poniedziałek, 13 listopada 2023

Od Daisuke CD Haru

 Czy ta kobieta naprawdę nie może dać mi spokoju i musi ciągnąć temat, który tak właściwie jest już od dawna zamknięty? Tyle dobrego, że już skupiła się na mnie, a nie na Haru. Co prawda, nadal nie ma pojęcia, że ten pies to Haru, ale to lepiej dla niej, jeszcze coś by mu próbowała zrobić. I tak będę musiał być bardzo ostrożny, bo nikt nie powiedział, że już teraz nie będzie próbowała coś mu zrobić. Tylko... gdzie jest Dama? Trochę się o nią martwiłem. Nigdzie jej nie widziałem. Mogła oczywiście gdzieś się ukryć, jak na przykład pod łóżkiem. I miałem nadzieję, że właśnie tak zrobiła. Jeżeli coś jej zrobiła, nie wybaczę jej tego. 
- Obawiam się, że się ich nigdy nie doczekasz, ponieważ ze związku dwóch mężczyzn dziecko się nigdy nie narodzi – powiedziałem spokojnie, chociaż zimno, chcąc tym samym dać jej znać, że ja nie mam ochoty rozmawiać na ten temat.
- Nie bądź śmieszny. Kto zadba o twoje dziedzictwo? Potrzebujesz potomka, który w przyszłości odziedziczy to imperium – odpowiedziała w podobnym tonie, nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- To będzie wtedy mój problem, nie twój – mruknąłem, podchodząc do kredensu, by nalać sobie troszkę whisky do szklanki. Co jak co, ale rozmowa z nią bez żadnych wspomagaczy jest naprawdę okropna i dla mnie niemożliwa. 
- Skoro tak bardzo chcesz sobie z nim być, to bądź, ale znajdź sobie jakąś żonę, spłodź syna, a jego miej na boku – zasugerowała, na co westchnąłem ciężko, zerkając na Haru, który cały czas trzymał się blisko moich nóg. Mimo, że pysk psa nie mógł fizycznie wyrażać wielu emocji, tak teraz doskonale dostrzegałem jego szok. Teraz już wie, z czym musiałem się mierzyć. 
- To, co proponujesz, jest obrzydliwe. I w stosunku do Haru, i w stosunku do mojej potencjalnej żony – odpowiedziałem, odwracając się w jej stronę. – W życiu tak nie zrobię. 
- Myślisz poważnie o związku z nim? – dopytałem po chwili, a ja bez wahania kiwnąłem głową. – Na tyle poważnie, by wziąć z nim ślub? 
Tutaj już musiałem się chwilkę zastanowić. Czy ja chciałem wziąć z nim ślub? To była decyzja poważna, zwłaszcza, że przecież sam Haru jest już tutaj i wszystko słyszy. Na ten moment nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jego bliskość sprawia mi przyjemność, a kiedy jest z dala ode mnie, czuję niepokój. Faktycznie, czasem mnie irytuje i chcę mu przywalić, ale to coś zupełnie normalnego. Czy przeszkadzałoby mi, gdyby nosił moje nazwisko? Nie wydaje mi się. Już teraz przecież dużo z nim czasu spędzam, a wręcz zamieszkałem z nim w tym zimnym domku, więc nawet lepiej by było, gdyby zamieszkał tutaj u mnie. 
- Tak – odpowiedziałem po chwili zastanowienia. Może nie oświadczę się mu w przeciągu kilku następnych dni, ale w przyszłości? Nie odrzucałem tej możliwości. 
Staruszka westchnęła ciężko, analizując przez chwilę moją odpowiedź. Mam nadzieję, że w końcu to do niej dotarło i da mi spokój z wyszukiwaniem kolejnych kobiet, które byłyby dla mnie potencjalnymi żonami. I da mi spokój i ze ślubem, i dzieckiem, skoro już teraz wie, że wnuka, albo raczej prawnuka, nigdy się nie doczeka. Chyba, że byśmy się zdecydowali na adopcję, no ale... cholera, czemu ja w ogóle o tym myślę? Nie chcę mieć dziecka, nie nadaję się na rodzica. W życiu dzieckiem się nie opiekowałem, ale czułem, że to nie jest dla mnie. 
- Prawnuka ci nie odpuszczę. Lepiej wymyśl, jak dorobić się dziedzica, w którego krwi płynie krew Kambe – powiedziała, wstając z łóżka. I jak ja mam to niby zrobić? To, o co mnie poprosiła, jest niemożliwe. Tyle dobrego, że już się pogodziła z tym, że to z Haru chcę być, chociaż... to i tak jak dla mnie zbyt podejrzane było. Za szybko odpuściła. 
- Zatrzymałem niedawno mordercę mamy. Przyznał się do jej morderstwa – powiedziałem, nim opuściła mój pokój, a moje słowa skutecznie ją zatrzymały. – Człowiek ten nazywa się Bunta. Na pewno o nim słyszałaś. W końcu uwolniłaś go, kiedy ostatnim udało nam się z Haru go zamknąć. Czemu to zrobiłaś?
- Ponieważ wisiałam mu przysługę z dawnych lat – odpowiedziała, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. Aż się bałem spytać, co to za przysługa była. 
Westchnąłem ciężko, po czym dopiłem alkohol, który sobie nalałem. Sam nie wiem, co powinienem o tym myśleć. Może Haru coś wyczuł? Ponoć psy wyczuwają, kiedy ktoś kłamie, albo kiedy ktoś ma złe intencje. Teraz mi tego nie powie, a nie wiem, czy to zapamięta do momentu, w którym to powróci do ludzkiej postaci. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz