Nie podobało mi się to, co widziałem przed sobą. I to nie była żadna mżawka, tylko porządna ulewa. Sekunda poza dachem i już jest się przemokniętym do szpiku kości. A nie podejrzewałem, że dzisiaj będzie padać. Znaczy się, niebo było zachmurzone, i brzydkie, ale o tej porze roku każdy poranek tak wygląda. A później nie miałem pojęcia, jaka była pogoda, bo siedziałem w zamknięciu czekając na Haru. Że też zachciało mi się dzisiaj z domu wychodzić... mogłem Buntę zostawić Haru, doskonale wiedziałem, że on by tam dowiedział się tego, czego musiał, i jak chodzi o moich rodziców, i jak chodzi o sprawę handlu ludźmi. Gdybym wiedział, to bym w domu został. No ale nie wiedziałem. I teraz cierpię.
- Może poczekamy chwilę? Jest szansa, że zaraz trochę to złagodnieje – odparłem, krzywiąc się lekko na samą myśl, że mam tam wyjść. Już było mi zimno, a jeszcze nie zmokłem.
- Nie zapowiada się na to – odparł, ciężko wzdychając. – Dziesięć minut i będziemy w ciepłym domku. A już na pewno w cieplejszym niż na zewnątrz – dodał, widząc moje krytyczne spojrzenie. Że jego domek jest ciepły? Chyba, jak się go zburzy i postawi nowe, solidne ściany. Wtedy faktycznie byłby to ciepły domek. Ale czy on mi na to pozwoli? Nie wydaje mi się.
- Zatem jak już dotrzemy, życzę sobie czegoś porządnie rozgrzewającego, jak chodzi o napój. I coś wykwintnego, jak chodzi o obiad – odparłem, mając oczywiście swoją cenę za to bieganie w deszczu, o bo ja na pewno spokojnym spacerkiem chodzić nie zamierzam.
- Oczywiście, mój panie – odezwał się Haru stosunkowo cicho, by go nikt nie usłyszał, wywołując tym samym na mojej twarzy lekki uśmiech. Ostatnimi czasy Haru coraz częściej się do mnie zwracał tym tytułem, i ja bardzo z tego faktu zadowolony byłem. Mógłby się tak do mnie zwracać cały czas, ja tam bym się nie obraził.
- Chodźmy więc – poleciłem, zdejmując ze swoich ramion płaszcz i naciągając go na głowę, by dało mi to chociaż odrobinkę ochrony.
Tak jak podejrzewałem, w chwilę przemokliśmy do suchej nitki, więc do jego domu dotarliśmy calutcy przemoczeni, łącznie z psem, zostawiając na podłodze mokre plamy. Od razu zdjąłem z siebie mokry płaszcz i buty, nieco tak trzęsąc się z zimna. Paskudna pogoda. I paskudnie tu zimno. Nie wiem nawet, po co naciągałem ten płaszcz na głowę, bo i tak byłem całkowicie przemoczony.
- Trzymaj – usłyszałem Haru, który już podał mi ręcznik, który oczywiście przyjąłem, od razu wycierając swoją twarz i włosy. – Przebierz się, a ja zaraz ci przygotuję ci rozgrzewającą herbatę – polecił mi. Miałem wielką ochotę sarknąć, że będę sobie siedział w takich mokrych ubraniach, ale byłem tak zmarznięty, że mój głos na pewno będzie strasznie drżący, a to zniszczy cały efekt, więc lepiej będzie, jak będę siedział cicho.
Kiedy wróciłem ubrany w cieplejsze rzeczy, wcale nie było mi cieplej. Haru już zdążył przygotować mi gorącą herbatę i rozpalić ogień w kominku, przy którym usiadłem, starając się rozgrzać, co mi tak niezbyt wychodziło. Nie czułem się najlepiej. Pomimo koca, ciepłych ubrań, herbaty i kominka nie było mi cieplej, co było dziwne, bo czułem, że od mojego ciała to ciepło biło. Nigdy wcześniej się tak nie czułem.
- Obiad gotowy – usłyszałem głos Haru, chociaż dochodził do mnie jakby zza grubej ściany. Uniosłem wzrok w stronę drzwi, w których stał. On coś do mnie mówił, prawda? Tylko co? Przed chwilą pamiętałem, ale już zapomniałem. Mężczyzna przyglądał mi się przez chwilę, aż w końcu podszedł do mnie i położył dłoń na czole. – Jesteś rozgrzany – dodał ze zmartwieniem.
- To chyba dobry znak – odparłem, patrząc na niego z niezrozumieniem.
- Jest ci zimno, prawda? – dopytał, a ja kiwnąłem głową. – Więc kiedy jesteś ci zimno, i jesteś rozgrzany, to oznacza, że po prostu rośnie ci gorączka i będziesz chory.
- To niemożliwe. Nigdy nie byłem chory. I teraz też nie będę – mruknąłem, pusząc policzki i popijając herbatę, której już dużo nie miałem. I też jakaś bardzo ciepła nie była.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz