Szczerze powiedziawszy, dużo łatwiej i przyjemniej budziło mi się, gdy usłyszałem piękne słowa „gotowe śniadanie” niż gdybym znów miał usłyszeć, zrób to śniadanie, bo niby przyzwyczaiłem się do tego, że wszystko zawsze robię sam, ale odkąd Daisuke zamieszkał u mnie, muszę wstawać wcześniej, aby robić śniadania, czego wcześniej robić nie musiałem, bo po prostu ich nie jadłam, a to pozwalało mi zaoszczędzić czas na sen. Jednak nie żałuję, dla niego mogę wstawać dużo wcześniej i robić każde śniadanie, byleby cały czas przy mnie był, nawet jeśli czasem wkurza mnie jak nikt inny na tym świecie.
Wesołych merdając ogonem, zeskoczyłem z łóżka, rozciągając swoje mieście, czekając na pyszne śniadanko, rany jak ja strasznie byłem głodna, a wszystko to przez to, że byłem teraz psem. Oby po powrocie do ludzkiej formy nie zostało mi to, nie chciałbym tak dziwnie reagować na jedzenie, jak reaguje w psiej formie.
- Miło, że cieszysz się na mój widok - Westchnął, gdy tylko wesoło podreptałem do drzwi, czekając na jedzonko, odwracając pysk w jego stronę, no tak wypadałoby się najpierw z nim przywitać a dopiero później czekać na jedzonko.
Tak więc wróciłem do niego, nie chcąc, aby skupił się na tym przebrzydły kocie tylko na mnie, to ja tu jestem ważniejszy od jakiegoś kota.
Wciskając mu pysk w dłonie, zamerdałem ogonem, czekając na pieszczoty, które od razu nadeszły, nie trwając zbyt długo, a wszystko dlatego, że do sypialni panicza przyszło jedzonko, a co jak co, ale jedzonko to wolałem bardziej od pieszczot.
Zadowolony i jednocześnie zaskoczony tym jak dobre było to jedzenie, pochłaniałem je, w błyskawicznym tępię, merdając radośnie ogonem, no i tak mógłbym jeść dziennie, chyba nauczę się takich bogatych śniadanie, tylko czy ja będę miał siłę i ochotę z rana robić coś takiego? Ciężko będzie, ale zrobię, a przynajmniej spróbuję.
Najedzony ruszyłem grzecznie za moim panem, trzymając się go najbliżej, jak się tylko dało, nie chcąc, aby coś mu się stało, a i sam nie chciałem się zgubić, nie wiem, czy się odnajdę, chociaż znam te tereny, a więc się nie zgubię, a mimo to nie specjalnie chciałem się od niego oddzielać..
W pracy nie wydarzyło się nic specjalnego, spokojny patrol, na którym nic się nie działo, a jedyną atrakcją przynajmniej dla mnie był deszcz i kałuże, do których sobie wchodziłem, z powodu czego byłem cały brudny, cóż jakoś mi to w tej postaci nie przeszkadzało.
Jedyną atrakcją tego dnia była rozmowa z Odą, szef przydzielił Daisuke jeszcze jednego kolegę, aby w razie co zareagował, gdy ja nie będę w stanie tego zrobić jako pies.
Mój panicz nie był zadowolony, ale cóż zrobić mógł? No tak właściwie to nie mógł nic, miał wybór, albo przesłuchać Odę z Kamei, ale wrócić na nudny patrol. Daisuke nie chcąc znów chodzić po mieście, zgodził się na towarzystwo Kamei, ale tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia, idąc do sali przesłuchań, gdzie już po chwili nasz kolega przyprowadził Odę.
Nie mogąc za wiele robić jako pies, tylko obserwowałem tego faceta wciąż zły na niego za to zachowanie w stronę Daisuke, gdybym tylko nie był psem, oj policzyłbym się z nim inaczej.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz