Na jego słowa uśmiech sam pojawił się na moich ustach, czy on nie jest kochany? No właśnie jest, bo gdyby nie był, nie robiłby tego wszystkiego dla mnie, to znaczy jeszcze nic nie zrobił, ale już ma w planach tak wiele do zrobienia, aby mnie tylko uszczęśliwić, a nie musisz, przecież sam sobie poradzę, mogę pomagać mu sprzątać, mogę nawet zajmować się dziećmi, co prawda nie będę w stanie ich nosić, ale mogę mu pomagać, w opiekowaniu się nimi wciąż ma zdrową jedną rękę, a to naprawdę sporo przynajmniej on nie będzie musiał się sam z nimi użerać, bo to nie jest wcale takie proste, jakbyście mogło wydawać.
- Sorey spokojnie, gdy nią nie ruszam, wszystko jest w porządku, a jak zdołałeś zauważyć, nie ruszam nią, a więc problemu nie ma. Co do dzieci możesz je dziś do domu przyprowadzić, postaram się ci pomagać, najlepiej jak będę tylko w stanie i nie martw się dzieci, na pewno będą się cieszyły z powodu tego, że tatuś się nimi będzie opiekował - Zapewniłem, zbliżając się do niego, aby ucałować usta, które całować tak bardzo kochałem.
- Oj nie byłbym tego taki pewien - Stwierdził, ciężko przy ty wzdychając, tak jakby nie wierzył w to, że tak właśnie jest, a to dlaczego? Nie rozumiałem, przecież dzieci nigdy nie pokazywały mu, ze się nie cieszą z jego opieki, co prawda czasem miały swoje humorki, ale one spotykały tak samo jego, jak i mnie, a więc czy to oznaczało, że dzieci nie chcą naszej opieki? Absolutnie nie, przecież maluchy czasem mają gorszy dzień, który zawsze odbijał się na mnie lub na nim i ja nie specjalnie się tym przejmuje, a więc i on nie powinien się ty przejmować to naturalne i gdyby pamiętał, jak było z naszą poprzednią trójką, trochę inaczej by na to wszystko patrzył.
- Nie Miki, nie będziesz mógł opiekować się dziećmi, a co jeśli uderzą cię w rękę? Co, jeśli będą się chcieli bawić, i coś ci zrobią? Nie, nie mogę ci na to pozwolić - Odpowiedział na moje słowa, wywołując u mnie ciężkie westchnięcie, o cóż nie będę się z nim kłócił, jeśli uważa, że tak trzeba niech tak i będzie, nie ma sensu się z nim kłócić i tak nie mam na to siły, jestem zmęczony i chętnie bym jeszcze poszedł spać, no właśnie a skoro o tym już mowa chyba właśnie to zrobię, pójdę spać, zdecydowanie przyda mi się odpoczynek.
- Dobrze Sorey, zrobimy, jak będziesz chciał, możemy jednak porozmawiać o tym później? Jestem zmęczony i chętnie zamknę jeszcze na chwile oczy, o ile ta ręka mi na to pozwoli - Odpowiedział, odpuszczając tę rozmowę, na którą i tak nie miałem już siły.
- Rozumiem, a ja w tym czasie pójdę po coś przeciwbólowego - Uparł się na te przeciwbólowe zioła i jak tu go nie kochać? Mój cudowny głuptasek.
- Dobrze, jeśli bardzo ci na tym zależy, możesz iść na miasto i kupić zioła na pewno się przydadzą, tylko proszę, nie zostawiaj mnie zbyt długo samego, nie chce być po pełni sam - Przyznałem, nie lubiąc dnia następnego tuż po pełni, jestem osłabiony, a to właśnie tedy gdy byłem osłabiony i pozostawiony sam sobie, działo się coś złego, coś, czego nie chciałbym znów poczuć.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz