poniedziałek, 4 grudnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Nie miałem tak stu procentowej pewności, czy Miki mnie tu tak w tym momencie troszkę nie kłamie. Chociaż... tam w jego słowach tkwiła pewna prawda. W końcu, zawsze się do niego przytulałem, czy było zimno, czy ciepło, no i Miki jakoś nigdy nie narzekał. Chyba. A przynajmniej nie pamiętam, aby to miało miejsce. No ale też z tą moją pamięcią tak różnie bywało. I niekoniecznie dobrze. No ale skoro Miki mówił mi, że jest dobrze, no to mu zaufam. Ale i tak będę się mu z uwagą przyglądał, bo jeżeli będzie jakoś bardzo źle, no to zareaguję szybko. A przynajmniej mam taką nadzieję. 
- A ty? A ty co chcesz? Bo dzieci będą miały śniadanie, ja kawę... ty także coś sobie musisz zrobić – zacząłem, patrząc na niego z uwagą. Nie może być tak, że ja i dzieci sobie będziemy sobie jeść i pić, a Miki co? Może sprzątać będzie? O nie, na to ja mu nie pozwolę, że on wstaje wcześniej, gorzej się czuje i jeszcze sprząta. Dzisiaj muszę zadbać o to, by mój Miki czuł się dobrze. Ale jak sprawić, by czuł się dobrze w ciepły dzień, kiedy to on potrzebuje zimna? To jest niemałe wyzwanie... pomyślę nad tym, przygotowując śniadanie dla dzieci. 
- Więc też sobie zjem śniadanie. A teraz chodź – poprosił, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie w stronę kuchni, a ja oczywiście mu się poddałem. 
Mikleo miał już pomysł na śniadanie, dlatego nie ingerowałem w już w nic, tylko robiłem to, o co poprosił mnie Mikleo. A to coś pokroiłem, a to nastawiłem wodę, a to zamieszałem, jednocześnie też przez cały czas myślałem, jak pomóc Mikleo w ten ciężki dla niego dzień, który dopiero co się zaczął, a już mu za ciepło było. A może by się tak przejść nad jezioro? Dzieci całkiem lubią to miejsce, a i moglibyśmy wziąć ze sobą Lucky’ego, co też mu się bardzo spodoba. A gdybyśmy tak udali się tam trochę później, nie tak z rana? Zdążyłbym przygotować jakiś koc, koszyk pełen przysmaków, zrobilibyśmy jakiś piknik tam... tylko, czy ten piknik miałby sens? Ja tam za bardzo nie jem, nie jestem przyzwyczajony do jedzenia, więc nie odczuwam takiej potrzeby. Za to przyzwyczaiłem się do kawy i teraz aktualnie nie wyobrażam sobie bez niej poranku. Nie mam za bardzo pojęcia, czy to działa na moje anielskie ciało, czy ja coś sobie wmawiam, ale póki mi smakuje, i czuję efekty, no to będę ją pić. 
- Tak sobie teraz myślałem... może byśmy dzisiaj poszli na spacer nad jezioro? Ochłodziłbyś się troszkę. I dzieci miałyby jakąś atrakcję – zacząłem ostrożnie ten temat, kiedy dzieci już pochłaniały śniadanie, brudząc troszkę stół i wszystko wokół ich, no ale robiły to przypadkiem, a nie specjalnie, jak to nie raz miało miejsce, kiedy były młodsze
- Chyba powinniśmy siedzieć w domu, łóżeczka dla dzieci mogą w każdej chwili przyjść – odpowiedział, trochę mnie zaskakując. No tak, zapomniałem o tym... ale tak szybko miałoby to przyjść? Kiedy my je zamawialiśmy? Wczoraj? Przedwczoraj? Chyba coś takiego. 
- Uważasz, że tak szybko by je pan zrobił? To raczej sporo roboty, przygotowanie dwóch ram – odparłem, patrząc na niego niepewnie. – No chyba, że ty pójdziesz się ochłodzić, a ja tu zostanę na wypadek – dodałem, nie chcąc, by się tu kisił, kiedy tak gorąco jest wszędzie. 

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz