obudziłem się zlany zimnym potem. Nigdy więcej... jak Miki znosi to bycie w ciąży, to nie mam pojęcia, ale ja bym poległ. Miki to jednak był wielki. Naprawdę zasługuje na to, by go nosić na rękach i spełniać każdą zachciankę, a nawet jeszcze więcej. Tylko nie wiem, czym mogłoby być to więcej. 
- Wszystko w porządku? – usłyszałem zmartwiony głos Mikleo, co mnie zaskoczyło. Już nie śpi? Czemu on nie śpi? Powinien spać, i to dużo spać. 
- Oczywiście, Owieczko. Miałem strasznie głupi sen – odparłem, wzdychając z ulgą, strasznie ciesząc się, że jestem sobą, nie kobietą. 
- Trochę słyszałem. Gadałeś przez sen – wyjaśnił, a ja się zmieszałem. Ale ja głupoty musiałem głupoty gadać.. nie dość, że gadam je w dzień, to jeszcze w nocy. 
- Coś szczególnie głupiego padło z moich ust? – dopytałem czując, jak moje poliki pokrywają się czerwienią. Jeszcze nic nie wiem, a już czuję wstyd, no ale znając mnie, to ja nic mądrego nie powiedziałem. I jeszcze się przeraziłem czymś tak błahym... to chyba był mój największy wstyd.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz