niedziela, 12 listopada 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Słysząc jego słowa, poczułem się smutno. Ja wiem, że w takich pracach domowych to ja słaby byłem. Ale sprzątać potrafiłem. Coś tam ugotować też potrafiłem. Dziećmi przecież też się zajmę, może być ciężko, jak będę jeden sam na ich dwójkę, ale nie raz przecież tak było i dawałem radę. Co prawda, wtedy też mniejsze były, a jak i mniejsze, to też prędzej szło dać sobie z nimi radę, bo przecież jeszcze nie były tak mobilne, mniej się ruszały, tyle nie wymagały... no ale dam sobie radę. Mam wybór? Mikleo przecież nie dam dzieci pod opiekę. Jemu to w ogóle nic nie dam robić, on ma odpoczywać, a ja tu się wszystkim zajmę. Ile tak właściwie zrasta się kość u anioła? Nie mam pojęcia nawet, ile to trwa u człowieka, a co dopiero u nas. Tyle samo? Krócej? Dłużej? Nie no, dłużej to raczej nie. Prędzej krócej. Albo tyle samo, bo przecież jesteśmy stworzeni na wzór ludzi. Czy ludzie są stworzeni na nasz wzór? Nie mam pojęcia, za głupi jestem, by to wiedzieć i zapamiętać. 
– Nie przejmuj się Owieczko, masz jeszcze mnie, zajmę się wszystkim – obiecałem mu, chwytając tę jego zdrową dłoń, by złożyć na jej wierzchu delikatny pocałunek. Ukryłem także smutek, który odczułem z powodu jego wcześniejszych słów coś tak czując, że jeszcze Miki wziąłby to do siebie, i on by miał wyrzuty sumienia, a tego bardzo bym nie chciał. Już teraz się czuł źle z powodu tej ręki. Wcześniej byłem za to na niego wkurzony, w końcu co za głupek wyskakuje przez okno? Dopiero po tym dotarło do mnie, że była też w tym wszystkim moja wina. I z tym faktem czuję się okropnie. – Przygotować ci gorącą czekoladę? Nie mamy nic przeciwbólowego. Znajdę coś na targu, jak będę szedł po dzieci. Albo zrobię to nawet teraz, jeżeli bardzo cię boli – zaproponowałem, zmartwiony jego stanem i opuchniętą ręką. 
Tak się zastanawiam, na pewno dobrze ją unieruchomiłem? Wydaje się być całkiem stabilnie unieruchomiłem, ale tak w sumie, to sam nie wiem. Może ktoś to powinien zobaczyć? Ktoś, kto się zna. Misaki się zna na takich rzeczach, ona będzie mogła stwierdzić, czy dobrze ją nastawiłem, i czy unieruchomienie jest właściwe. Lailah w sumie też co nieco wie, ale wydaje mi się, że Misaki to lepiej pójdzie. W końcu ona pracuje w szpitalu, a to nie jest rana, z którą poradziłby sobie Serafin ognia. To woda była tym głównym, leczącym żywiołem. A przynajmniej tyle zapamiętałem. 
– Nie trzeba, nie boli aż tak – przyznał, uśmiechając się, ale sam nie wiem, czy przypadkiem nie maskował bólu. To całkiem w jego stylu. Zrobiłby tak, bym ja się o niego nie martwił. Domyślam się tego, bo ja bym na pewno tak robił, gdybym był na jego miejscu. 
– Ale na pewno? Dla mnie to nie problem, mogę iść na rynek, wrócę w kilka minut. No, może nie kilka, a kilkanaście, ale to niewielka różnica jest. O, i czy wziąć dzisiaj dzieci? Nie będą ci przeszkadzać? Musisz dużo odpoczywać. Oczywiście zajmować się nimi nie będziesz, ja się tym zajmę, ale musisz wziąć pod uwagę, że będą chciały cię zobaczyć, jak już tu będą, i na pewno nie spodoba im się to, że ja się będę nimi głównie zajmował, a nie ty, więc mogą trochę płakać – zalałem go falą pytań, patrząc na niego wyczekująco gotów do tego, być zrobić wszystko, czego on zapragnie i co ja oczywiście będę w stanie zrobić. 

<Owieczko? c;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz