Musiałem się zastanowić, kiedy ja tak właściwie dostałem od Ryo tę listę, zdecydowanie było to już dawno temu jeszcze, gdy z Daisuke nie byliśmy na poważnie.
- Nie pamiętam dawno temu, chyba był to ten sam dzień, w którym pocałowałeś mnie przy nim - Wyjaśniłem, przynajmniej tak mi się wydało, bo mogło być to jeszcze wcześniej.
- Tak? I dopiero teraz to pokazujesz? - Podpytał, marszcząc brwi, nie do końca mi w to wierząc. A to dlaczego? Czy ja go kiedyś okłamałem? No nie, a więc skąd ta nieufność? Nie rozumiem.
- Tak, wiesz, całkowicie o tym zapomniałem, włożyłem listę do bluzy i o niej zapomniałem - Przyznałem, wzruszające ramionami, nie specjalnie się tym przejmując, znalazłem? No znalazłem i tyle by było na temat.
- Zapomniałeś? Czasem brak mi na ciebie słów - Ciężko westchnął, kręcąc głową, jak nic, mając mnie za kretyn, no cóż, trochę kretynem jestem i nic na to nie poradzę.
Nie komentując już mojej głupoty, ruszyliśmy na patrol do miasta, gdzie jak zawsze nic się nie działo, cisza i spokój tego było nam teraz potrzeba, już i tak Bunta sprawił nam wiele problemów, nie potrzebujemy więcej kłopotów przynajmniej nie teraz.
- Jak dobrze, że was widzę - Nieznajoma nam kobieta podbiegła do nas. - W pewnym podejrzanym sklepie na uboczu miasta, wywiązała się bójka - Mówiła, trochę się w tym plącząc, czego zupełnie nie rozumiałem.
- Gdzie znajduje się ten sklep? - Zapytałem, zerkając na kobietę, która pokazała nam, gdzie znajduje się miejsce, o którym nam wspominała.
Wchodząc do podejrzanego miejsca, uważnie rozglądaliśmy się po pomieszczeniu, w którym nic się nie działo.
- Dziwne - Mruknąłem sam do siebie, zerkając na Daisuke który trzymał w dłoni jaką zabawkę dla psa. - Co ty robisz? Nie dotykaj tego, to miejsce jest podejrzane - Odezwałem się do niego, zabierając mu zabawkę, którą odłożyłem na swoim miejscu.
- Nic tu nie ma - Mruknął, po chwili opuszczając sklep, szukając kobiety, której już nie było, bardzo śmieszny żart tego właśnie było nam potrzeba.
- Ktoś się świetnie bawi - Odparłem, zamykając drzwi sklepu, ruszając w dalszym patrol, skoro już wiemy, że to żart możemy wrócić do pracy, która zakończyła się tak spokojnie, jak się zaczęła, prócz tego feralnego psikusa.
Zadowolony z końca pracy mogłem wrócić do domu a wraz ze mną mój panicz, który przez cały czas o czymś myślał, zapewne jego myśli krążyły wokół mamy i Bunty, który odebrać mu ukochaną osobę, za którą już zawsze będzie tęsknił.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem, zdejmując płaszcz z jego ramionach, zawieszając go na haku.
- Tak - Zapewnił mnie, siadając na krześle przy stole w kuchni.
Szczerze nie wyglądało na to, aby wszystkie było dobrze i na pewno nie było, nie musiał mnie okłamywać, nie musiał nic wmawiać może i byle głupi, ale oczy miałem i swoje widziałem.
- Może jest coś, co mogę zrobić, aby chociaż trochę poprawić ci humor? - Zapytałem, podchodząc do niego.
- Myślisz, że moja babcia o tym wiedziała? O tym, że Bunta zabił mi mamę? - Zapytał, zadając bardzo dobre pytanie, na które nie mogłem mu odpowiedzieć.
- Nie wiem Daisuke, ale pewnie, gdyby wiedziała, nie wykupiłaby go z więzienia - Zapewniłem, mając nadzieję, że tak właśnie jest, a przynajmniej być powinno.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz