Schodząc z łóżka, trochę łapy mi się pomieszały, z powodu czego wywróciłem się podirytowany, nie ogarniając jeszcze tych moim łap, bo niby było to takie proste, mam cztery łapy i mogę chodzić jak normalny pies, a mimo to nie jestem w stanie zapamiętać jak chodzić, przez cały czas myśląc, że jestem człowiekiem, a przecież już nim nie byłem.
Podnosząc się z podłogi, idąc za Daisuke, skupiając się tym razem na łapach, jedna łapa, druga łapa i nawet jakoś to idzie.
Zwierzaki widząc mnie podeszły bliżej, uważnie mi się przyglądając, przynajmniej przez chwilę nim usłyszały dźwięki miseczek stawianych na ziemi.
Zwierzaki zaczęły jeść co i mnie w sumie zainteresowało, podszedłem bliżej, przyglądając się im uważnie.
- Jesteś głodny? - Daisuke zwrócił na mnie, uwagi popijając swoją kawę.
Na to pytanie zamerdałem radośnie ogonem, dając mu tym samym pozytywną odpowiedź. - Chcesz karmę dla psa? - A to pytanie już mi się nie podobało, jakie jedzenie dla psa? Jestem psem to prawda, ale tylko z wyglądu, wciąż myślę jak człowiek, nie będę jadł żarcia dla psa.
Krzywiąc się nie znacznie, pokręciłem przecząco głową, robiąc kilka kroków w tył.
- No dobrze, zjemy coś na mieście - Stwierdził, dopijając kawę, bez której nie mógłby rozpocząć nowego dnia. - Chodź Haru, idziemy - Zwrócił się do mnie, wychodząc z domu, tym razem zostawiając Kode w domu, nie byłem do końca pewien, czy aby na pewno to dobry pomysł, aby pies został w domu, no ale czy ktoś mnie tu posłucha? No nie bo nikt mnie tu nie rozumie.
Westchnąłem cicho, o ile w ogóle tak to brzmiało, idąc grzecznie za Daisuke, nie odstępując go na krok, przez cały ten czas myśląc nad tym, jak chodzę, nie chcąc się przewracać, co prawie kilka razy mi się zdarzyło.
Zdziwiony zatrzymałem się przed podejrzanym budynkiem, do którego chciał wejść Daisuke, a my przypadkiem nie mieliśmy pójść do pracy?
- No chodź - Pociągnął mnie za sobą do środka budynku, w którym to siedział starszy mężczyzna.
- W czym mogę pomóc? - Zapytał mężczyzna, skupiając swoją uwagę na Daisuke.
- Mamy tu mały problem, mój kompan zmienił się w psa i nie wiemy, co z tym zrobić - Wyjaśnił, czym zaciekawił staruszka podchodzącego do mnie.
Mężczyzna przyjrzał mi się uważnie, coś tam do siebie pod nosem mrucząc.
- Niegroźna klątwa, potrwa z kilka dni - Odparł, odsuwając się ode mnie, wracając do Daisuke.
- Kilka dni? Możemy wiedzieć ile? - Podpytał zmartwiony moim stanem jak miło z jego strony.
- Tego nie wiem, kilka dni, nic więcej nie mogę wam powiedzieć - Stwierdził, żegnając się z nami, no i tyle by było, z jego konkretnej odpowiedział, to naprawdę wiele nam powiedziało.
Niepocieszony opuściłem to śmierdzące pomieszczenie, grzecznie idąc za Daisuke, który w tej chwili kierował się do naszej pracy.
- Dzień dobry Daisuke gdzie Haru? - Szef widzący nas od razu zwrócił uwagę na brak mojej osoby.
- Tu - Wskazał na mnie, zaskakując szefa. - To jest Haru, Haru daj głos - Słysząc jego słowa, zmarszczyłem brwi, nie podobał mi się ten rozkaz, ale co zrobić miałem? Jestem teraz na jego łasce, muszę robić, co chce.
~ Żmija - Odezwałem się, co oczywiście zrozumieli jako szczekanie, nie rozumiejąc tego, co mówię.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz