Mimo lekkiego zdenerwowania, jakie odczuwałem z powodu rozmowy z Odą, a także tym, że musiałem pracować z kimś innym niż Haru. Miałem już partnera. Trochę taki psi jest, ale jestem przekonany, że w razie jakichkolwiek niebezpieczeństw zareaguje. I jeżeli nie zatrzyma przeciwnika swoimi kłami, bo wywali się na ziemię, to na pewno go rozśmieszy na tyle, że ja będę miał czas na reakcję. Albo chociaż zdezorientuje. Poza tym, widziałem, że Kamei nie był zbyt zadowolony z tego, że został do mnie przydzielony. Albo z tego powodu, że musiał przesłuchiwać jakiegoś obrzydliwego typka. Albo z obu tych rzeczy.
– Kogoś chyba kacyk męczy – powiedziałem ze złośliwym uśmiechem, kiedy Kamei przykuł mojego dawnego kochanka, a jednocześnie partnera biznesowego do stołu.
– Mogłem się domyślić, że taka żmija jak ty coś będzie kombinować – syknął, przyglądając mi się ze wściekłością. Haru nie pozostał mu dłużny i skoczył do przodu, jeżąc sierść i warcząc ostrzegawczo. Zaskoczył tym Odę, który podskoczył lekko, a także Kamei'a, który już w ogóle nie spodziewał się takiego zachowania ze strony kolegi. – Trzymaj to wściekłe zwierzę przy sobie – dodał, patrząc z lekką obawą na na zjeżonego psa.
– Nawet jakbym chciał, jest to niemożliwe. Widzisz, nie wziąłem dzisiaj ze sobą smyczy, dlatego bardzo musisz uważać na słowa. Jest bardzo wyczulony na groźby i kłamstwa – powiedziałem spokojnie, poprawiając się w krześle. Nie zamierzałem odwoływać Haru, bo i po co? Swój rozum ma.
– Jesteś oskarżony o uprowadzenie, gwałt i nielegalny handel ludźmi – zaczął oficjalnie Kamei, bardziej skupiając się na więźniu niż na psim koledze. – Masz coś na swoją obronę?
– Nic nie zrobiłem, ta suka mnie wrabia – mruknął jedynie, trochę tak irytując tym samym mnie i Haru. Ja nie dałem tego po sobie poznać, ale Haru nie krył się ze swoimi emocjami.
– Ależ oczywiście. Sama ci weszła do domu i sama się zamknęła w piwnicy. I jeszcze podłożyła klucze do twojej kieszeni – sarknąłem, patrząc na niego zimnym wzorkiem. Jakim cudem ja kiedyś wylądowałem z nim w łóżku? No racja, pijany byłem. I jak czasem z takiego seksu po pijaku może wyniknąć coś naprawdę wspaniałego, jak relacja moja i Haru, tak w tym przypadku... cóż, nie bez powodu był to jeden raz, i po pijaku.
– Ty ją musiałeś wynająć. By mnie wrobić – kontynuował swoje łgarstwa, jakby naprawdę liczył, że go one wybronią.
– No tak, bo mam tyle wolnego czasu, że regularnie wrabiam kolegów po fachu. Skończ z tą szopką, nie masz kogo chronić. Bunta dawno cię wydał – odpowiedziałem, nie mając zbytnio wielkiej ochoty siedzieć tu i słuchać jego kłamstw. Chciałbym wrócić do domu i ukryć się pod kocem, dzisiejszy dzień jest paskudny i jedyne, co ma sens, to siedzenie w ciepłej sypialni.
– Nie wiem, o kim mówisz – upierał się dalej.
– Twoje słowo przeciwko słowu głównego podejrzanego i tej dziewczyny. Wiesz, że nie masz szans – zaczął łagodnie mój tymczasowy partner, skupiając tym samym uwagę Ody. – Jeżeli będziesz z nami współpracować zadbamy, byś otrzymał wyrok odsiadki, nie stryczka.
Chyba po moim trupie.
Na te słowa Oda już zareagował faktycznie bardziej pozytywnie, jakby uwierzył, że może z tego wyjść cało. Powiedział nam, skąd najczęściej znikały dziewczyny, czego powinniśmy szukać w rezydencjach innych osób, potwierdził nazwiska... Trochę to żałosne, że tak szybko sprzedawają swoich kolegów tylko po to, by uniknąć sznura wokół gardła. Tyle dobrego, że my mamy mniej roboty.
– Kambe, poczekaj! – usłyszałem za sobą, kiedy po przesłuchaniu już kierowałem się ku wyjściu z tej zatęchłej nory. Niechętnie poczekałem na Kamei'a, który wpierw musiał odprowadzić do celi więźnia. – Pytanie mam. Jak długo jesteście razem? Ty i Haru? – zapytał, pojawiają się obok nas. Na jego słowa uniosłem brew. A więc skoro on to zauważył, to musieli zauważyć to wszyscy inni w pracy. Mam nadzieję, że to poza pracę nie wyjdzie. Nie chcę, by Haru był nękany przez kobiety, które miały nadzieję zostać moją narzeczoną po tym, jak publicznie zerwałem zaręczyny z Suzue. Nie wiem, jakby sobie z tym poradził.
– Haru się spytaj. Na pewno ci odpowie – mruknąłem, kierując się ku wyjściu. Nie była to jego sprawa, blisko nie byliśmy, więc odpowiadać mu zamiaru nie miałem.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz