Czy reagowałem przesadnie na każdy płacz moich maleństw? Bardzo prawdopodobnie. No ale lepiej reagować przesadnie, niż później mieć do siebie pretensje, że się czegoś nie upilnowało. Poza tym, nadal były malutkie, i wiele rzeczy im jeszcze groziło, i nigdy nie wiadomo, czy płakały, bo coś im się działo, czy może po prostu chciały naszej atencji. Na moje szczęście tym razem dzieci po prostu poczuły się za bardzo samotne. Swoją drogą, ja też się czułem za bardzo samotny. Gdyby nie przyszła Alisha, pewnie już nie czułbym się aż tak samotny... ona to jednak ma wyczucie. Zawsze miała takie wyczucie? Trudno mi było stwierdzić. Czasem mnie ta amnezja strasznie irytowała, nawet jak mi się wydawało, że już się do niej przyzwyczaiłem, to później musi się wydarzyć jakaś rzecz, która sprawia, że się nad czymś zastanawiam. I nigdy się nie dowiem, jak to było, no bo nie pamiętam. Może kiedyś naprawdę mi to nie będzie przeszkadzać... no ale to nie ten dzień.
- Już, maleństwa, nic się nie dzieje – odezwałem się, kiedy tylko wszedłem do sypialni. Zaraz oczywiście podszedłem do kołysek, co znacznie uspokoiło dzieciaczki. – Spójrzcie, kto do was przyszedł, ciocia Alisha. Ciociu, poznaj Haru – powiedziawszy to, podałem jej synka, który chętnie wyciągał rączki w jej stronę, ciekaw nowej cioci. – Oraz poznaj Hanę. Jest troszkę nieśmiała – dodałem, biorąc na ręce córeczkę. Ona, w przeciwieństwie do swojego braciszka, już nie chciała na do kobiety, tylko przykleiła się do mnie, przyglądając się królowej swoimi ogromnymi oczami. Zauważyłem, że właśnie Hana niezbyt przepadała za obcymi osobami. W przeciwieństwie do Haru, Haru nawet do obcej osoby na spacerze wyciągał ręce. Nie przejmowałem się tym bardzo, w końcu co jak co, ale miały dopiero pół roku i jeszcze wiele w ich zachowaniu może się zmienić.
- Jaka ciocia, ja to już na babcię wyglądam – powiedziała żartobliwie, uśmiechając się szeroko do chłopczyka. Spojrzałem na nią z niezrozumieniem, czemu ona to powiedziała? Przecież wyglądała naprawdę nieźle. Czemu wszystkie kobiety tak krytycznie na siebie patrzą? Najpierw Miki miał jakieś ale, odnośnie swojej wagi, a teraz Alisha odnośnie swojego wieku. Nie, stop, moment, Miki nie jest kobietą. Ale przez strasznie długi czas był. I trochę mi się to teraz udzieliło. W końcu dopiero teraz go widzę jako chłopaka, i chyba jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem.
- Moim nieskromnym zdaniem wyglądasz świetnie. To ja wyglądam super staro – wyjaśniłem, bujając swoją księżniczkę na rękach, co chyb lubiła. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Jak ty możesz wyglądać staro? – zapytała, marszcząc z niezrozumieniem na mnie.
- No bo wyglądam, jakbym miał... no nie wiem, może maksymalnie dwadzieścia, no nie. A jestem na ziemi rok. Nie, czekaj... ile ja jestem na ziemi? – zapytałem sam siebie, musząc policzyć na palcach, ile tak właściwie tutaj jestem. Były już dwie zimy, jedną przechorowałem, a jedną spędziłem na opiece nad dziećmi. Tak więc jestem tu już ponad dwa lata. To były bardzo skomplikowane obliczenia. Nie wiem, jak ja sobie dałem z nimi radę. – Dwa lata już ponad. Jak na dwulatka wyglądam super staro – wyjaśniłem, szczerząc się głupkowato.
- Oj, Sorey – westchnęła ciężko, patrząc na mnie z niedowierzaniem. No co, źle mówiłem? Dobrze mówiłem. Jak ktoś z nas już staro wygląda, to ja.
- Pójdziemy teraz do mamusi, co? I pokażecie cioci zabaweczki. I zobaczymy, co takiego robi mamusia – odpowiedziałem, kierując się na dół przypominając sobie, że przecież zostawiłem na dole mojego pięknego Mikleo.
Tak więc ciocia Alisha zajęła się dziećmi, ewidentnie się świetnie przy tym bawiąc, a ja pomogłem mojej Owieczce, która przygotowywała kolację osobom dorosłym, jak i naszym małym pociechom. Miki co prawda coś tam mówił, że da sobie radę, ale nie chciałem tego słuchać. Wedle słów lekarza powinien czuć się lepiej i ból pleców nie powinien mu doskwierać, no ale i tak chciałem mu pomagać i się nim opiekować. Czy się czuje dobrze, czy niedobrze, zawsze chcę o niego dbać. I to się nigdy nie zmieni.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz