Wcale nie podobało mi się to całe chorowanie. Okropne to było. Miałem wrażenie, że zaraz stanę się bryłką lodu, a moje ciało było rozgrzane do czerwoności. Jakby to miało się stać? Nie mam pojęcia. Do tego dochodził zamglony wzrok, ale nie mam za bardzo pojęcia, czy to przez tę chorobę, czy może przez to, że miałem ochotę spać. Ale idąc tym tokiem rozumowania, jestem śpiący przez chorobę, więc tak czy siak, moje słabe widzenie jest przez chorobę. Też miałem wrażenie, że zanim zdanie wypowiedziane przez Haru do mnie dotrze, i je dobrze zrozumiem, to mijają wieki. Beznadziejne jest to całe chorowanie. Mam nadzieję, że to ostatni taki raz, kiedy czuję się w ten sposób, bo ja już mam dosyć. Oby do jutra mi przeszło, bo rano muszę wcześnie wstać, wrócić do domu po te dowody i jak najszybciej przekazać je szefowi.
- A położysz się obok? – poprosiłem, nie chcąc leżeć tak sam. Nie po to kupiłem to łóżko, bym teraz leżał na nim sam. Jakbym chciał leżeć sam, to leżałbym w domu, tam mam nieco wygodniejsze łóżko.
- Oczywiście, że położę się obok – odparł i zrobił to, o co go poprosiłem. Nie wszedł pod kołdrę, ale mi to nie przeszkadzało. Od razu przylgnąłem do jego ciała, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, a Haru zaczął gładzić mnie po włosach, powodując na mojej głowie jeszcze większy bałagan. Ale czy mi to przeszkadzało? Aktualnie tak niezbyt.
- Jakbym sam się nie obudził wcześnie, musisz to zrobić – poprosiłem go tak na wszelki wypadek, jakbym jednak zaspał, co nawet prawdopodobne było, sądząc po tym, jak się dzisiaj czuję.
- A czemu masz się wcześniej budzić? Nie chcesz mi chyba oznajmić, że chcesz iść do pracy? – spytał z niedowierzaniem, a ja czułem na sobie jego krytyczne spojrzenie. Czułem, bo nie widziałem. Nie miałem za bardzo siły na inne ułożenie głowy. Było mi dobrze tak, jak sobie teraz leżałem, ze wzrokiem wbitym w rozpalony kominek oraz uchem na jego klatce piersiowej, dzięki czemu mogłem słyszeć bicie jego serca. To było takie... uspokajające. I całkiem miłe.
- Jutro jeszcze nie mogę wrócić do pracy. Ale chcę przekazać szefowi dowody na tych ludzi, z którymi Bunta współpracował. Albo dalej aktywnie współpracuje. Jak będzie miał podejrzenie, że są w to zamieszani, nie przyjmie od nich kaucji i Bunta pozostanie zamknięty – wyjaśniłem mu, ledwo kontaktując. To chyba te całe zioła działają. Po nich chyba właśnie miałem szybko zasnąć.
Haru coś mi odpowiedział. Ale co to było? Nie miałem pojęcia. Nie usłyszałem go. Znaczy, coś tam mówił, ale co to było? Nie zrozumiałem. Nie dotarło to do mnie, nim ewidentnie zasnąłem.
Obudziłem się kilka długich godzin później, bez mojego Haru przy mnie. Za to na pewno był w domu, słyszałem, że krząta się w kuchni, a kominek był rozpalony. Tylko, czemu mnie nie obudził? Poprosiłem, żeby to zrobił. Chyba, że miał zamiar uczynić to później. Na szczęście sam się obudziłem. Zdjąłem ze swojego czoła wilgotny ręcznik i odrzuciłem kołdrę na bok. I momentalnie tego pożałowałem. Paskudnie tu zimno. Po tych ziołach miałem się czuć lepiej. Czemu nie czuję się lepiej? Ta cała choroba... ona nie trwa przypadkiem za długo? Pół dnia jak na mój gust jest wystarczające.
Do kuchni jakoś dotarłem o własnych siłach, ale musiałem wspomagać się każdy meblem i ścianą, bo jakoś tak... nie wiem, dziwnie było mi w głowie. I nogi też jakieś takie jakby z waty. A może to nie choroba, tylko wczesna pora, i niewyspanie? Tak, to musi być to. Te zioła były tak niedobre, że na pewno zadziałały od razu, kiedyś usłyszałem, że im gorzej lekarstwo smakuje, tym lepiej działa, i tu by się to sprawdziło.
- Dzień dobry – powiedziałem cicho zachrypniętym głosem, siadając przy stole z pewną ulgą. Dobrze, że w końcu mogłem usiąść, bo miałem wrażenie, jakbym zaraz upaść. Ale to pewnie dlatego, że taki trochę zaspany byłem. Dopiero co wstałem, miałem prawo jeszcze tak trochę nie kontaktować.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz