Jak się z tym czułem? Sam nie wiem, szczęśliwy to ja nie byłem, robiąc coś tak okropnego, nigdy nie powinienem tego, zrobić, a jednak zrobiłem i czy jestem z tego dumny? Ani trochę, jednak czy bym to powtórzył? Pewnie tak tylko po to aby chronić Daisuke.
- Nie chciałbym tego bez potrzeby powtarzać - Przyznałem, zgodnie z prawdą.
- Możesz jednak znów zacząć ją używać - Stwierdził, z czym nie mogłem się zgodzić, używanie broni nie było mi potrzebne, zdecydowanie lepiej radziłem sobie bez niej, a i psychicznie lepiej się czuję, gdy nie mam w dłoni broni.
- Nie - Odpowiedziałem krótko, ciągnąc Buntę który trochę mi się opierał, czym akurat się nie specjalnie przejąłem, ten gość, niech już lepiej mi bardziej za skórę nie zachodzi, bo jeszcze sprawie mu większą krzywdę niż tylko obicie mu twarzy i przebicie jego dłoni.
- Dlaczego? - Zapytał cicho, zerkając na mnie z uwagą, niestety dla niego samego nie odpowiedziałem mu, skupiając się na drodze i tym dupkiem który przez cały czas mi się szarpał, grożąc mi pożałowania mojego czynu, oj ależ się strasznie go bałem, nic już nie zrobi ani mi, ani nikomu innym no, chyba że babcia Bunty znów się w to wtrąci.
- Nie szarp się - Mruknąłem, wpychając go za kraty, nie chcąc się z nim bawić, tym niech zajmą się inni strażnicy, ja nie mam na to czasu ani ochoty nie po tym, co ten człowiek mi zrobił.
Nie specjalnie przejmując się jego krzykami, wyszedłem z lochów, zerkając na Daisuke który szedł obok mnie, wyglądając okropnie, on zdecydowanie powinien zobaczyć się z medykiem a dokumenty które trzeba uzupełnić, zostawić mi, ja sobie poradzę sam z tym wszystkim.
- Co się wydarzyło? - Nasz szef, który właśnie nas spotkał, zmartwił się widokiem Daisuke, on zdecydowanie nie wyglądało najlepiej i coś tak czuję, że czuł się też nie najlepiej, a mimo to uparł się, aby pracować, dalej ten to dopiero ma ze sobą problem.
Opowiadając naszemu przełożonemu, co się wydarzyło, wytłumaczyłem mu, wszystko zerkając na Daisuke który zdążył już usiąść przy stole, zabierając się za dokumenty którymi zajmować się nie musiałem, on zdecydowanie musi odpocząć.
- Rozumiem, wyślę chłopaków do lochów, przyjrzą się tej dwójce, a wy wracajcie już do domu, na dziś wam wystarczy, a jego zaprowadź do medyka lepiej, aby ktoś się mu przyjrzał, nie chce kłopotów - Poprosił, oczywiście martwiąc się bardziej o swój tyłek niż o Daisuke no ale czego mogę się spodziewać, każdy dba tylko o siebie nawet w takim miejscu jak to.
Kiwnąłem delikatnie głową, podchodząc do Daisuke, siadając obok niego na krześle.
- Daj, ja to skończę, a ty ruszaj już do medyka - Poprosiłem, zabierając od niego dokumenty, które postanowiłem sam wypełnić, dając spokój Daisuke, on już i tak dużo ich zazwyczaj wypełnia, tym razem mogę się poświęcić.
- Nie potrzebuję pomocy medyka, nic mi nie będzie - Mruknął, tym swoim słabym głosikiem kładąc dłoń na gardle.
- Nie potrzebujesz? Jesteś tego pewien? Nie chce cię do niczego zmuszać, jednak uważam, że lepiej byłoby pójść do medyka - Stwierdziłem, przyglądając mu się ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz