wtorek, 1 sierpnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Moje plecy wręcz jęknęły z ulgą, kiedy w końcu położyłem się na czymś dużym, miękkim i przede wszystkim wygodnym. Spanie na krześle nie było najprzyjemniejszym przeżyciem, no i jeszcze dodatkowo troszkę brakowało mi ruchu i niewiele mi pomagały te małe spacery od Mikiego i do dzieci. Jak dobrze, że teraz tego ruchu będę miał strasznie dużo. Aż za dużo. Nie będę jednak na to narzekał, tylko cierpliwie zajmował się naszymi szkrabami. Oby tylko były dla nas łaskawe i pozwoliły mi się wyspać. Chociaż jedną noc. Nie chcę wiele, bo to byłoby niemożliwe marzenie, ale jedna spokojna noc już była jak najbardziej możliwa. I jak tak teraz sobie myślę, to może źle, że kołyski są u nas w pokoju? W końcu Miki też powinien odpocząć, a jak odpocznie, skoro dzieci będą płakać? Może jednak powinienem zanieść te kołyski do jednego z pokoi? I tam też sypiać. Może nie tak noc w noc, bo Miki by mnie zabił... 
- Tak sobie myślę, że może jednak te kołyski powinienem umieścić w jednym z pokoju – odezwałem się cicho, by nie obudzić naszych jeszcze troszkę brzydkich perełek. Ale z dnia na dzień stają się piękniejsze, tego byłem pewien. 
- Może i jest tutaj mało miejsca, ale się mieścimy – odparł Miki, chyba troszkę mnie nie rozumiejąc.
- Nie o to mi chodzi, chodzi mi o ciebie. Dzieci będą płakać, ty się obudzisz i nie wypoczniesz. A musisz odpoczywać dużo – wyjaśniłem mu, gładząc go po policzku. 
- Ani mi się waż przenosić dzieci. Rodziłem je i także będę ci pomagał – powiedział hardo, co mi się już tak nie do końca podobało. Znaczy się, dobrze, że chce mi pomagać, ale nie teraz. Teraz musi odpoczywać, a on tego chyba do końca nie rozumie. Moja uparta Owieczka. Chociaż, czy Owieczki chyba nie są uparte. To osły są uparte. No ale osłem to mógłbym być ja, nie on. 
- Oczywiście, że będziesz mi pomagał. Będziesz je karmił. Bo tego w stanie zrobić nie mogę – odpowiedziałem, a Mikleo od razu uderzył mnie w tył głowy. Nie jakoś mocno, no ale na tyle mocno, bym to poczuł. 
- Nie będziesz się sam opiekował dziećmi – powtórzył, a ja byłem zmuszony do tego, by pokiwać głową. No dobrze, niech już mu będzie, ale i tak większość będę robi ja. A on będzie odpoczywał w łóżku. 
- Lepiej mi powiedz, co chcesz zjeść. Musisz jeść, by mieć pokarm – zapytałem, gotów wstać i coś mu przygotować, mimo zmęczenia. Najchętniej to oczywiście bym się do niego przytulił i poszedł spać, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. A mój Miki w tym momencie jest najważniejszy. Zawsze był. Był dosłownie moim sensem życia, bez niego by mnie tu nie było. Gdyby nie on, to nigdy bym tutaj nie wrócił. A tak to jestem i zamierzam pilnować mojego aniołka, by nie zrobił sobie krzywdy, a czasem zachowuje się bardzo bezmyślnie. Ja też, nawet bardziej niż on, no ale mój Miki jest ważniejszy i to na jego bezpieczeństwie muszę się skupić, nie na swoim. I na jego zdrowiu. A po tym szpitalnym jedzeniu musi być naprawdę głodny. Że jeszcze w ogóle pokarm dawał, to ja w szoku jestem...

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz