Nie chcąc, a nawet nie mogąc pozwalać mu czekać na gorącą kąpiel, a no właśnie skoro już o gorącej kąpieli mowa to nie do końca jestem pewien czy aby na pewno on może wykąpać się w gorącej kąpieli, może powinienem zadbać o to, aby woda była letnia, to znaczy nie do końca letnia, ciepła, ale nie gorąca. Może to właśnie to jest mu potrzebne, aby poczuł się lepiej.
W pierwszym momencie nie do końca wiedziałem, co w końcu zrobić jednak postanowiłem, że zrobię to, co podpowiada mi moje przeczucie.
Przygotowałem więc letnią wodę, to znaczy ciepłą, ale nie gorącą, dla mnie letnią dla niego sam nie wiem, może być zimna, to się okaże, gdy już wejdzie do niej i najwyżej ochrzani mnie za to, że woda jest taka, a nie inna. Dodając olejki zapachowe, które tak bardzo lubił, przygotowałem świeży ręcznik, którym będzie mógł wytrzeć swoje ciało i przyniosłem czyste zdecydowanie dużo grubsze ubrania, które mam nadzieję, porządnie go wygrzeją.
- Wszystko jest już gotowe - Wróciłem do niego, zamiatając mu z dłoni już pusty kubek, który później umyje a jak na razie niech leży sobie w zlewie, na mycie też przyjedzie jeszcze czas.
Wracając do mojego panicza, od razu dostrzegłem, że nie jest w stanie on wstać z łóżka, samodzielnie. A to oznaczało, że musiałem mu pomóc, to znaczy nie musiałem, w końcu nikt mnie do niczego nie zmuszał, ja bardzo chciałem mu pomagać. Wiedząc, jak bardzo źle w tej chwili może się czuć.
Nie czekając, aż sam zejdzie z łóżka. Wziąłem go na ręce, niosąc prosto do łazienki, gdzie pomogłem zdjąć ubrania, wkładając go do balii.
- Mogła być jeszcze cieplejsza - Mruknął, słysząc właśnie to, czego się spodziewałem usłyszeć już na samym początku, no cóż, tego akurat się spodziewałem, Jednak uważam, że woda nie może być zbyt gorąca, gdy jest gorączka. Troszkę się na tym znam i nie uważam, abym był specem, ale mimo to, troszkę lepiej się orientuje w byciu chorym niż on sam.
- Nie marudź, nie jest taka zła - Poprosiłem, porządnie go myjąc świadom tego, że sam nie ma na to siły, na jego szczęście ma mnie, a ja mu nie pozwolę, aby było mu źle, no przynajmniej gorzej niż mu jest tera, gdy jest chory.
Pomogłem mu się umyć, pomogłem porządnie wytrzeć mokre ciało i ubrać czyste i grube ubrania, którego były na niego trochę przedłużone, ale czy to coś złego? Zdecydowanie nie wygląda naprawdę pięknie.
Gotowy został znów przeniesiony przeze mnie do sypialni. Gdzie położyłam go na łóżku, porządnie nakrywając kołdrą, przynosząc chłodny okład, który położyłem na jego czole.
- Lepiej ci teraz? - Zapytałem, dłonią dotykając jego rozgrzanego policzka.
- Trochę tak - Odpowiedział, bardzo zachrypiałem głosem, patrząc na mnie trochę nieobecnym spojrzeniem.
- Trochę? A co mogę zrobić, abyś poczuł się bardziej niż trochę lepiej? - Zapytałem, siadając obok niego na łóżku.
- Odebrać to okropne przeziębienie - Mrukną,ł zachrypiałem głosem
- Niestety w tym nie jestem stanie ci pomóc, ale wiem, co ci pomoże, spróbuj zasnąć, to ci pomoże - Wyszeptałem, chwytając jego dłoń, którą delikatnie ucałowałem, będąc przy nim, gdy on biedny cierpiała.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz