Ile mnie nie było? Trzy minuty? Cztery? Na pewno nie dłużej, niż pięć. Niecałe pięć minut, a już znalazł się jakiś sęp, który miał nadzieję na to, że trafił na kogoś wolnego. Niedoczekanie jego. No i jeszcze sam Haru też mnie trochę zdenerwował. Może jednak ostatnio byłem dla niego za pobłażliwy. Muszę mu pokazać chyba, do kogo należy, bo chyba mu się troszkę zapomniało.
- Nie rozumiałeś go, a mimo to z nim rozmawiałeś – mruknąłem, mierząc go niezadowolonym spojrzeniem. Nie mam absolutnie żadnego problemu z tym, że rozmawia sobie z innymi ludźmi. Problem pojawia się wtedy, kiedy rozmawia z osobami, które mają wobec niego jakieś inne zamiary. Jak chociażby Ryo, któremu mój piesek ewidentnie się podobał. Czy właśnie teraz, jak podszedł do niego Kieran, mający nadzieję na przyjemną noc. Mogłem jednak przyjść tu sam, miałbym na głowie jedno zmartwienie mniej. Ja bym sobie tu jakoś radę dał, a on spędziłby ten czas w domu, bezpiecznie i spokojnie.
- Podszedł do mnie i zaczął coś mówić, no to mu przytakiwałem. Chyba mnie jeszcze z kimś pomylił – wyjaśnił, a jego spokój i beztroska zaskoczyły mnie jeszcze bardziej. Mój Boże, jak on sobie by sobie tu beze mnie poradził? Rozszarpaliby go, nim w ogóle zdążyłby się zorientować.
- Mhm. Z kimś, kto postawi mu kolację i zabierze do łóżka – mruknąłem niezadowolony, biorąc łyk alkoholu ze szklanki. Muszę jednak uważać z tym alkoholem, ponieważ musi nam on starczyć do końca spotkania. Ja już go samego nie zostawię. To miejsce jest zdecydowanie za niebezpieczne dla niego.
- To by mu się nie udało, bo nie mam pieniędzy na kupienie tutaj czegokolwiek – odpowiedział, uśmiechając się głupkowato, na co prychnąłem jedynie cicho. – Mówił ci ktoś kiedyś, że strasznie uroczo wyglądasz, kiedy jesteś o mnie zazdrosny? – spytał zaczepnie, a ja jedynie zmroziłem go wzrokiem. Tak, pobłażałem mu za długo i za bardzo. Troszkę miałem gorszy okres w życiu, a on to tak bezwstydnie wykorzystał. Muszę mieć na uwadze to, że jest cwańszy niż na to wskazuje jego wygląd.
- A mówił ci ktoś kiedyś, że nigdy uroczy nie jestem? – odpowiedziałem pytaniem, mrużąc gniewnie oczy.
- Coś mi się obiło o uszy, ale to chyba jakieś kłamstwo było, bo na własne oczy widzę co innego – odpowiedział, głupio szczerzyć. – Bunta właśnie usiadł przy Airi – zakomunikował mi, a ja jedynie kiwnąłem głową.
- Postaraj się w niego aż tak intensywnie nie wpatrywać. I daj mi znać, jak już wstanie – poprosiłem, osobistą zemstę postanawiając sobie zostawić na później, jak na przykład na ten wieczór. Albo jutrzejszy. Jutro planuję wrócić do domu, ale tylko na chwilę, porozmawiać z Suzue, ustalić, co i jak, ale nocy w domu nie planuję spędzić. Ani niczego tam jeść i pić. Kto wie, co strzeli babce do głowy. Może mi czegoś dosypać do posiłku, by zatrzymać mnie w domu aż do tego ślubu.
- Wiem, jak wykonywać swoją pracę – odpowiedział, skupiając się w końcu trochę bardziej na mnie.
- W to nikt nie wątpi, ale i tak ci na wszelki przypadek przypominam – powiedziałem beztrosko, kładąc łokieć na stole, by móc oprzeć podbródek o dłoń. Teraz ta najnudniejsza część, czyli oczekiwanie, aż w końcu wyjdzie, by móc go śledzić. Być może uda nam się ustalić, gdzie mieści się jego kryjówka, czy coś w tym stylu. O ile nas nie rozpozna. Mi to nie grozi, gdyż mnie widział tylko dwa razy, ale jego zna już raczej bardzo dobrze, i ładna fryzura go raczej nie zmyli, więc dobrze by było, jakby zachował ostrożność.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz