Zaskoczony nie wiele mogłem zrobić, nie mówiąc już o mówieniu, nikt mnie nie rozumiał, a więc szczekanie sensu nie miało, jedyne co uczynić mogłem to, tak naprawdę odejść od mężczyzny ruszając za moim paniczem, który w sumie to nie wiem, gdzie szedł, na patrol? Może, nie specjalnie miałem możliwości sprawdzenia godziny, dlatego też nie wiedziałem, ile jeszcze pracy nam zostało.
Myśląc właśnie o tym, że wracamy na patrol, już chcąc wyjść na dwór, zauważyłem Daisuke, który wchodził do naszego szafa zapewne z aktami sprawy, no tak, jak mogłem zapomnieć o tak ważnej sprawie.
Czekając grzecznie na jego powrót, siedziałem sobie przed drzwiami, słuchając głosów dobiegający za drzwi, nie mówili oni o niczym interesującym, ale i tak warto było posłuchać tak dla pewności.
Daisuke wyszedł w końcu z pokoju, od razu kierując swoje kroki do biura, w którym miał papierkową robotę za nas dwóch, cóż nie moja wina, że jestem psem, tak właściwie to czyja to wina? Zdecydowanie niejedzenia, bo ono nigdy mi nic nie zrobiło, a więc co takiego mogło się wydarzyć? W sumie to robiliśmy wszystko tak jak zawsze z pewnym wyjątkiem, jakim było wejście do tego podejrzanego sklepu, no właśnie sklep i zabawka dla psa, Daisuke dotknął ją przez rękawiczkę, dla tego mu nic nie było, a ja nie myśląc, wziąłem ją do rąk, to zdecydowanie wszystko wyjaśnia.
Naburmuszyłem się niezadowolony tym faktem, który właśnie sobie uświadomiłem.
Nie mogąc jednak nic z tym zrobić, siedziałem grzecznie na zimnej ziemi, coś tam burczał pod nosem.
- Coś ci się dzieje? - Zaytał, słysząc moje pomrukiwanie.
Nie odpowiedziałem, podchodząc do drzwi, zerkając na jego osoby.
Daisuke od razu zrozumiał, o co mi chodzi, wypuszczając mnie z pomieszczenia, w którym sam został, gdy ja na chwilę musiałem skorzystać z dworu, najchętniej to bym nie wychodził, ale co zrobić miałem? Z toalety nie skorzystam, obym jak najszybciej wrócił do swojego ciała, jądrem psem drugi dzień, a już mam tego dość.
Cały mokry wróciłem do środka, mając ochotę na położenie się przy ciepłym kominku, którego tu nie było to, chociaż na chwilę położyć się na dywanie w gabinecie co również nie było mi pisane, a wszystko dlatego, że Daisuke był już gotowy do wyjścia z pracy, no i tyle by było z odpoczynku, przynajmniej może w jego domu będę miał szansę odetchnąć.
Nie mając wyjścia, ruszyłem za nim na ten mokry i zimny dwór, starając się, bo to dobre słowo omijać kałuże, niestety nie było to takie łatwe, schodząc na trawę, byłem mokry od trawy, a wchodząc na drogę i tak byłem mokry od znajdujących się tam kałuż, no i zdecydowanie nie dało się nie być całym mokrym.
- Musimy cię umyć - Na te słowa skrzywiłem się, nie będąc z tego powodu zadowolonym, nie chciałem być myty, to strasznie mnie drażniło, zdecydowanie nie jestem w stanie tego polubić.
Wiedząc jednak, że kąpiel i tak mnie nie ominie, zacząłem wchodzić, w karząc możliwą kałużę, skoro i tak mam już zagwarantowaną kąpiel to, czemu nie ubrudzić się jeszcze bardziej, czy to nie zbyt zwierzęce zachowanie? Nie wiem, ale mi to w ogóle nie przeszkadza.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz