niedziela, 3 grudnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Dość szybko zorientowałem się, że mój mąż śpi, a wszystko przez to, jak płytko oddychał, najwidoczniej mój masaż. Bo tak dobry, że aż go usiał. Ale to dobrze, bo mam nadzieję, że gdy tylko się obudzi, będzie czuł się naprawdę dobrze, a przecież o to mi chodziło.
Uśmiechając się delikatnie pod nosem, ucałowałem go w kark, schodząc z jego ciała, musząc zakręcić maść, odkładając ją na szafkę nocną, opuszczając na chwilę sypialni tylko po to, aby umyć dłonie z maści, zerkając po drodze do dzieci, które spokojnie sobie spały, cicho wchodząc do ich pokoiku, przyjąłem im się uważnie, delikatnie całując je w czoła, opuszczając ich pokój, cicho wracając do sypialni, powoli kładąc się obok mojego męża, przyglądając mu się przez chwilę z uwagą, nim sam zamknąłem swoje naprawdę zmęczone oczy, powoli odpływając do krainy snów.

Rankiem, gdy tylko otworzyłem oczy, dostrzegłem wciąż śpiącego obok mnie męża, nie słysząc wołania dzieci, a to oznaczało, że wszyscy jeszcze spali tylko czemu nie ja? Czyżby coś mnie z budziło? Podnosząc się do siadu, rozejrzałem uważnie po pokoju, niczego nie dostrzegając, czułem jedynie ciepło, panujące w naszej sypialni coś tak czując, że to właśnie to ciepło mnie zbudziło.
Nie mogąc już spać, wstałem cicho z łóżka nie chcąc budzić męża, rozciągając leniwie swoje mięśnie, opuszczając sypialnie, mając ochotę zażyć zimnej kąpieli, po której czułam się znacznie lepiej mogąc rozpocząć nowy dzień, tylko tak szczerze co miałem robić? Mąż spał, dzieci spały snem spokojnym, co sprawdziłem na chwilę do nich wchodząc, otwierając im delikatnie okno aby w pokoju nie panował ten okropny zaduch, który mógłby je wybudzić ze snu.
- I co teraz? - Zapytałem sam siebie, po wyjściu z ich pokoju, schodząc powoli po schodach na dół, zatrzymując się w salonie, od razu dostrzegając cztery pyszczki kotów, które podbiegły do mnie. Przypominając mi o tym, że są głodne. - No tak, jesteście głodni - Mówiłem sam do siebie, od razy idąc do kuchni, gdzie nałożyłem jedzonko naszym kotom. Nie zapominając o psie, który również czekał na dworze, zdecydowanie będąc głodnym. A mogłem to wywnioskować po tym, że gdy tylko przyniosłem mu jedzenie, rzucił się na nie, tak jakby nie jadł przez kilka dni.
Troszeczkę tym rozbawiony pokręciłem głową, wracając do domu, gdzie było zdecydowanie dużo chłodniej niż na dworze, a to dobrze, bo już trochę ciepła zdecydowanie potrafiło mnie wykończyć. I choć toleruję je bardzo dobrze, czasem i ja mam gorszy dzień, przez co ciepło doskwiera mi zdecydowanie bardziej niż na co dzień.
Wracając do domu, zamknąłem za sobą drzwi, idąc do salonu, gdzie rozsiadłem się wygodnie, zerkając na zegarek. Była dopiero ósma rano, a to wiele wyjaśniało, dzieci jeszcze trochę będą spały, a ja będę miał czas dla siebie, aby coś poczytać, nim jednak wybrałem co chce, usłyszałem kroki męża, który chyba właśnie szedł w moją stronę.
- Dzień dobry owieczko - Usłyszałem gdy tylko odwróciłem głowę w jego stronę.
- Dzień dobry kotku jak się czujesz? Wyspany? Plecy i kark nadal bolą? - Dopytałem, mając cichą nadzieję, że teraz będzie czuł się znacznie lepiej niż jeszcze wczoraj.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz