czwartek, 3 sierpnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Niw byłem zadowolony z powodu wizyty Alishy, którą lubiłem i to bardzo a która przeszkodziła nam w nacieszeniu się sobą, no i znów będziemy musieli przełożyć chwilę przyjemności na kiedy indziej, a to wcale mnie nie pocieszało.
- Nie chce - Odpowiedziałem niezadowolony, nim spojrzałem na Alishe, uśmiechając się do niej ciepło. - Dzień dobry Alisha, miło nam cię u siebie gościć usiądź i się rozgość, niestety nie mamy nic słodkiego, nie będąc przygotowanymi na gości - Przyznałem zgodnie z prawdą, siadając razem z królową na kanapie, czekając na męża, który miał przygotować jej ciepły napój.
- Jestem trochę zawiedziona tym, że nie poinformowaliście mnie o tym, że planujecie dzieci i, że w ogóle te dzieci się pojawiły, gdyby nie Lailh dalej bym o tym nie wiedziała - Powiedziała z wyrzutem w głosie, co naturalnie było zrozumiane, powinniśmy jej powiedzieć, w końcu za życia mojego męża, gdy jeszcze był człowiekiem, byli przyjaciółmi, a i ja bardzo się z nią lubiłam, oczywiście po czasie, jednak przez to wszystko jak długo staraliśmy się o dziecko i jak bardzo zaczynałem wątpić w to, że w ogóle jest to możliwe. Całkowicie wypadło mi z głowy, aby komukolwiek się chwalić, bo nawet i Lailah szczerze by nie wiedziała, gdyby nie to, że ktoś musiał kontrolować stan naszych maluszków, zdecydowanie nie zrobiliśmy tego specjalnie, po prostu wyleciało nam to z głowy.
- Rozumiem twoje zbulwersowanie i bardzo przepraszam za to, że ci o tym nie powiedzieliśmy, ale bardzo długo staraliśmy się o dziecko i przez długi czas nic nie wychodziło. A gdy już się nam udało, ja nie znosiłem zbyt dobrze ciąży, więc Sorey cały czas był przy mnie, a odkąd nasze maluchy pojawiły się na świecie mamy pełne ręce roboty i tak naprawdę nawet nie mamy czasu wyjść z domu ani myśleć o czymś innym niż nasze dzieci - Przyznałem zgodnie z prawdą.
Alisha jeszcze przez jakiś czas nie była zadowolona z tego, że ukryliśmy... jak stwierdziła, przed nią nasze dzieci w końcu jednak nam wybaczając, bardzo chcąc poznać nasze skarby, które wciąż jeszcze spały, a że nie chcieliśmy, aby maluchy się obudziły, poprosiliśmy Alishe, aby zajrzała do maluchów, gdy te nie będę już spały. I nie mam pojęcia czy to przeczucie naszych dzieci, czy zwykły przypadek, ale gdy tylko to powiedziałem, do moich uszu doszedł płacz naszych skarbów, no i tyle byłoby z czasu sam na sam.
Kobieta od razu ochoczo skierowała się do pokoju, gdzie były nasze szkraby, aby się z nimi przywitać.
Sorey ruszył za kobietom, martwiąc się jak zwykle zbyt przesadnie o nasze szkraby, pilnując, aby nic nie stało im się przy królowej. Chodź, to ona wychowała swojego syna i w porównaniu do mojego męża, pamięta doskonale, jak to jest być matką i zajmować się dziećmi.
Nie wtrącałem się to jednak. Wiedząc, że przy tej dwójce dzieci są bezpieczne, a ja mając okazję, postanowiłem przygotować kolację, aby chociaż w małym stopniu ugościć kobietę, która bardzo cieszyła się z powodu zapoznania się z naszymi dziećmi, od razu przy nich odzywając. Wygląda na to, że brakowało jej tego bardziej, niż mogła się tego spodziewać.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz