niedziela, 12 listopada 2023

Od Daisuke CD Haru

 Nie za bardzo przejąłem się jego „nie”. Nie pytałem się, czy się zgadza czy też nie, tylko oznajmiłem mu, co się stanie. Ja tu w tym zimnie bez niego nie zamieszkam. Zresztą, już wszystko było przygotowane, rano za pomocą gońca wysłałem liścik do Suzue, więc pewnie wszystko jest już przygotowane, łącznie z obiadem, którego głównym tematem będzie mięso, ze względu właśnie na Haru. Zresztą, co ja bym tu jadł? Musiałbym chodzić na miasto, a tak to by mi się nie chciało. Raz na jakiś czas mogę zjeść obiad na mieście, ale nie przez kilka dni z rzędu. 
- Już tak nie marudź, nic ci nie będzie. I zwierzakom też, zadbam o to – powiedziałem, kierując się w stronę swojego domu. Zwierzaki już pewnie dawno zostały zabrane przez Suzue i jedyne, kogo tam brakuje, to Haru. – Czeka tam na nas obiad. Poprosiłem o coś mięsnego – dodałem, a na słowo „obiad” ten słodziutki ogonek Haru zamerdał lekko. – I wiesz, co tam jeszcze czeka? Przysmaczki. Mnóstwo przysmaczków. 
Tym razem Haru zaszczekał już dwukrotnie, a jego złote ślepia zalśniły. On na pewno jest człowiekiem? Bo myśli, jak pies. Powiesz coś o jedzeniu i już jest kupiony. Jak wróci do bycia człowiekiem, muszę to przetestować, bo nie kojarzę, by wcześniej też był tak łasy na jedzenie. 
  Nim weszliśmy do mojej rezydencji, Haru musiały obwąchać chyba wszystkie psy. Pozwoliłem im na to, w końcu muszą go poznać, skoro Haru ma tu być przez kilka dni. Kiedy jednak miałem dosyć, odwołałem psy i spokojnie weszliśmy do domu. Czy tęskniłem? Nie wiem. Raczej nie. Lepiej czułem się u Haru, nawet, jak tam było zimno. No nic, może nie będzie aż tak źle? Kilka dni mięło, babce na pewno przeszło, a poczuje się jeszcze lepiej, jak już dowie się, że znalazłem mordercę moich rodziców. I że miałem rację mówiąc, że to nie jest żaden tragiczny wypadek. 
Przywitałem się ze służbą, prosząc jednocześnie o dwa posiłki do mojego pokoju. Nie chciałem sam jeść w jadalni, bo babka i Suzue pewnie już dawno zjadły. Zresztą, im mniej Haru będzie chodził po domu, tym lepiej. Na pewno go przed wzrokiem babki nie ukryję, ale im później się dowie, tym lepiej. Chciałem od razu przejść na górę, by zajrzeć do Suzue, ale okazało się, że Haru po schodach wchodzić nie potrafi, jego łapy strasznie ślizgały się po schodach. Więc co miałem zrobić? Po prostu wziąłem go na ręce i zaniosłem na górę. 
- Wchodź tutaj, zaraz do ciebie wrócę – poprosiłem, otwierając mu drzwi do mojego pokoju. 
Tak jak postanowiłem wcześniej, zerknąłem do Suzue, by trochę z nią porozmawiać, rozeznać się w sytuacji i podziękować za to wszystko, co zorganizowała. Chwilę mi to zajęło, a kiedy już wróciłem do swojego pokoju, Haru zajadał się cieplutką perliczką, podczas kiedy moja porcja stała na stole. Zjedliśmy swoje porcje, a kiedy służba przyszła zabrać puste talerze od razu poleciłem, by za jakąś godzinę przygotowała kąpiel dla mojego pieska. Mając chwilę dla siebie, przed przebraniem się i umyciem chciałem się pobawić z Damą, ale ledwo przy niej kucnąłem i ją pogłaskałem, a już jakiś bury pies wetknął mi swój pysk w moją dłoń. 
- No proszę, już ci nie śmierdzę? – spytałem, unosząc brew w powątpieniu, ale pomimo tego i tak pogładziłem tego zazdrośnika po pysku. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz