Sorey wpadł na bardzo dobry pomysł, masaż szczerze mi się przyda, ostatnio chyba za bardzo chodzę zmęczony, nie mając na nic siły, co prawda wczoraj miałem siłę i bardzo chciałem kochać się z mężem, ale dziś, dziś nie mam już na to siły. To niesamowite jak bardzo opadłem z sił nic szczególnego i tak nie robią, może po tym masażu nabiorę ochoty? Cóż może i tak będzie, jednam znając moje szczecie, gdy nabiorę ochotę na kochanie się z nim, kobiety wrócę i znów nic z tego nie będzie.
Myśląc o masażu, rozebrałem się do naga, owijając ręcznik wokół tali, będąc już gotowym do wyjścia z łazienki, na szybko wiążąc jeszcze włosy, które mógłby mi przeszkadzać podczas masażu.
- Już jestem - Zwróciłem się do męża, gdy tylko wszedłem do sypialni, dostrzegając jego gotowości do działania.
- Doskonale, połóż się i zrelaksuj, a ja zajmę się całą resztą - Stwierdził, zapraszając mnie na łóżko, oddając się w ręce męża, czekając na jego dotyk...
Sorey w sposób doskonały wymasował moje ramiona, plecy, łyski i nogi niby to przypadkiem zdejmując ze mnie ręcznik, odkrywając moje pośladki, które również zaczął masować. I, mimo że na początku chciałem zaprzeczyć lub jakoś zareagować w końcu nie powiedziałem nawet ani słowa dając się dalej masować, nie wiedząc, nawet kiedy zapragnąłem czegoś więcej.
Bez słowa odwróciłem się w jego kierunku, chwytając koszulę, aby przyciągnąć do siebie, łącząc w namiętnym pocałunku, teraz już naprawdę chcąc czegoś więcej niż tylko masażu, od razu słysząc pukanie do drzwi.
Westchnąłem cicho, oczywiście wiedząc, że tak będzie, zawsze, gdy miałem ochotę coś lub ktoś nam przerywał i znów nie mogliśmy się sobą nacieszyć.
- Ja pójdę, a ty się ubierz - Wyszeptał, całując moje usta, nim wyszedł z naszej sypialni. No i tyle by było z chwili sam na sam.
Nie mając wyjścia, ubrałem się, po czym zszedłem na dół do kobiet, aby przywitać się z nimi i maluchami, które były już zmęczone, a więc zostało nam nakarmić te szkraby i położyć, spać a my nie mając już i tak chęci do niczego innego zrobiliśmy to samo.
Kolejne dni mijały nam na opiece nad tymi słodkim maluchami, robiąc to, co było w naszym obowiązku. Pilnując, aby niczego im nie brakowało.
Pewnego pięknego dnia dostaliśmy szanse na spędzenie czasu sam na sam.
Misaki która przyszła nas odwiedzić ze swoim narzeczonym chcąc zabrać nasze maluszki do siebie, tłumacząc się chęcią dania nam oddechu i nauki opieki nad dzieckiem. Co brzmiało, tak jakby właśnie sami chcieli mieć dziecko, czy to coś złego? Nie wręcz przeciwnie są już w takim wieku, że i dziecko powinno się pojawić.
Nie mając powodu, aby się nie zgadzać, pozwoliliśmy im zabrać dzieci. Czując, a nawet wiedząc, że nic im nie będzie, a i dzieci same chętnie do siostry lgnęły.
- Czy to oznacza, że mamy dziś wolne? - Zapytałem, zerkając na mojego męża.
- Na to wygląda - Wyszeptał, z uśmiechem kładąc dłonie na moich pośladkach.
- W takim razie może spędzimy ten czas na przyjemności, kąpiel, wino, a potem, potem już zrobisz, ze mną co zechcesz - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Myśląc o masażu, rozebrałem się do naga, owijając ręcznik wokół tali, będąc już gotowym do wyjścia z łazienki, na szybko wiążąc jeszcze włosy, które mógłby mi przeszkadzać podczas masażu.
- Już jestem - Zwróciłem się do męża, gdy tylko wszedłem do sypialni, dostrzegając jego gotowości do działania.
- Doskonale, połóż się i zrelaksuj, a ja zajmę się całą resztą - Stwierdził, zapraszając mnie na łóżko, oddając się w ręce męża, czekając na jego dotyk...
Sorey w sposób doskonały wymasował moje ramiona, plecy, łyski i nogi niby to przypadkiem zdejmując ze mnie ręcznik, odkrywając moje pośladki, które również zaczął masować. I, mimo że na początku chciałem zaprzeczyć lub jakoś zareagować w końcu nie powiedziałem nawet ani słowa dając się dalej masować, nie wiedząc, nawet kiedy zapragnąłem czegoś więcej.
Bez słowa odwróciłem się w jego kierunku, chwytając koszulę, aby przyciągnąć do siebie, łącząc w namiętnym pocałunku, teraz już naprawdę chcąc czegoś więcej niż tylko masażu, od razu słysząc pukanie do drzwi.
Westchnąłem cicho, oczywiście wiedząc, że tak będzie, zawsze, gdy miałem ochotę coś lub ktoś nam przerywał i znów nie mogliśmy się sobą nacieszyć.
- Ja pójdę, a ty się ubierz - Wyszeptał, całując moje usta, nim wyszedł z naszej sypialni. No i tyle by było z chwili sam na sam.
Nie mając wyjścia, ubrałem się, po czym zszedłem na dół do kobiet, aby przywitać się z nimi i maluchami, które były już zmęczone, a więc zostało nam nakarmić te szkraby i położyć, spać a my nie mając już i tak chęci do niczego innego zrobiliśmy to samo.
Kolejne dni mijały nam na opiece nad tymi słodkim maluchami, robiąc to, co było w naszym obowiązku. Pilnując, aby niczego im nie brakowało.
Pewnego pięknego dnia dostaliśmy szanse na spędzenie czasu sam na sam.
Misaki która przyszła nas odwiedzić ze swoim narzeczonym chcąc zabrać nasze maluszki do siebie, tłumacząc się chęcią dania nam oddechu i nauki opieki nad dzieckiem. Co brzmiało, tak jakby właśnie sami chcieli mieć dziecko, czy to coś złego? Nie wręcz przeciwnie są już w takim wieku, że i dziecko powinno się pojawić.
Nie mając powodu, aby się nie zgadzać, pozwoliliśmy im zabrać dzieci. Czując, a nawet wiedząc, że nic im nie będzie, a i dzieci same chętnie do siostry lgnęły.
- Czy to oznacza, że mamy dziś wolne? - Zapytałem, zerkając na mojego męża.
- Na to wygląda - Wyszeptał, z uśmiechem kładąc dłonie na moich pośladkach.
- W takim razie może spędzimy ten czas na przyjemności, kąpiel, wino, a potem, potem już zrobisz, ze mną co zechcesz - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz