Słysząc zachrypiały głos mojego panicza, odwróciłem się gwałtownie, nie rozumiejąc, co on tak właśnie tu robi, przecież powinien odpoczywać, powinien zbierać siły, ale skoro już się obudził to nawet lepiej, mogę od razy zrobić mu zioła i odprowadzić do łóżka, bo właśnie tam powinien się znaleźć.
- Dzień dobry, zaraz zrobię ci zioła - Odezwałem się, podchodząc do niego, aby ucałować go w czoło, które było bardzo ciepłe, i że on chce wracać co domu? Przecież on nie będzie w stanie chodzić a co dopiero do domu wracać i to jeszcze sam, jeśli on uważa, że ja go wypuszczę, stąd to się grubo myli, a z drugiej strony, gdy tak sobie o tym myślę, obawiam się, że tam czułby się lepiej, tam miałby opiekę no i miałby ciepło no i teraz nie wiem co robić, czy powinienem go tu zostawić samego, czy może jednak powinienem go odprowadzić do domu, może to będzie dla niego lepsze? Sam już nie wiem, co powinienem robić.
- Nie chce, już czuję się lepiej - Na dźwięk tych słów aż uniosłem jedną brew ku górze, ale że on tak serio? Przecież widzę, że się źle czuję i widzę też, że nie będzie w stanie samemu ruszyć do domu sam, a więc powinienem go odprowadzić? Tylko co z pracą? Rany to wszystko jest takie skomplikowane..
- Czujesz się lepiej tak? No wiesz, nie wydaje mi się, tak szczerze wyglądasz okropnie, jesteś chory i to widać a zioła ci się przydadzą - Powiedziałem, przygotowując mu te zioła, które szybko zalałem wodą, stawiając mu go na stole. - Wypij, a ja zaraz zrobię ci śniadanie - Poprosiłem, kładąc dłoń na jego głowie, uśmiechając się do niego łagodnie.
- Dziękuję, miło słysząc, że wyglądam okropnie, a tak poza tym mi robisz śniadanie. A nie nam? - Zapytał, biorąc w dłonie kubek z ziołami, krzywiąc się odrobinkę z powodu zapachu, który wydobywał się z kubka, chociaż chwileczkę, jeśli on ma zatkany nos, to nie czuję prawda? A skoro nie czuję, to czemu się skrzywi? Może dlatego, że wie, jaki ma to smak? Nie wiem, a tak właściwie, dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Chyba jestem zmęczony i dlatego myślę tak, a nie inaczej.
- No tak, masz rację nam - Zgodziłem się z nim, wracając myślami do jego słów, skupiając się na szybkim śniadanie, jajka a tak dokładnie to jajecznicę, którą podałem mu z podgrzanym chlebem.
- Smacznego - Odezwałem się, podając mu talerz z jedzeniem, siadając obok niego, przyglądając mu się uważnie.
- Smacznego - Odpowiedział, zaczynając powoli jeść śniadanie, zerkając na mnie, gdy dostrzegł, że ja przez cały czas patrze na niego.
- Coś nie tak? - Zapytał, marszcząc przy tym swoje brwi, co było dość jasne, nie rozumiał mojego zachowania, a ja mu go nawet nie wytłumaczyłem.
- I tak i nie - Odpowiedziałem, czym zdecydowanie jeszcze bardziej go zaskoczyłem. - Chodzi o to, że nie wiem co mam z tobą zrobić, z jednej strony nie możesz zostać tutaj sam, ponieważ będzie ci tu zimno, z drugiej strony muszę iść do pracy i myślę nad tym, aby odprowadzić cię do twojej rezydencji, gdzie będzie ci ciepło i gdzie będziesz pod stałą opieką, dzięki czemu szybciej dojdziesz do siebie - Wytłumaczyłem, naprawdę nie wiedząc, co powinienem zrobić.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz