Nie chciałem niepokoić Misaki, ona miała ważniejsze sprawy na głowie niż przejmowanie się mną, ja dam sobie radę sam, mam przecież rękę nieruchomo, a to jest najważniejsze nic się przecież z nią nie stanie, Sorey zdecydowanie przesadzał.
- Hej, hej, stop nie przesadzasz ty, aby na pewno? Ręka jest przecież ustabilizowana. A to oznacza, że nie potrzeba już nic więcej z nią robić, dlatego nie rozumiem, po co mamy iść do naszej córki - Odpowiedziałem, naprawdę nie rozumiejąc co mu w głowie siedzi, bo i po co zaprzątać jej głowę moją ręką, bez sensu, zdecydowanie nie jest to konieczne.
- Owieczko dobrze oboje wiemy, że nie przesadzam, bo szkoda by było roślin to już twoja działka. I tak masz rację, ręka jest usztywniona, jednak nie jestem pewien czy jest ona usztywniona prawidłowo. Nie jestem lekarzem, a jedynie przez chwilę pracowałem w szpitalu i wolę, aby ktoś bardziej doświadczony sprawdził twoją rękę i stwierdził czy nie są konieczne w usztywnieniu dodatkowe poprawki - Wytłumaczył, no i co ja z nim mam? On zdecydowanie za bardzo się o mnie martwi, mimo że to nie było potrzebne. No ale skoro już się uparł, to nic nie zrobię, doskonale wiem przecież, że już mi nie odpuści, a więc czy jest sens kłócić się z nim o to? Myślę, że raczej nie.
- No dobrze, niech już ci będzie - Zgodziłem się, pijąc herbatę, którą przegrywałem ptysiem, pysznym ptysiem, Sorey zdecydowanie wie, co lubię i jak rozpieścić moje kubki smakowe.
Po zjedzeniu, mimo narastającej we mnie niechęci, czy mi się to podobało, czy nie, musiałem wraz z mężem ruszyć do szpitala, gdzie przebywała nasza ukochana córeczka, która teraz zdecydowanie powinna odpoczywać, a nie pracować zdecydowanie za bardzo nasze dzieci upodobniły się do mnie i nie wiem, czy to aż tak dobrze.
- Mamo, tato co tu robicie i co się dzieje z twoją ręką? - Zapytała zaskoczona kobieta, przyglądając się nam uważnie.
- Mama sobie ją złamała, a przyszliśmy do ciebie, abyś sprawdziła, czy dobrze unieruchomiłem rękę mamy, bo nie chciałbym, aby coś stało się z jej ręką - Odezwał się Sorey, robiąc to za mnie, widząc, że ja, cóż nie jestem chętny do mówienia.
- Jak do tego doszło? - Na to pytanie odetchnąłem, zażenowany tym, co zrobiłem, no i właśnie dlatego nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział, że mam złamaną rękę, to co zrobiłem, było głupie, ale tak naprawdę nawet tego nie pamiętam i chyba to zawstydza mnie jeszcze bardziej.
- To był wypadek - Mruknąłem, nie chcąc się tłumaczyć.
Misaki widząc, że nie chcę o tym rozmawiać, zaprosiła nas do gabinetu, uważnie oglądając tam moją rękę, która na szczecie była dobrze ustawiona, Sorey bardzo dobrze unieruchomił moją rękę, a Misaki która zdjęła całe unieruchomienie, zrobiła je jeszcze raz, dbając o to, aby nic nie miało prawa się poruszyć.
- Ręka wygląda bardzo dobrze, tato pilnuj mamy, a wszystko będzie dobrze, przepisze maści i zioła, które muszą być podawane regularnie, aby ręka szybciej doszła do siebie - Wytłumaczyła, zamieniając z nami jeszcze kilka słów, nim musiała nas przeprosić, idąc do reszty pacjentów, którzy również czekali na jej pomoc.
- Widzisz, to nie było konieczne, Misaki sama powiedziała, że ręka była dobrze zabezpieczona - Powiedziałem, wychodząc ze szpitala, ciesząc się z opuszczenia tego okropnego miejsca, za którym tak bardzo nie przepadałem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz