Zdziwiony, a jednocześnie bardzo szczęśliwy przywitałem dzieci, zapeszając ich do środka.
- Co was do nas sprowadza? - Zapytałem, zapraszając dzieci do salonu, gdzie wspólnie usiedliśmy, wraz z tatą, który zdążył do nas dołączyć z gorącą czekoladą, witając się z dziećmi.
- Chcemy wam powiedzieć coś ważnego - Zaczął Yuki, uśmiechając się do nas bardziej tajemniczo, czy bardziej nas zaskoczył.
- Ważnego? A więc zamieniamy się z tatą w słuch - Zaciekawiony, zerknąłem na dzieci, już nie mogąc się doczekać, z czym się u nas zjawiły.
- A więc jestem w ciąży, będziecie działkami - Odezwała się Emma, czym naprawdę nas zaskoczyła, wczoraj Misaki dziś Emma, jakie było prawdopodobieństwo, że tak się wydarzy? Że Misaki i Emma w tym samym czasie zajdą w ciążę? One chyba się umówiły, o ile to w ogóle było możliwe.
- Czy w żeście się zgadali? - Wypalił Sorey, zaskakując Emmę i Yuki'ego swoimi słowami.
- Słucham? - Zapytał, zdziwiony Yuki nie rozumiejąc słów swojego taty.
- Yuki, tata ma na myśli to, że wczoraj była u nas Misaki, również informując nas o ciąży stąd nasze zaskoczenie - Wytłumaczyłem, choć trochę rozjaśnić im całą tę sytuację.
- Misaki i Nori spodziewając się dziecka? - Zapytał Yuki.
- Tak - Odpowiedziałem, widząc pojawiającą się radość na twarzy dzieci, które od razu wszystko zrozumiały.
Byliśmy teraz naprawdę szczęśliwi, zostaniemy dziadkami i dla dziecka naszej córki i dla dziecka naszego syna, coś niesamowitego.
To był naprawdę piękny dzień, który lepiej zakończyć się nie mógł.
Nasze dzieci opuściły nasz dom wieczorem, gdy Emma była już zmęczona, a Yuki martwiąc się o nią, postanowił wracać już do domu, co prawda mogli zostać na noc, a jednak nie zrobili, tego chcąc wrócić do domu, gdzie na pewno będzie im wygodniej niż na tej starej kanapie w naszym domu.
Zmęczony, ale i szczęśliwy, zakończyłem ten dzień na wspólnej kąpieli z mężem i śnie, który obojgu nam się zdecydowanie przyda.
Wczesnym rankiem, gdy tylko otworzyłem oczy, poczułem nadmiar energii i silną chęć wydostania się z domu, bo i po co miałbym w nim siedzieć.
- Miki gdzie idziesz? - Usłyszałem, gdy tylko wstałem z łóżka chętny opuścić naszą sypialnię, a następnie nasz dom i to jak najszybciej.
- Na dwór - Odpowiedziałem, tak jakby to było oczywiste, bo było prawdą?
- Po co? - Od razu zapytał, tak jak zawsze mnie nie rozumiejąc.
- Ponieważ bardzo chce iść nad morze - Wytłumaczyłem, patrząc na męża z uśmiechem na twarzy.
- Słucham? Nad jakie morze ty się wybierasz? - Od razu podniósł się do siadu, przyglądając mi z uwagą.
- No nad takie zwyczajne morze, byliśmy przecież nad morzem, nie pamiętasz? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Tak, ale to bardzo daleko.. - Przypominał mi, myśląc, chyba że mnie to zniechęci.
- To nic, ja dam sobie radę, polecę tam na skrzydłach i wrócę, nim zdążysz zauważyć - Zapewniłem go, szeroko się przy tym uśmiechając, nim wyszedłem z naszej sypialni gotów do drogi, przecież dam sobie radę tam dolecieć i szybko wrócić Sorey nie musi się o mnie martwić.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz