środa, 1 listopada 2023

Od Mikleo CD Soreya

Słysząc słowo morze, moje oczy zalśniły, a ja sam rozmarzyłem się o tym cudownym miejscu, o którym tak wiele słyszałem, ale nigdy nie byłem.
- Morze? Widziałeś morze? - Zapytałem, przyglądając mu się z widocznym zaciekawieniem w swoich oczach.
- Tak, widziałem i wiesz, bardzo mi się tam podobało, a ty byłeś kiedyś nad morzem? - Zapytał i aż wstyd było mi się przyznać do tego, że nigdy go nie widziałem.
- Nie, nigdy nie byłem nad morzemy - Przyznałem zgodnie z prawdą, uśmiechając się do niego łagodnie, nigdy nie byki okazji, zwiedzałem z moim mężem a wcześniej przyjacielem wiele miejsc, jednak nigdy nie byliśmy nad morzem ani nawet oceanem, całe życie zwiedzałem jeziora i rzeki, które są cudowne, ale coś tak czuję, że morze i ocean jest jeszcze lepszy od jeziora.
- Nie? W takim razie może się tam wybierzmy? Ty zobaczysz morze z bliska, a i może jakieś ruiny uda nam się zobaczyć co ty na to? - Co ja na to? Oczyszczanie, że tego chciałem, mój panie marzyłem o zobaczeniu czegoś innego niż tylko jezioro a teraz gdy mam okazję, zdecydowanie nie chce jej zmarnować.
- Tak, tak, tak! - Zawołałem z radością w głosie, przypominając dziecko, przytulając się mocno do męża. - Kocham cię - Dodałem, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, tak starannie ciesząc się z tej jego propozycji, która tak bardzo mi się podobała.
- I ja ciebie kocham moja piękna owieczko - Wyszeptał, przyciągając mnie bliżej siebie, łącząc nasze usta w bardziej namiętnym pocałunku, odrywając się od moich ust, dopiero gdy obojgu zabrakło nam tchu. - No już spakuj tylko najważniejsze rzeczy - Dodał, po czym klepną mnie w tyłek.
Rozbawiony pokręciłem głową, idąc do naszej sypialni, gdzie spakowałem wszystko to, co było najważniejsze do spakowania, wracając do męża, który właśnie karmił nasze zwierzaki, czekając chyba tylko na mój powrót.
- Już jestem - Odezwałem się, dając o sobie znać, gdy tylko zjawiłem się w kuchni, zwracając uwagę męża.
- Możemy już ruszać? - Podpytał, przyglądając mi się uważnie, kładąc dłoń na moim policzku.
- Możemy - Zgodziłem się, kładąc dłoń na jego dłoni, całując ją delikatnie, nim uchwyciłem ją, ciągnąc za sobą w stronę wyjścia z domu.

Wzbijając się w powietrze od razu po wyjściu z domu i ich zamknięciu ruszyliśmy w drogę, lecąc przed siebie.
- A więc gdzie się wybieramy? - Zapytał, lecąc tuż obok mnie.
- Nad morze no i ruiny, które może gdzieś się tam znajdują - Wyjaśnił, przede wszystkim chcąc zobaczyć morze, nie myśląc teraz za bardzo o ruinach, które znajdziemy, gdy będziemy już na miejscu.
Mój mąż kiwnął głową, lecąc przez siebie, no właśnie oboje nie wiemy, gdzie lecimy, to znaczy, gdy przyjdzie czas, znajdę drogę do miejsca, którego szukamy, ale na razie cieszyłem się chwilą płynącą z naszego wspólnie spędzonego czasu.
Lecieliśmy przed siebie, lądując wieczorem przy jednej z jaskiń, w której rozbiliśmy obóz, rozpalając ognisko, które rozgrzać miało mojego męża, który mimo ciepłej nocy.
- Zimno ci? - Zapytałem, gdy mój mąż siedział przy ognisku.
- Troszeczkę - Przyznał, wyciągając dłonie w stronę ognia.
- To może wspólnie się rozgrzejemy? - Zapytałem, całując go w kark, rozmasowując jego ramiona.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz