Zdecydowanie za wiele słów na minutę płynęło z ust mojego męża, przez to wszystko zapomniałem już, co było na początku, zdecydowanie powinien zwolnić, powinien mniej mówić lub w większych odstępach czasowych może wtedy będę w stanie to wszystko zapamiętać.
- Skarbie nie wszystko na raz mów wolniej i z większymi odstępami nie jestem w stanie dzisiaj za wiele zapamiętać, jestem zmęczony i nie dziękuje, nie chce nic zjeść i wiesz, cieszę się, że jednak dzieci będą z nami od jutra i nie wiem, czy coś jeszcze mówiłeś, bo nie zapamiętałem, ale nie musisz się martwić, wypije zioła i na pewno poczuje się lepiej a ty, zamiast się o mnie martwić, zajmij się sobą, odpocznij, przeczytaj książkę, zrób, co tylko będziesz chciał - Zaproponowałem, uśmiechając się do niego łagodnie, biorąc do ręki kubek, z którego zacząłem pic zioła łagodzący ból mojej nieszczęsnej ręki.
- Miki, ale ja nie chce odpoczywać, ja chce się tobą zajmować - Wyjaśnił mi, chcąc, abym wiedział, że on to już odpoczął i nie potrzebuje więcej już odpoczywać, chcąc się mną zajmować, moje kochanie powinien bardziej skupić się na sobie, bo na to też zasługuje, na odpoczynek tym bardziej po tym, jak bardzo irytujący mogłem i pewien nawet byłem wczoraj.
- Tak wiem o tym, ale wiesz, co jeszcze wiem? - Zacząłem, tajemniczo uśmiechając się przy tym.
- Co? - Podpytał zaciekawiony tym, co w tej chwili siedziało mi w mojej zmęczonej głowie.
- A no mianowicie to, że chce spać, a w tym możesz mi pomóc - Odpowiedziałem, mając nadzieję, że Sorey zrozumie, o co mi chodzi.
- Jak mogę pomóc? - No i już po tym mogłem być pewien, że nic nie zrozumiał, no trudno nie powinien być zaskoczony, wiedząc, jaki jest mój mąż, a jednak mimo to poczułem zawód, mając cichą nadzieję, że jednak coś tam zrozumie i tyle by z tego było z mojej nadziei, która tak jak się mówi umarła ostatnia.
- To proste możesz położyć się ze mną, twoja obecność zawsze jest mile dla mnie widziana - Wytłumaczyłem, mówiąc już prosto z mostu do niego, widząc, że on i tak czytać między wierszami to nie potrafi.
Sorey skrzywił się nieznacznie trochę tak jakby nie do końca pewien tego, czy aby na pewno powinien się przy mnie kłaść, a to dlaczego? Pojęcia zielonego nie miałem, to znaczy podejrzewałem, że chodzi o rękę, która nie była w najlepszym stanie, ale skoro już spał przy mnie całą noc a tak wydaje mi się, że było, to w czym problem pojawia się teraz? Ja chyba czasem naprawdę nie jestem w stanie go zrozumieć, mimo że bardzo tego chce.
- Coś nie tak? - Dopytałem, przyglądając mu się z uwagą w lawendowych oczach.
- No wiesz, boje się, że mogę zrobić ci krzywdę - Wytłumaczył, co było dla mnie zrozumiałe, mój biedaczek za bardzo się o mnie martwi.
- Kotku tym się nie przejmuj, przecież nic mi nie będzie, jednak jeśli nie chce się położyć, skup się na sobie, ty też zasługujesz na odpoczynek - Mówiłem spokojnym, ale zmęczony głosem kładąc się na poduszkę, lek zaczął działać, a ja powoli odczuwałem zmęczenie napływające z każdych stron.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz