niedziela, 12 listopada 2023

Od Haru CD Daisuke

Mój ogon zamerdał wesoło, gdy uszy usłyszały słowo „przysmaczek”. Nie wiem czemu, ale odkąd tylko stałem się zwierzakiem, jestem bardziej chętny na jedzenie, mój umysł wariuje na samo słowo jedzenie czy psy zawsze czują taki głód? Wieczny głód? Czy to tylko ze mną jest coś nie tak? Nie wie, jakoś tak za bardzo nie mam porównania, gdyż nigdy nie byłem wcześniej psem.
Mój panicz zaniósł te biedną dziewczynę do szpitala, gdzie od razu się nią zajęto, każąc mi oczywiście pozostać przed szpitalem, bo psy mają zakaz wejścia do środka. Nie mając wyjścia, usiadłem przed szpitalem, czekając na Daisuke który w końcu wyszedł z tego okropnego budynku, okropnie przy tym śmierdząc. Śmierdział trupami, teraz już wiem jaki zapach pozostaje na ciele człowieka, gdy ten przebywa w tym budynku.
Mój partner kucnął przy mnie, chcąc mnie pogłaskać, na co mu nie pozwoliłem, odsuwając się od jego dłoni.
- No co ty jesteś na mnie zły? - Zapytał, marszcząc przy ty brwi z brakiem zrozumienia mojej osoby.
Szczekając raz, tak jak się umówiliśmy, dając mu tym samym znać, że nie o to mi tu chodzi przynajmniej nie w tej chwili.
- To, co się stało? - Na to pytanie położyłem łapę na nosie, odpowiadając mu tym samym na pytanie. Daisuke od razu powąchał swoje ubrania, ciężko przy tym wzdychając. - Ty też śmierdzisz - Burknął prostując się, ruszając w stronę koszar.
O przepraszam bardzo, ja nie śmierdzę no może trochę, ale psem, którym jestem, a nie trupem, który on nie jest. Naburmuszony ruszyłem za nim, grzecznie do koszar gdzie znów musiałem wysłuchiwać drwin moich kolegów, co za dranie niech no ja tylko wrócę do siebie, wtedy to się zemszczę i to srogo zemszczę.
Powarkując trochę, ostrzegałem ich, aby przestali się ze mnie nabijać, gdy mój kompan rozmawiał z naszym szefem zapewne o tym dupku, który skrzywdził te biedną dziewczynę, jak można być w ogóle takim potwornym człowiekiem, jak można zrobić coś takiego? I, że Daiske z kimś takim miał dobre relacje? To obrzydliwe, jak dobrze, że z tego wyrósł, przynajmniej taką miałem nadzieję.
Nasz szef wysłał odpowiednich ludzi po Ody, a my znów wróciliśmy do patrolu, co prawda złośnik chciał porozmawiać z Buntą, na co nie zgodził się szef, a wszystko to dla tego, jak go wczoraj potraktowaliśmy, to nie sprawiedliwe ten dupek zasłużył sobie na obicie ryja i wszyscy dobrze to wiedzieliśmy..
Dzień w pracy w końcu dobiegł końca a ja nie dość, ze wciąż byłem psem i to głodnym psem to jeszcze nie dostałem swojego przysmaczka, a to bardzo mi się nie podobało, gdzie moja nagroda za bycie dobrym pieskie? Przecież zasłużyłem sobie na nagrodę.
Niezadowolony starałem się nie myśleć o przysmaczkach ani jedzeniu chcąc już wrócić do domu położyć się na łóżku i przeżyć nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne.
- Nie wracamy do twojego domu - Usłysałem, gdy wesoło dreptałem w jego stronę, marszcząc brwi, jak to nie wracamy? To gdzie my idziemy? Zdziwiony spojrzałem na niego niczego nie rozumiejac - Od dziś zamieszkasz u mnie - I na te słowa skrzywiłem się, nie chcąc tam iść, jego babka mnie nie lubi, a ja nie chce spać na dworze, jestem człowiekiem, nie dam się poniżyć.
Szczeknąłem raz, nie zgadzając się z nim, ja wraca do domu i koniec, ja sam będę o sobie decydował..

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz