Wracając do kuchni, chciałem, chociaż na chwilę skupić się na obiedzie, tak niewiele mi zostało, aby go zakończyć i gdy już prawie to robię, znów mi się przeszkadza.
- Mamo! - Wolała Hana, wbiegając do kuchni.
Biorąc głęboki wdech, policzyłem w pamięci do dziesięciu, nie chcąc wybuchnąć, a i tak już byłem na granicy, dlaczego ten dzień nie może się już zakończyć?
- Słucham cię Hana - Zwróciwszy uwagę na córkę, odrywając na chwilę wzrok od zupy, której nigdy nie skończę, jeśli znów ktoś zechce mi przeszkodzić.
- Potrzebuję książkę, tata obiecał mi poczytać - Westchnąłem cicho po wysłuchaniu jej prośby, naprawdę? Sorey chce czytać książki, gdy sam ledwo na oczy patrzy? Czy on w ogóle myśli? No właśnie myślenie nie idzie w parze z tym facetem. Mój panie on naprawdę ma nierówno pod tą swoją głupią kopułą.
- Kotku ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Tatuś jest zmęczony, nie powinienem teraz czytać bajek, daj mu odpocząć, proszę - Odezwałem się do dziecka, chcąc, aby zrozumiała, że tatuś nie jest w stanie w tej chwili zająć się nią i aby dała mu czas na odpoczynek, którego tak bardzo teraz potrzebuję.
- Ja chce, żeby tata czytał - Odpowiedziała, mi tupiąc nogami, no tak od razu widać, że to Sorey jest tatą, tylko on tupie, gdy jest zły.
Na jej zachowanie od razu powinienem jakoś zareagować, zrobić cokolwiek, jednak ja nie miałem na to absolutnie siły, to właśnie dlatego dałem jej tę książkę, którą tak bardzo chciała, stając w progu kuchni, chcąc posłuchać, jak jej tatuś w tej chwili czyta. Doskonale wiedząc, że nie będzie w stanie tego zrobić, tym bardziej, gdy ledwo na oczy się widzi.
Słuchałem więc książkę czytaną przez niego, dając mu czas na czytanie, które zdecydowanie mu nie wychodziło.
Zlitowałem się nad nim, dopiero gdy miałem już dość słuchania tego, jak marnie czyta tę książkę lub raczej jak próbuję to właśnie czynić.
- Daj mi to, pomogę ci - Poprosiłem, podchodząc do męża, od którego chciałem zabrać książkę.
- Nie ja sobie poradzę - Zapewnił mnie, wywołując u mnie ciężkie westchnięcie.
- Daj mi to - Mruknąłem, zabrałem mu tę książkę, siadając na fotelu, spokojnie zaczynając im ją czytać, co akurat na dobre mi wyszło. Cała moja mała rodzinka zasnęła, dają mi spokojnie dokończyć obiad i odpocząć po jego przygotowaniu.
Zmęczony sam nie wiem, czym a może raczej powinienem powiedzieć kim, dziś nie tylko moje dzieci były upierdliwe, ale i mąż, który zdecydowanie przegina, robiąc wszystko wbrew moim prośbą, a przecież chce dla niego jak najlepiej, dlaczego on nie potrafi tego zrozumieć? Czy ja wymagam od niego zbyt wiele? No chyba raczej nie..
Wzdychając ciężko, odstawiłem wszystko na bok, chcąc na kilka chwil położyć się i odetchnąć, chyba ten dzień jest dla mnie zbyt trudny do przeżycia, mimo że nie wiele w nim robiłem, to znaczy robiłem wystarczająco wiele, a przede wszystkim zajmowałem się tym dzieckiem, oby już doszedł do siebie, bo mogę nie dać rady z tym wszystkim sam.
Zmęczony usiadłem w fotelu, biorąc do rąk książkę, którą próbowałem, przeczytać nim zmęczony w nim zasnąłem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz