Czym mnie to cieszyło? Nie, to znaczy podobało mi się to, co słyszałem podczas naszego stosunku, ale czy mnie to cieszyło? Czy miałem zamiar się z niego naśmiewać? Nie, to nie o to mi chodziło, chciałem, tylko aby dał się ponieść i to właśnie się stało, ale czy to coś złego? Nie dlatego nie mam zamiaru się z niego śmiać.
- Hej nie, dlaczego mam się cieszyć? Dlaczego mam się z ciebie nabijać? To, co słyszałem w łóżku, było bardzo przyjemne i chętnie usłyszę to jeszcze raz - Przyznałem, uśmiechając się do niego łagodnie, podchodząc bliżej jego osoby, kładąc dłoń na jego podbródku. - Masz piękny głos i nie musisz się przy mnie hamować - Wymruczałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, chcąc, aby był pewien, że nie moim celem było nabijanie się z niego, chce, tylko aby przy mnie czuł się swobodniej, albo czuł się dobrze, nie wstydząc się tego, jaki jest, niby taki odważny a tak prostych rzeczy się boi.
- Nie musisz mnie okłamywać - Bąknął, pusząc swoje policzki, co wyglądało naprawdę słodziutko.
- Nie kłamie, mówię poważne - Zapewniłem, całując go w czoło. - Zapraszam do stołu i życzę smacznego - Zaprosiłem, zmieniając temat, nie chcąc, aby źle myślał o swoim głosie, wolałem, aby skupił się na, mam nadzieję pysznym obiedzie.
Daisuke westchnął ciche, podchodząc do stołu, już nie mówiąc nic o swoim głosie, a to akurat dobrze nie chce, aby się obrażał, ma piękny głos, który nakręcił mnie w łóżku, chcąc słychać go przez cały czas, dlatego właśnie zrobię wszystko, aby słyszeć to zdecydowanie częściej.
- Smacznego - Odpowiedziałem ledwo słyszalnie, pewnie, gdybym coś robił, nie usłyszałbym go, a tak nie ma to dla mnie większego kłopotu.
Otwierając wino, nalałem nam do lampek, podając mu jedną z nich, zaczynając spoczywać swój posiłek.
Antrykot wyszedł naprawdę dobrze, trochę się bałem, że coś popsuje, ale nie wyszło aż takie to złe, a to akurat dobrze w końcu bardzo się starałem...
Po zjedzonym obiedzie tak jak już wcześniej zostało ustalone, posprzątałem naczynia, idąc z moim biedaczkiem do łóżka, gdzie położyliśmy się razem, mogąc odpocząć, w końcu, tak powinno się spędzać wolny dzień na leżeniu i nic w zupełności nierobieniu myślę, że to bardzo dobry układ, odpoczynek się nam w końcu należy.
Dzień zakończony na lenistwie dał nam a może tylko mnie siłę na rozpoczęcie nowego poranka.
Wypoczęty a co za tym idzie, zadowolony wstałem z łóżka, wypuszczając psa na dwór. Mogąc, dopięto później zająć się sobą, porządna kąpiel, ubranie czystych ubrań i poczesanie włosów pozwoliło mi wyjść z łazienki gotowy do pracy.
- Dzień dobry mój panie - Przywitałem się, od razu widząc mojego pięknego pana.
Daisuke uniósł jedną brew, przez chwilę mi się przyglądając, czyżbym powiedział coś zaskakującego? Może dla niego.
- Dzień dobry - Odezwał się, prawie że do mnie szepcząc, oj ktoś tu zdarł sobie bardzo ładnie swoje gardło.
- Jak się czujesz po za tym, że ledwo mówisz? - Podpytałem, uważnie mu się przyglądając, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem, uśmiechając się przy tym szeroko..
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz