To, że Haru ignorował mnie całkowicie, doprowadzało mnie do wściekłości. Nieważne, co powiedziałem, co zrobiłem, on nawet się na mnie nie spojrzał. Milczenie jest czymś, co jeszcze mógłbym znieść. Ale całkowite ignorowanie mnie? Jemu to się chyba wczorajsza kara podobała, ponieważ robi wszystko, by się ona powtórzyła. Mnie się nie ignoruje. Nigdy. Zawsze należała mi się uwaga, byłem stworzony do tego, by wszyscy mnie podziwiali i zwracali na mnie uwagę. Nie może być tak, że ktoś taki jak on nie zwraca na mnie uwagi. On tym bardziej jest kimś, kto powinien zwracać na mnie uwagę. Ja chcę, by zwracał na mnie uwagę. A kiedy ja czegoś chcę, to zawsze to dostaję. I nie ma żadnych wyjątków.
Kiedy się obudziłem, miałem całkiem dobry humor. Bo czemu bym nie miał mieć dobrego humoru? Byłem zaspokojony i zadowolony, miałem nawet na początku bardzo ładne widoki, zapowiadał się mi bardzo przyjemny dzień... a on to wszystko niszczy. I ja niby rozważałem możliwość, że coś do niego czuję? Do głupka, który jedynie, co robi, to mnie irytuje? To nie mogło być możliwe. Na pewno jakoś inaczej da się wytłumaczyć te wszystkie dziwne rzeczy, jakie się ze mną dzieją, kiedy jestem przy nim. Może się po prostu do niego przyzwyczaiłem. W końcu jest tu mi z nim wygodnie, tak też się mogło zdarzyć...
Wściekły jak osa ruszyłem za nim, odpalając cygaro. Jak ja dawno nie czułem dymu w płucach... Odkąd więcej czasu spędzam z nim, nie palę aż tyle, bo to mu się nie podobało, a ja to na swój sposób szanowałem. Dzisiaj jednak musiałem zapalić. Zresztą, chciałem zobaczyć, jakie są jego granice, jak chodzi o ignorowanie mnie, dlatego chuchnąłem mu dymem z cygara prosto w twarz. Haru zakasłał cicho, co było naturalną reakcją, ale poza tym? Nic. To mnie zdenerwowało jeszcze bardziej.
– Co ci dzisiaj odbija, piesku? – zapytałem, ale jak się spodziewałem, żadnej odpowiedzi. – Trzeba cię będzie porządnie wytresować – mruknąłem bardziej do siebie, niż do niego, ale on pewnie też to słyszał. I bardzo dobrze, niech wie, że mu nie odpuszczę. Tylko zanim to zrobię, będę musiał dowiedzieć się, co zrobiłem źle w jego dotychczasowej tresurze. Pewnie miałem za dobre serce. Byłem za pobłażliwy. A to przez to, że miałem do niego słabość, w końcu to mój ulubiony strażnik...
Po godzinie patrolu osobiście miałem już dosyć. Paskudny był ten dzień. Nie podobał mi się ani trochę mimo, że z początku zapowiadał się cudnie. Na szczęście po tej nieszczęsnej godzinie przeszliśmy do miasta, do odrobiny cywilizacji, gdzie istniały sklepy. I kawiarnie. Nie było ich tu wiele, ponieważ patrolowaliśmy obszar przy murach, ale udało mi się dostrzec niewielką kawiarenkę, a ja potrzebowałem kawy. Pilnie.
– Poczekaj na mnie, wezmę nam po kawie – odpowiedziałem, kierując się do kawiarni, w której była niewielka kolejka. Z ciekawości zerknąłem na siebie i... poczekał. No proszę, sądziłem przez chwilę, że to też zignoruje.
Mimo, że nie cierpiałem stać w kolejce, stanąłem cierpliwie za mężczyzną zdecydowanie wyższym ode mnie... i czekałem. Na moje szczęście zamówienia szły dosyć szybko i już po kilku minutach nadeszła kolej na faceta przede mną. Jego zamówienie było dosyć dziwnie, bo zamówił kawę dla siebie i także powiedział, że opłaci zamówienie przystojnego młodzieńca, czyli mnie. Podryw okropny, swoją drogą, i normalnie bym na to nie zareagował zbyt pozytywnie, no ale... Miło było mieć trochę atencji. I z tego powodu podczas oczekiwania na zrealizowanie zamówienia rozpocząłem z nim niezobowiązującą konwersację. W końcu, i tak musimy oboje czekać, i tak, więc w końcu sobie czas umilę, bo z Haru to ja sobie nie pogadam.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz